Wojna o fotel prezydenta Krakowa. Miliony złotych pożyczki i zadłużona spółka
Lider w wyścigu o fotel prezydenta Krakowa Łukasz Gibała pożyczył dwa miliony złotych "na potrzeby mieszkaniowe" od własnej spółki, która jest z kolei zadłużona w spółkach jego ojca na 234 mln złotych - wynika z informacji Wirtualnej Polski. Zawiadomienie w tej sprawie trafiło do CBA, przekazał je były szef Rady Miejskiej w Krakowie Rafał Komarewicz.
Gibała jest faworytem w wyborach prezydenckich w Krakowie. Kilka dni temu "Gazeta Wyborcza" opublikowała wyniki sondażu przeprowadzonego przez pracownię SW Research. Z badania wynika, że Gibała może liczyć w pierwszej turze na 32,6 proc. głosów. Drugie miejsce w sondażu zajmuje kandydat Platformy Aleksander Miszalski, obecnie poseł. Poparcie dla niego deklaruje 15,4 proc respondentów. W drugiej turze Gibała wygrywa zdecydowanie z pozostałymi kandydatami.
50 milionów złotych od ojca na start firmy
Gibała to krakowski radny, twórca stowarzyszenia "Kraków dla Mieszkańców". To trzecie wybory samorządowe, w których chce zostać prezydentem Krakowa. W 2014 r. i 2018 r. przegrywał z Jackiem Majchrowskim, który nie będzie więcej ubiegać się o reelekcję.
Gibała w przeszłości był posłem Platformy Obywatelskiej i Ruchu Palikota w latach 2007-2015. Na co dzień biznesmen, doktor filozofii, miejski aktywista i siostrzeniec Jarosława Gowina.
W 2015 r. założył spółkę Ductor, która zajmuje się doradztwem i zarządzaniem. Spółka otrzymała na początku działalności 50 mln 547 tys. zł jako "zobowiązanie długoterminowe wobec jednostek powiązanych". Pieniądze zostały zaksięgowane jako pożyczka z czteroletnim okresem spłaty. Jak ujawniła "Gazeta Wyborcza" była to pożyczka od ojca Gibały – Leszka Gibały, właściciela firmy Alti Plus zajmującego się handlem hurtowym alkoholami.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
O ojcu Gibały zrobiło się głośno po raz pierwszy w 2009 r., gdy jego firma zgłosiła się do prywatyzacji Polmosów w Bielsku-Białej i Józefowie. Sprzedaż państwowych zakładów została wstrzymana przez ówczesną pełnomocnik rządu do walki z korupcją Julię Piterę, która uznała, że jest to sytuacja konfliktu interesów, ponieważ Łukasz Gibała był w tamtym czasie posłem Platformy.
Media od wielu lat wypominają Łukaszowi Gibale 50-milionową pożyczkę od jego ojca. Sprawa po raz ostatni wróciła publicznie miesiąc temu, gdy krakowska posłanka partii Razem Daria Gosek-Popiołek zapowiedziała, że poprze Gibałę w nadchodzących wyborach samorządowych. Na tę deklarację zareagował wówczas Tomasz Leśniak, aktywista lewicowy i założyciel stowarzyszenia "Kraków Przeciw Igrzyskom". Wypomniał on m.in. Gibale pożyczkę pochodzącą od ojca.
"W rozmowie z dziennikarzami 'Gazety Wyborczej' (Gibała – red.) nie chce ujawnić, jaką część tej kwoty poświęcił na swoją działalność polityczną" – można było przeczytać we wpisie aktywisty w mediach społecznościowych.
2,1 miliona złotych na potrzeby mieszkaniowe
Tyle że – jak wynika z ostatniego publicznego bilansu spółki Ductor zawierającego informacje o stanie finansów na koniec 2022 r. - całkowite zadłużenie firmy wyniosło nie 50 a… ponad 234 mln zł, z czego 233,6 mln zł stanowiły niezabezpieczone kredyty i pożyczki.
Wirtualna Polska zapytała Gibałę, kto jest wierzycielem Ductora. "Spółka zadłużona jest wobec spółek mojego ojca" – czytamy w odpowiedziach kandydata na prezydenta Krakowa. Ile obecnie wynoszą zobowiązania firmy? Gibała nie jest w stanie podać dokładnej kwoty, ale można wnioskować, że nie mniej pod koniec 2022 r., bo – jak przyznaje – zadłużenie jest oprocentowane.
"Niestety nie jestem w stanie podać dokładnej kwoty, ponieważ cały czas się ona zmienia ze względu na naliczane odsetki. Dokładny poziom zadłużenia spółki wymaga czasochłonnych wyliczeń, które wykonuje księgowa raz do roku, na potrzeby rocznego bilansu. Od czasu złożenia ostatniego rocznego sprawozdania finansowego spółka Ductor nie zaciągała nowych pożyczek" – pisze Gibała.
Wyjaśnia również, że pierwsze 50 mln zł pożyczone od ojca zostały "w zdecydowanej większości" przeznaczone na inwestycje. "W różne przedsięwzięcia biznesowe, przede wszystkim w fabrykę, w której pod markami Fiberlogy i Timberness produkujemy odpowiednio filamenty do druku 3D i tarasowe deski kompozytowe" – precyzuje.
W sprawozdaniu finansowym Ductora znajdujemy jeszcze kilka innych ciekawych informacji. W 2022 r. firma zanotowała stratę sięgającą blisko 15 mln zł i jednocześnie pożyczyła 2,1 mln zł "członkom organów spółki".
"Pożyczka ta była przeze mnie zaciągnięta w związku z moimi potrzebami mieszkaniowymi i obecnie jest już ona w większości przeze mnie spłacona – do spłaty pozostała mniej niż połowa kapitału" – przyznaje Gibała. Przekonuje również, że firma zarabia na tej pożyczce: "Spółka Ductor dysponowała znacznymi środkami w formie gotówkowej, zaś oprocentowanie udzielonej mi pożyczki wynosiło w ujęciu rocznym WIBOR 3M + 3 proc. i przewyższało koszty pozyskania tych środków. Dla Ductor udzielenie mi tej pożyczki było wyraźnie zyskowne" - uważa Gibała.
Jednocześnie z oświadczenia majątkowego Gibały wynika, że jako prezes Ductora zarobił on w 2022 r. ponad 656 tys. zł.
180 milionów w cztery lata
Jak ustaliła Wirtualna Polska, w połowie września ub. roku do ówczesnego przewodniczącego Rady Miasta Krakowa Rafała Komarewicza (dziś posła Trzeciej Drogi) wpłynęło pismo opisujące kondycję finansową spółki. Wynika z niego, że w ciągu czterech lat zadłużenie firmy wzrosło o 180 mln zł. Autor zawiadomienia twierdzi, że Gibała pozostaje w sytuacji "realnej zależności" wobec swojego pożyczkodawcy. Sugeruje również skierowanie sprawy do CBA, które jego zdaniem powinno zbadać oświadczenia majątkowe Gibały.
Komarewicz, do którego zwróciliśmy się o komentarz, nie wie, czy i ewentualnie jakie czynności wyjaśniające podjęło Biuro.
Z kolei sam Gibała zapewnia, że CBA nie zwracało się do niego z pytaniami w sprawie jego deklaracji majątkowych.
I dodaje: "Nie jest dla mnie zaskoczeniem, że temat wraca kilka tygodni przed wyborami. Jeśli chodzi o kontekst tej sprawy, to 15 września 2023 r. ówczesny Przewodniczący Rady Miasta Krakowa Rafał Komarewicz otrzymał anonimowy donos na mój temat, który został mi przez niego przekazany, z prośbą o odniesienie się, w dniu 19 września. W odpowiedzi przedstawiłem obszerne wyjaśnienia, które moim zdaniem nie pozostawiają żadnej wątpliwości, że zarzuty są po prostu absurdalne i zgłoszone z czytelną intencją zaszkodzenia mojej aktywności publicznej. Jako że Przewodniczący Rady Miasta nie posiada kompetencji, by rozstrzygać w takich sprawach, a anonim został potraktowany jako wniosek, przekazał go do CBA" - przekazał Wirtualnej Polsce Łukasz Gibała.
Czy CBA sprawdza finanse Gibały? Biuro unika odpowiedzi. "Informujemy, że Centralne Biuro Antykorupcyjne nie udziela informacji na temat osób bądź podmiotów, które znajdują się lub nie znajdują w zainteresowaniu służby. Zgodnie z art. 24 ustawy o CBA, Biuro w związku z wykonywaniem swoich zadań zapewnia ochronę środków, form i metod realizacji zadań oraz zgromadzonych informacji" – informuje Wirtualną Polskę biuro prasowe służby.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski