Właściciel lodowiska prostuje komunikat sanepidu. "Nie zamknięto nas, to straszak"
Wbrew komunikatom lokalnego sanepidu i Głównego Inspektora Sanitarnego lodowisko Lodogryf w Szczecinie nadal działa. Chodzi o obiekt, który przez pewien czas stał się "kwiaciarnią na lodzie", co umożliwiało jazdę na łyżwach. Doszło tam do interwencji policji i inspekcji sanitarnej. Jak się okazuje, bezskutecznej.
14.01.2021 | aktual.: 03.03.2022 05:53
- Nie boję się nałożonej kary 30 tys. złotych. Jest to bezzasadne i będę się bronił w sądzie. Chodzi o to, aby kilku przedsiębiorców ukarać na pokaz i w ten sposób ograniczać otwieranie się biznesów, mimo błędnie sformułowanego zakazu działalności - mówi WP Tomasz Fornalski, właściciel lodowiska Lodogryf w Szczecinie.
- Nadal działamy i w tej chwili około 20 osób korzysta z zorganizowanych zajęć łyżwiarstwa z instruktorem - dodaje. Powołuje się na przepis rozporządzenia epidemicznego, w którym infrastruktura sportowa może być udostępniana sportowcom zawodowym. Zapewnia też, że na lodowisku przestrzega się zasad reżimu sanitarnego, jak dystans pomiędzy uczestnikami zajęć, noszenie maseczek i dezynfekcja.
To komentarz przedsiębiorcy do niedawnych komunikatów przedstawicieli inspekcji sanitarnej. W Polskiej Agencji Prasowej pojawiła się wypowiedź Małgorzaty Kapłan z WSSE w Szczecinie, iż "podjęta została decyzja o unieruchomieniu działalności". W ślad za komunikatem wiele mediów ogłosiło, że lodowisko zostało zamknięte.
GIS ostrzega: Próby naruszeń spotkają się z reakcją
Główny Inspektorat Sanitarny poinformował, że osoby odpowiedzialne za organizację "kwiaciarni na lodzie" zostały ukarane karami administracyjnymi w wysokości 30 tys. zł, (...) a "okoliczności w pełni uzasadniały zastosowanie kar w maksymalnej wysokości".
GIS ostrzegł w komunikacie, że "wszelkie próby podobnych naruszeń spotkają się z natychmiastową reakcja Inspekcji Sanitarnej oraz skutkować będą nakładaniem kar administracyjnych".
Tomasz Fornalski w rozmowie z WP potwierdził, że otrzymał już decyzję o karze. Mało tego, wraz z nim ukarany został właściciel kwiaciarni. Łącznie kary opiewają na 60 tys. zł.
- W sądzie będę dochodził unieważnienia kary, ale nie tylko. Gdy tylko decyzja okaże się bezprawna, zamierzam pociągnąć do odpowiedzialności osobistej inspektor sanepidu, która podpisuje się pod pismami - zapowiada Fornalski. Dodaje, że podczas interwencji na lodowisku urzędniczki dzwoniły do kogoś i ten urzędnik decydował, czy nakładać karę, czy nie. Według niego oznacza to, że "ktoś z góry" wskazuje osoby do ukarania dla dla przykładu.
"Koronakryzys" na ferie
Właściciel lodowiska tłumaczy, że w budowę obiektu, który działa od 10 lat, zainwestował większość oszczędności życia, a także zaciągnął kredyt w banku. Główną działalność zarejestrował pod PKD odnoszącym się do handlu wysyłkowego (prowadzi też sklep z łyżwami). Taka klasyfikacja jego firmy wyklucza ją z pomocy w ramach tarczy antykryzysowej.
Handel internetowy może działać bez przeszkód. Problem w tym, że bez otwartych lodowisk łyżwy się nie sprzedają.
Dlatego nie pozostaje mu nic innego jak otworzyć lodowisko, aby przetrwać. 12 grudnia było trzykrotnie wizytowane przez patrole policji. Wzywano do rozejścia się łyżwiarzy do domów. Podobnie było w poprzednich dniach.
Po nagłośnieniu sprawy Lodogryfu otwarto jeszcze jedno lodowisko w Szczecinie. Z jego właścicielem nie udało się nam skontaktować. Jak już informowaliśmy, bunt przedsiębiorców przeciwko przedłużonemu lockdownowi zatacza coraz szersze kręgi. Opublikowano nawet mapę i listę otwartych wbrew zakazom działalności.
Kary za naruszenie obostrzeń. W jeden dzień sanepid przegrał sześć spraw
Przedsiębiorcy twierdzą, że prawo jest po ich stronie. Powołują się na wyrok sądu administracyjnego w Opolu. Unieważnił on 10 tys. zł kary nałożonej wiosną przez inspektorów sanepidu na miejscowego fryzjera. Sąd przekonywał w uzasadnieniu, iż "(...) ograniczenie wolności działalności gospodarczej jest dopuszczalne tylko w drodze ustawy i tylko ze względu na ważny interes publiczny". Natomiast rozporządzenie Rady Ministrów zakazujące prowadzenia działalności gospodarczej m.in. salonom fryzjerskim uznał za niezgodne z konstytucją.
12 stycznia Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie, a dokładniej jeden skład sędziowski, unieważnił sześć decyzji sanepidu o karach nałożonych w związku z nieprzestrzeganiem obostrzeń.
13 stycznia na wokandzie było dziewięć spraw. Jedna z nich była wyjątkowa, dotyczyła "kary pieniężnej za nieprzestrzeganie nakazu przemieszczania się w odległości większej niż 2 metry". Wczoraj po południu nie były jeszcze znane rozstrzygnięcia.
Jak podał Polsat News, w WSA w Warszawie zarejestrowano 100 spraw dotyczących kar za nieprzestrzeganie obostrzeń. Z 18 dotąd rozpatrzonych połowa wyroków była korzystna dla ukaranych.