Wniosek odrzucony - Rosati żąda przeprosin i 200 tys. zł
Warszawski sąd okręgowy zdecydował o kontynuowaniu procesu, jaki aktorka Weronika Rosati wytoczyła reżyserowi Andrzejowi Żuławskiemu oraz wydawcy jego książki pt. "Nocnik". Sąd nie przychylił się do wniosku pełnomocników pozwanych o odrzucenie pozwu.
Proces o ochronę dóbr osobistych, jaki Rosati wytoczyła Żuławskiemu i wydawcy jego książki, rozpoczął się przed Sądem Okręgowym w Warszawie we wtorek. Aktorka żąda od pozwanych 200 tys. zł zadośćuczynienia, przeprosin w mediach za naruszenie jej dóbr osobistych (głównie prawa do prywatności i godności jako kobiety) oraz zaprzestania dalszego naruszania jej dóbr.
Wiosną sąd wydał postanowienie zakazujące dalszego rozpowszechniania "Nocnika" przez pozwanych - do czasu zakończenia procesu. Stało się to w ramach instytucji tzw. zabezpieczenia powództwa (wiele razy krytykowanej w mediach jako rodzaj "cenzury prewencyjnej").
Pełnomocnicy pozwanych wnieśli do sądu wniosek o odrzucenie pozwu, argumentując, że powódka nie jest tożsama z opisaną w książce postacią Esterki i dlatego nie ma tzw. legitymacji czynnej procesowej, czyli nie może być powódką w tej sprawie. Sąd jednak oddalił ten zarzut, wskazał, że nie istnieją formalne przesłanki do odrzucenia pozwu, powódka posiada legitymację procesową, zaś wszystkie kwestie zasadności powództwa będą rozpatrywane podczas procesu.
Decyzja sądu na razie jest nieprawomocna. Pełnomocnik wydawcy książki, mec. Jerzy Naumann, powiedział dziennikarzom, iż na razie nie wie, czy będzie się od niej odwoływał.
Pełnomocnik powódki mec. Maciej Lach powiedział dziennikarzom, że "w książce mamy wiele faktów biograficznych, które zostały okraszone licznymi informacjami nieprawdziwymi i krzywdzącymi ocenami". "Z jednej strony mamy prawdę, a z drugiej fałsz, a czytelnik odnosi wrażenie, że wszystko jest prawdą" - dodał.
Z kolei według Naumanna, "powieść zgodnie z teorią literatury w ogóle nie może być przedmiotem badania w kategoriach prawdy i fałszu w zakresie wątków w niej podjętych". Jednak, jak zaznacza Lach, w jego ocenie "książka jest bardziej pamiętnikiem niż powieścią".
Jak podawały niektóre media, Rosati miała być przez jakiś czas związana z Żuławskim. W śmiałej obyczajowo książce - według mediów - Rosati występuje pod pseudonimem Esterka. Sam Żuławski przekonywał, że te elementy jego "dziennika intymnego" to fikcja, a Esterka nie jest tożsama z Weroniką Rosati, która "sama zgłasza się na ochotnika".
Najgłośniejszym przypadkiem zabezpieczenia powództwa był sądowy zakaz emisji w latach 90. filmu "Witajcie w życiu" Henryka Dederki o korporacji Amway (główny wątek procesu wciąż trwa). Spotkało się to z krytyką w mediach; pojawiły się głosy o powrocie cenzury. Inne tego typu decyzje dotyczyły m.in. książki o Edycie Górniak, wypowiedzi o związkach Zygmunta Solorza ze służbami specjalnymi PRL, klipów różnych partii w kampaniach wyborczych. Z kolei w marcu br. sąd prawomocnie oddalił wniosek wdowy po Ryszardzie Kapuścińskim o wydanie takiego zakazu wobec książki Artura Domosławskiego o znanym pisarzu. Sam proces wytoczony przez wdowę za tę książkę ma się zacząć w listopadzie.