Wydał rozkaz zamordowania Ulmów. Wnuczka zbrodniarza zabrała głos

Wnuczka Eilerta Dickena, który wydał rozkaz zamordowania Ulmów, nie kryje wzruszenia, gdy słyszy o beatyfikacji rodziny. Czyny swojego dziadka nazywa "nieludzkimi" i "barbarzyńskimi". - Bardzo mi przykro - mówi przez łzy.

J�zef i Wiktoria Ulmowie
J�zef i Wiktoria Ulmowie z Markowej
KYG08T Polish Righteous Jozef and Wiktoria Ulma
Dostawca: PAP/Alamy
UtCon Collection / Alamy Stock Photo
ancient, Book, bygone, copy, cover, editorial, editorial, historic, history, Illustration, J�zef Ulma, news, nostalgia, nostalgic, old, photo, photograph, photography, photography, portret, rodzina Ulm�w, space, stock, stock, textbook, vintage, Wiktoria UlmaWnuczka zbrodniarza z Markowej: „Barbarzyństwo”
Źródło zdjęć: © PAP | Credit: UtCon Collection / Alamy Stock Photo

Wnuczka Eilerta Diekena, który wydał rozkaz zamordowania rodziny Ulmów, od razu odpowiada na e-mail. Umawiamy się na wideorozmowę - relacjonuje Deutsche Welle.

Ilona od prawie 40 lat mieszka w Stanach Zjednoczonych, ale pytana o zbrodnie swojego dziadka w okupowanej Polsce nie jest zaskoczona. Dowiedziała się o nich od swojej matki - Hannelore - dopiero dziesięć lat temu. -

 Ona miała cały czas dobre wspomnienia o ojcu. I kiedy dowiedziała się od swojej siostry, że był odpowiedzialny za śmierć całej rodziny w Polsce, była bardzo wstrząśnięta i wstydziła się, że jej ojciec mógł tego dokonać - mówi Ilona. - Nie mogła tego pojąć, bo przez cały czas myślała, że on w czasie wojny ratował ludzi - dodaje.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Świętokradztwo na Jasnej Górze. O tych ponurych wydarzeniach się nie mówi

Morderstwo Ulmów

Chodzi o zamordowanie rodziny Ulmów w Markowej koło Rzeszowa. Od stycznia 1941 roku porucznik Dieken kierował posterunkiem żandarmerii w Łańcucie. Podlegają mu żandarmi znani w okolicy z brutalności.: Józef Kokot, Erich Wilde, Gustav Unbehend i Michael Dziewulski.

Na okupowanych przez Niemców terenach mają dbać o przestrzeganie prawa, w tym rozporządzenia o ograniczeniach pobytu w Generalnym Gubernatorstwie. Od października 1941 roku śmierć grozi nie tylko Żydom, którzy opuszczają wyznaczone im getta, ale i osobom, które ich ukrywają.

W Markowej, podległej posterunkowi w Łańcucie, schronienia Żydom udzielają m.in. Wiktoria i Józef Ulmowie. Mają sześcioro dzieci. Najmłodsza Marysia ma półtora roku, najstarsza Stasia - osiem lat. Siódme dziecko jest w drodze.

W marcu 1944 roku w gospodarstwie Ulmów ukrywa się ośmioro Żydów. Mimo niebezpieczeństwa często pomagają w pracach. Donos trafia do żandarmów z Łańcuta. O świcie 24 marca 1944 roku pojawiają się u Ulmów i strzelają do Żydów, Wiktorii, Józefa i ich dzieci.

Ginie siedemnaście osób, w tym nienarodzone dziecko. Kilka dni później, kiedy mieszkańcy Markowej odkopią zwłoki Ulmów i włożą je do prowizorycznych trumien, zauważą, że z narządów rodnych Wiktorii widać główkę i piersi dziecka.

Za zbrodnię w Markowej odpowie tylko były żandarm Józef Kokot, wydany Polsce przez władze komunistycznej Czechosłowacji. Skazany na dożywocie umiera w polskim więzieniu. Na granatowym policjancie Włodzimierzu Lesiu, który najprawdopodobniej wydał Ulmów, w kilka miesięcy po mordzie w Markowej polskie podziemie wykona wyrok śmierci.

Ani porucznik Dieken, ani żandarmi Dziewulski, Unbehend i Wilde nie zostaną nigdy ukarani.

Kariera w policji

Z okupowanej Polski Dieken jeździ na urlop do rodziny nad Morzem Północnym. Ma trzy córki. Opowiada o przyjaźni z Polakami i zakupach na polskim targu. Szczegóły pracy w Łańcucie są tajne.

Po wojnie przechodzi denazyfikację, zamieszkuje w Esens i kontynuuje karierę w policji. Na posterunku w Esens zajmuje wyższe stanowisko, jest lubiany i szanowany. Umiera w roku 1960, w dniu swoich 62. urodzin.

I dopiero wtedy, na początku lat 60., Diekenem zainteresuje się Centrala Badania Zbrodni Narodowosocjalistycznych w Ludwigsburgu, a prokuratura w Dortmundzie otworzy w latach 70. dwa postępowania przeciwko niemu i innym policjantom pełniącym służbę w okręgu jarosławskim. Ostatnie postępowanie prokuratorzy rozpoczną jeszcze w 1990 roku.

Rodzina nie wie o tych postępowaniach ani o zbrodni na Ulmach. Najstarsza córka Diekena - Grete - dowie się dopiero w 2013 roku od Mateusza Szpytmy, który odwiedza ją w Niemczech. Polski historyk tworzy w Markowej Muzeum poświęcone Ulmom i szuka informacji na temat porucznika z Łańcuta. Zostawia Grete kopertę, do której włożył wszystko, co znalazł na temat jej ojca w Polsce.

Grete zapoznaje się z materiałami i rozmawia o tym z siostrą Hannelore. Nie zmienia jednak zdania o ojcu i nie przestaje mówić o nim w superlatywach. Teraz ma 94 lata.

- Zawsze mówiła, że miała najlepszego ojca na świecie i była jego ulubioną córką - opowiada jej synowa, Brigitte. - Dla nas to, co się stało, jest okrutne - dodaje. - Jest nam przykro - oznajmia.

"To nie jest ludzkie"

Wnuczka Diekena - Ilona - pytana o dziadka, pamięta tylko, jak siedziała u niego na kolanach, kiedy palił fajkę. Miała wtedy 3-4 lata. Nie pamięta pogrzebu.

Potem jako nastolatka rozmawiała z rodzicami o Trzeciej Rzeszy. - Na lekcjach historii dużo mówiliśmy o Hitlerze i narodowym socjalizmie, oglądaliśmy filmy dokumentalne i mówiliśmy, że to się już nigdy nie może powtórzyć - opowiada Ilona. Kiedyś ostro zapytała rodziców, dlaczego byli w Hitlerjugend. - Nie mogliśmy inaczej. Musieliśmy - usłyszała.

O zbrodni na Ulmach nie miała wtedy pojęcia. - Jak człowiek może być zdolny do takiego barbarzyństwa? - pyta. - To nie jest ludzkie. I że zrobił to ktoś z naszej rodziny, na to brakuje mi słów. Bardzo mi przykro - mówi przez łzy.

Dziś pamiątki po jej dziadku są w posiadaniu Instytutu Pileckiego w Berlinie, który za kilkanaście tysięcy euro odkupił całą kolekcję dokumentów, zdjęć, orderów i pamiątek po zbrodniarzu z Markowej. Kilkaset stron i fotografii dokumentuje niezakłóconą karierę policyjną Eilerta Diekena i jego życie prywatne. Czy jego wnuczka chciałaby je zobaczyć na wystawie? - Być może z ciekawości, ale po co wystawiać takiego człowieka? - mówi.

Cieszy ją natomiast beatyfikacja rodziny Ulmów i że mimo upływu czasu pozostaje ona w pamięci. - Jako lekcja, żeby już nigdy to się nie wydarzyło - mówi. I przestrzega, że w wielu krajach neonaziści znowu zyskują na popularności. - Wierzę, że każdy z osobna i wszyscy razem potrafimy się temu przeciwstawić i wydobyć z ludzi to, co dobre - wskazuje.

Źródło: Deutsche Welle/Katarzyna Domagała-Pereira

Czytaj także:

Źródło artykułu:
Wybrane dla Ciebie
Trump o roli Turcji w Ukrainie. "Może pomóc zakończyć wojnę"
Trump o roli Turcji w Ukrainie. "Może pomóc zakończyć wojnę"
Trump wywoływał Starmera. "Gdzie jest Zjednoczone Królestwo?"
Trump wywoływał Starmera. "Gdzie jest Zjednoczone Królestwo?"
Biden chwali Trumpa. Chodzi o porozumienia pokojowe
Biden chwali Trumpa. Chodzi o porozumienia pokojowe
Spięcie w TVP Info. Marek Czyż wyrwał mikrofon
Spięcie w TVP Info. Marek Czyż wyrwał mikrofon
Setki masowych strzelanin w USA. Przerażające statystyki
Setki masowych strzelanin w USA. Przerażające statystyki
Wiceprzewodniczący AfD chce lecieć do Moskwy. "Uległość wobec Putina"
Wiceprzewodniczący AfD chce lecieć do Moskwy. "Uległość wobec Putina"
Poszła na zakupy do Biedronki i zniknęła. Co się stało z 50-latką?
Poszła na zakupy do Biedronki i zniknęła. Co się stało z 50-latką?
Orban wychwala Trumpa ws. Gazy. "Teraz kolej na Europę"
Orban wychwala Trumpa ws. Gazy. "Teraz kolej na Europę"
Charków po ataku bombowym. Część miasta bez prądu, są ranni
Charków po ataku bombowym. Część miasta bez prądu, są ranni
Rosyjskie "zielone ludziki" blisko Estonii. "Wyraźne zagrożenie"
Rosyjskie "zielone ludziki" blisko Estonii. "Wyraźne zagrożenie"
Zełenski ogłasza utworzenie nowych oddziałów. "Heroiczna praca"
Zełenski ogłasza utworzenie nowych oddziałów. "Heroiczna praca"
Dziwne wpisy Zajączkowskiej-Hernik? "To włamanie na konto!"
Dziwne wpisy Zajączkowskiej-Hernik? "To włamanie na konto!"