Wojciech Wierzejski: LPR jest za monitorowaniem, a nie cenzurą mediów
LPR byłaby za tym, żeby monitorować media w znaczeniu dopuszczalności pewnych treści dla dzieci i młodzieży. Tak jak mamy obecnie programy telewizyjne, czy filmy, w których jest trójkąt lub kółko wskazujące od jakiego wieku jest dopuszczalne pokazywanie pewnych treści. Jesteśmy za tym, żeby niektóre media, te papierowe, były oznaczane, wskazując rodzicom i wychowawcom pisma, które są niemoralne, które przekazują antywzorce, antywartości. Ale nic więcej, na pewno nie jesteśmy za cenzurą - powiedział Wojciech Wierzejski z LPR w "Sygnałach Dnia".
Sygnały Dnia: Właśnie, mimo że dziennikarze przez wielu polityków uznawani są za zniewolonych, „nie ma wolnych mediów”, tak powiedział Jarosław Kaczyński. Pana zdaniem, nie ma rzeczywiście wolnych mediów?
Wojciech Wierzejski: Nie zgodziłbym się z tym sformułowaniem, chociażby te media, na które powołuje się pan Kaczyński, katolickie media, to, zdaje się, są wolne media i w opinii pana Kaczyńskiego i tych mediów, między innymi Radia Maryja i Telewizji Trwam…
Jedyne media, które są wolne, pana zdaniem?
- Też nie wydaje mi się, żeby były to jedyne wolne media. Są różne media, patriotyczne, narodowe, tygodnik „Myśl Polska”, inne pisma, które, wydaje się, w opinii wielu są wolne w tym znaczeniu, że posiadają samodzielny kapitał. A i te media, które nie są na samodzielnym kapitale również trudno nazywać, żeby one były w jakiś sposób zniewolone, bo przecież formacji politycznych w Polsce jest wiele, a zatem i mediów wiele.
A ja jestem zniewolony, pana zdaniem?
- Też mi się tak nie wydaje. W związku z tym ta cała debata to jest troszeczkę taka nad wyraz, aby pokazać, że jeśli będą ewentualne ataki na rząd pana Marcinkiewicza czy na PiS, czy na pana Jarosława Kaczyńskiego, to one prawdopodobnie będą pochodziły z tego samego źródła – od komunistów. W związku z tym takie kreowanie wizji spiskowej w polskiej polityce zakrawa na jakiś anachronizm. To można było tak mówić 17 lat temu, obecnie bardzo ciężko udowodnić taką tezę.
Czy konieczne jest monitorowanie mediów? PiS zawiesza prace nad projektem ustawy o Narodowym Ośrodku Monitorowania Mediów, ale jeśli do niego wróci, czy LPR poprze ten projekt?
- Liga Polskich Rodzin byłaby za tym, żeby monitorować media w znaczeniu takim dopuszczalności pewnych treści dla dzieci i młodzieży, to tak. Tak jak mamy obecnie programy telewizyjne czy filmy, w których jest ten trójkącik czy kółeczko wskazujące, od jakiego wieku jest dopuszczalne pokazywanie pewnych treści, tak samo jesteśmy za tym, żeby niektóre media, te papierowe, były oznaczane, że nadaje się to do czytelnictwa dla dzieci i młodzieży albo się nie nadaje.
Czyli trójkąciki, kółeczka również na gazetach.
- Czy trójkąciki, czy w innej formie, powinien być na pewno narodowy instytut, który będzie to monitorował i będzie wskazywał rodzicom, nauczycielom, czyli tym grupom, które chcą wiedzieć, które pisma są dopuszczalne, a które są niemoralne, które przekazują antywzorce, antywartości, to taki instytut powinien pokazywać. Ale nic więcej, na pewno nie cenzurą.
Ale jeśli w jakiejś gazecie jednego dnia nie ma żadnych kontrowersyjnych treści, a drugiego dnia pojawia się jakiś artykuł, w którym są drastyczne zdjęcia, czy ta gazeta powinna mieć na stałe kółeczko albo trójkącik?
- Niekoniecznie, nie mówię, że potrzebne jest kółeczko czy trójkącik, to jest, oczywiście, jakieś uproszczenie sprawy. Ja mówię, że przydałby się taki instytut czy instytucja, która powinna, nie wiem… posiadać stronę internetową, na którą każdy, kto jest zainteresowany wydawaniem danego pisma dla młodzieży, dla dzieci czy nie tylko, powinien zajrzeć i przeczytać opinię ekspertów, fachowców, czy to pismo jest dopuszczalne na tym poziomie wiekowym, czy zawiera wartości, treści pozytywne, czy raczej demoralizuje, czy raczej jest wulgarne, czy raczej jest pornograficzne.