Jak stwierdziła Włoszka, przez lata nosiła swoje nazwisko z dumą, by zaznaczyć w ten sposób swój szacunek do ojca, jednak prawdziwy problem pojawił się, gdy kobieta przystąpiła do Kościoła anglikańskiego.
Było to nadzwyczaj krępujące, gdy przedstawiałam się w kościele jako "siostra Świnia" - powiedziała 73-latka.
Przez jakiś czas, by uniknąć zakłopotania rozmówców, Lina używała nazwiska męża - włoskie żony zatrzymują swe rodowe nazwiska - lecz uważała to za poniżające. (ajg)