Włoskie zakładniczki żyją
Amerykański wywiad zarejestrował dzięki
satelicie głos jednej z włoskich zakładniczek w Iraku - podają media w Rzymie. Według najczęściej cytowanej ostatnio we
Włoszech kuwejckiej gazety "Al-Rai al-Aam", ochotniczki dzięki
porozumieniu z porywaczami zostaną wkrótce uwolnione.
Amerykanie poinformowali władze włoskie, że ich służby podsłuchały rozmowę telefoniczną, w czasie której na tle zasadniczej rozmowy słychać "kilka słów wypowiedzianych głosem kobiecym" - napisał dziennik "Corriere della Sera".
Po różnych kontrolach, badaniach i analizach podsłuchanej rozmowy, specjaliści "są przekonani, że może to być głos jednej z dwóch wolontariuszek" włoskich, uprowadzonych 7 września w Bagdadzie wraz z dwoma współpracownikami irackimi.
Teraz amerykański wywiad we współpracy ze stroną włoską stara się potwierdzić, czy jest to na pewno głos Simony Pari lub Simony Torretty, i na podstawie nagrania ustalić miejsce ich pobytu. "Corriere" informuje, że rozmowa została przechwycona przed kilkoma dniami. Więcej szczegółów nie ujawniono.
Pocieszające informacje napłynęły też z Kuwejtu; wychodzący tam dziennik "Al-Rai al-Aam" napisał, że być może nawet w piątek włoskie wolontariuszki zostaną uwolnione dzięki porozumieniu z porywaczami.
Według gazety, już zapłacono za nie okup w wysokości pół miliona dolarów, co stanowi połowę uzgodnionej sumy. Następna rata - twierdzi cytowany przez dziennik informator - zostanie wpłacona do środy.
Sprawa zakładniczek będzie jednym z głównych tematów rozmów króla Jordanii Abdullaha II, który na kilka godzin przylatuje we wtorek do Rzymu. Przypuszcza się, że premierowi Silvio Berlusconiemu i prezydentowi Carlo Azeglio Ciampiemu przekaże nowe informacje na temat losu porwanych wolontariuszek.
W poniedziałek w wywiadzie dla "Corriere della Sera" król Abdullah II powołując się na doniesienia wywiadu, zapewnił, że zakładniczki żyją. Wyraził nadzieję, że współpraca jordańskich oraz włoskich służb specjalnych w sprawie ich uwolnienia przyniesie pozytywny rezultat.