Władze Wałbrzycha zgodzą się na odwierty poszukiwaczy "złotego pociągu"
• Władze Wałbrzycha zgodzą się na odwierty w poszukiwaniu "złotego pociągu"
• Odwierty na koszt poszukujących
• Konieczność uzyskania zgody konserwatora zabytków i PKP
Władze Wałbrzycha zgodzą się na odwierty lub wykopy w miejscu, gdzie ma być ukryty "złoty pociąg" - informuje RMF FM. Miasto nie zdecydowało się do tej pory na takie prace ze względu na koszty. Zgodę na takie odwierty otrzymają ewentualni odkrywcy. Będą mogli rozpocząć takie prace na własny koszt, po uzyskaniu odpowiedniej zgody.
Prezydent Wałbrzycha, Roman Szełemej powiedział dziennikarzowi RMF FM, że prace te są nie tylko kosztowne, ale i mogą być niebezpieczne. - To jest miejsce absolutnie wyjątkowo intensywnie wykorzystywane - powiedział prezydent. Dodał też, że na takie prace musi być wydana zgoda przez konserwatora i zarządcę, czyli PKP. - Jeżeli zarządca terenu, czyli PKP wyrazi na to zgodę. Ja nie widzę osobiście przeszkód - dodał Szełemej.
- Wielokrotnie podkreślałem, że bardzo bym chciał, żeby tam coś było - mówił dalej prezydent. - Każde znalezisko w tym miejscu, historyczne, będzie miało niebywałą wartość. Dzisiaj poruszając się w obszarze racjonalnych faktów i wynikających z nich wniosków to nie potwierdziliśmy tego. Natomiast wywołuje to ciągle zaciekawienie miastem i regionem. Z samego tego faktu to zainteresowanie jest ważne. Dla nas jest bardzo korzystne.
Zdaniem odkrywców skład istnieje, być może pod ziemią są nawet dwa pociągi. Naukowcy z Akademii Górniczo- Hutniczej z kolei pociągu nie znaleźli. Ich zdaniem pod ziemią może być jedynie tunel.
Pod koniec września teren, na którym ma się znajdować "złoty pociąg", został przebadany przez wojsko pod kątem saperskim, radiacyjnym i chemicznym. Nie znaleziono tam materiałów niebezpiecznych.
Pociąg istnieje, czy to tylko legenda?
Według mediów w okolicach Wałbrzycha miałby się znajdować ukryty pociąg z II wojny światowej. Pojawiły się spekulacje, że może chodzić o celowo zasypany tam pociąg ze złotem i innymi kosztownościami wywiezionymi pod koniec wojny z Wrocławia. Nigdy nie odnaleziono zawartości ani samego pociągu.
Generalny konserwator zabytków, wiceminister kultury Piotr Żuchowski wyrażał w sierpniu przekonanie, że "złoty pociąg" istnieje "na ponad 99 procent". Jednak zdaniem niektórych znawców tematu "złoty pociąg" - a przynajmniej z takim ładunkiem - to tylko legenda.
Wobec zainteresowania poszukiwaniami wojewoda dolnośląski zwołał zespół zarządzania kryzysowego. Władze nie ujawniły dokładnej lokalizacji miejsca, w którym dokonywano wstępnego rekonesansu, ale teren nadzorowały Służba Ochrony Kolei i Straż Leśna.