Włochy odrzucają ultimatum terrorystów
Włoski rząd oświadczył, że dołoży wszelkich
starań, by doprowadzić do uwolnienia porwanego przez islamskich
terrorystów dziennikarza Enzo Baldoniego, ale nie zmieni swej
polityki w Iraku.
24.08.2004 22:20
W ten sposób gabinet Silvio Berlusconiego zareagował na żądania przetrzymującej go grupy o nazwie Wojsko Islamskie, która zagroziła, że współpracownik mediolańskiego tygodnika "Diario" znajdzie się w niebezpieczeństwie, jeśli Włochy nie wycofają swych wojsk z Iraku w ciągu 48 godzin.
"Jesteśmy zaangażowani w działania na rzecz uwolnienia pana Baldoniego, który przebywa w Iraku z powodu swej pracy dziennikarskiej i absolutnie nie jest w żaden sposób związany z naszym rządem. Będziemy się o to starać pozostając w Iraku zgodnie z zobowiązaniem, jakie podjęliśmy wobec tymczasowego rządu tego kraju, posiadającego mandat ONZ przyjęty jednomyślnie przez Radę Bezpieczeństwa w czerwcu" - podkreśliła rada ministrów w specjalnym oświadczeniu.
W komunikacie zapowiedziano, że Włochy będą dalej pełnić misję wojskową i cywilną w Iraku w ramach ustalonych przez Narody Zjednoczone.
Koledzy Baldoniego z redakcji odczuli ulgę, gdy zobaczyli go w telewizji żywego. Obawiali, że mógł podzielić los swego irackiego kierowcy, którego zwłoki znaleziono w sobotę. Włoski Czerwony Krzyż oświadczył, że uruchomił wszystkie możliwe kontakty, by doprowadzić do uwolnienia 56-letniego reportera.
Baldoni przybył do Iraku w lipcu. Wydarzenia kolejnych dni relacjonował w swym internetowym dzienniku "Bloghdad". Od czwartku nie pojawiły się w nim żadne nowe zapiski. Wtedy jego mediolańska redakcja wszczęła alarm i poinformowała o zaginięciu wojennego wysłannika.
Ustalono, że tego dnia zamierzał jechać do Nadżafu, ponieważ chciał przeprowadzić wywiad z przywódcą szyickiej rebelii Muktadą al-Sadrem. Przypuszcza się, że gdy ze swym kierowcą i zarazem tłumaczem jechali do Nadżafu podążając za konwojem Czerwonego Krzyża, na jego przedmieściach wpadli w zasadzkę. Kierowca został zamordowany, a jego zwłoki odnaleziono dwa dni później. Dopiero we wtorek po południu okazało się, że Baldoni został porwany przez islamskich terrorystów.
We wrześniu zeszłego roku Enzo Baldoni został uprowadzony przez rebeliantów w dżungli w Kolumbii. Nawiązał jednak z nimi tak dobre kontakty, że nie tylko odzyskał wolność, ale także przeprowadził następnie wywiad z ich przywódcą.