Włochy chcą zamknąć jeden z największych w UE ośrodków dla uchodźców
Problemy, jakie mnożą się w jednym z największych europejskich ośrodków dla cudzoziemców ubiegających się o azyl, który znajduje się w Mineo na Sycylii, skłoniły włoski rząd do ogłoszenia, że rozważa jego zamknięcie.
13.09.2015 | aktual.: 13.09.2015 19:08
Włoska minister ds. reformy konstytucyjnej Maria Elena Boschi oznajmiła, że rozważa się zamknięcie ośrodka po zakończeniu rozpatrywania już złożonych wniosków o udzielenie azylu.
Prokuratura włoska prowadzi obecnie dochodzenia w związku z podejrzeniem, że pięcioro członków administracji ośrodka w Mineo i burmistrzyni tej miejscowości, Anna Aloisi, działając jako grupa przestępcza, ciągnęli zyski z przetargów ogłaszanych na różne usługi i dostawy dla ośrodka.
Ośrodek w pięciotysięcznym miasteczku w prowincji Katania na Sycylii, na południu Włoch, składa się z czterystu domków, w których mieszkają cudzoziemcy ubiegający się o azyl.
Do 2010 roku osiedle w Mineo należało do marynarki wojennej Stanów Zjednoczonych i było obliczone na ok. 2 000 osób. Obecnie przebywa tam czasowo 3 219 osób, które czekają na decyzje w sprawie azylu.
W "Niezależnej Republice Uchodźców", jak niektóre włoskie dzienniki ochrzciły ośrodek w Mineo, gdzie w różnych okresach przebywało do 4 000 cudzoziemców niemających szans na integrację z miejscową ludnością ani na normalne życie, od kilku lat narastają problemy wynikające z przebywania tam również elementów przestępczych.
Organizacja Lekarze na rzecz Praw Człowieka, prowadząca działalność w ośrodku w Mineo, napisała w swym ogłoszonym ostatnio raporcie: "Ci potrzebujący pomocy ludzie uciekli ze swych krajów z powodu prześladowań politycznych, religijnych, seksualnych, z powodu działania dyktatur, toczących się wojen domowych oraz zagrożenia gwałtami w obrębie ich wspólnot". Podczas ucieczki, jak podkreśla raport organizacji, wielu z uchodźców było ofiarami tortur i gwałtów, które wywołały u nich wstrząsy i schorzenia psychiczne wymagające leczenia.
Mieszkańcy ośrodka w Mineo - dodają autorzy raportu - "żyją bez perspektyw na lepsze jutro i w odosobnieniu (...). Wprawdzie nikt im nie zabrania opuszczać ośrodka, ale nie mają dokąd pójść".