Władza sama sobie bije brawo. W Sejmie "nocna kontrola pirotechniczna i próba zmęczenia"
W Sejmie większość polityków Prawa i Sprawiedliwości nie zwraca szczególnej uwagi na osoby z niepełnosprawnościami i ich opiekunów, którzy protestują od poniedziałku. Minister rodziny i polityki społecznej zapewnia z sejmowej mównicy o dialogu i systemowej pomocy ze strony rządu. Posłowie większości bili brawo swoim działaniom. Mimo że piętro wyżej protestujący powtarzają: "Tak nie da się godnie żyć".
Głównym postulatem protestujących osób z niepełnosprawnościami jest zrównanie renty socjalnej z minimalnym wynagrodzeniem - do kwoty 3490 zł brutto. Obecnie – od marca po rewaloryzacji dorośli niepełnosprawni dostają rentę socjalną w wysokości 1588,44 zł brutto. Jak podkreślają, ta kwota nie pozwala na minimum godnego życia.
Osoby z niepełnosprawnościami i ich opiekunowie przebywają w wytyczonej strefie nad głównym wejściem i są pilnowani przez Straż Marszałkowską. Jednak ani premier, ani minister rodziny i polityki społecznej, ani pełnomocnik rządu ds. osób niepełnosprawnych, ani żadna inna osoba, która mogłaby odpowiedzieć na postulaty osób z niepełnosprawnościami i ich opiekunów – nie odwiedziła we wtorek protestujących. Mimo trwającego posiedzenia Sejmu. A to oznacza, że przy Wiejskiej powinni być kluczowi posłowie obozu władzy.
W poniedziałek u protestujących pojawiła się jedynie Agnieszka Ścigaj, minister ds. integracji społecznej, która w 2018 r. jako posłanka Kukiz’15 wspierała protestujących. Jej wizyta zamieniała się w gorącą dyskusję .
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W TVP Info aż zamilkli. "Coś obrzydliwego"
PiS liczy na przeczekanie?
Strategia Prawa i Sprawiedliwości wydaje się klarowna: zapewniać o systemowym wsparciu, powtarzać, że otwarty dialog trwa, a protest jest polityczny. Podobne argumenty padały również wobec protestu sprzed pięciu lat, ale wówczas Iwona Hartwich brała w nim udział jako mama Jakuba z niepełnosprawnością. Teraz – co podkreślają politycy PiS – jest posłanką Koalicji Obywatelskiej, dlatego oskarżają ją o organizowanie politycznego teatru.
Alicja Jochymek, mama Kingi z niepełnosprawnością, jest rozżalona takim podejściem. – Przyjechaliśmy walczyć o nasze dzieci. Słyszymy o gigantycznych pieniądzach, które płyną do systemu, a nasze dorosłe dzieci nie są w stanie godnie żyć – mówi Wirtualnej Polsce. Protestujący domagają się natychmiastowego procedowania obywatelskiego projektu ustawy o rencie socjalnej dla dorosłych z niepełnosprawnościami.
"Obawiamy się wyrzucenia"
Alicja Jochymek twierdzi, że w porównaniu do protestu z 2018 r., w którym też brała udział, tym razem dotyka ich więcej ograniczeń. - Trwa posiedzenie Sejmu, więc każde nasze wyjście z odgrodzonej strefy, choćby do toalety, zmusimy zgłaszać Straży Marszałkowskiej - mówi Wirtualnej Polsce. Kobieta dodaje, że noc była ciężka, bo w jej trakcie funkcjonariusze Straży Marszałkowskiej przychodzili do nich trzy razy.
- Po północy oznajmili, że skończyła się ważność naszych przepustek i sugerowali, że mamy wyjść do zamkniętego biura przepustek po kolejne. Później przyszli z informacją, że możemy wyjść z Sejmu i pójść do Domu Poselskiego, gdzie są wolne pokoje. W końcu około czwartej nad ranem dostaliśmy informację o kontroli pirotechnicznej. Tłumaczyliśmy, że są tu osoby z niepełnosprawnościami, więc mogą wszystko sprawdzać, a my tu zostaniemy. Wykonali więc swoje obowiązki, przeszli obok nas z psami i dokonali kontroli – tłumaczy Jochymek.
Mama Kingi dopytywana przez nas o to, czy takie komunikaty traktuje jako wyraz troski czy raczej próbę zniechęcenia, odpowiedziała, że "odbiera to jako próbę zmęczenia protestujących". - Pewnie chcą, żebyśmy szybciej wyszli. Ale nie damy się, bo walczymy o nasze dzieci - stwierdziła.
"Projekt będzie procedowany jak każdy inny"
- Pani marszałek Witek, bardzo panią proszę, żeby procedowanie ustawy, którą godzinę temu złożyłam, była procedowana jeszcze na tym posiedzeniu Sejmu. Jest to możliwe, wierzymy mocno, że pani - jako kobieta, jako matka - przychyli się do naszej prośby. Zastanawiałam się, czy powiedzieć prośba czy nawet żądanie, bo rodzice, którzy protestują w Sejmie, mówią że wręcz żądają, żeby ten projekt został poddany pod głosowanie - mówiła Iwona Hartwich, posłanka Koalicji Obywatelskiej i uczestniczka protestu w Sejmie.
- Powiedziała pani, że godzinę temu złożyła podpisy. Komitet jest zarejestrowany i projekt obywatelski będzie procedowany tak, jak każdy inny projekt obywatelski, a mamy ich jeszcze kilka, zgodnie z procedurą. Pani wie, że w tej chwili musi być przeliczone 100 tysięcy podpisów. Wszystkie projekty obywatelskie mają być obowiązek czytane w Sejmie i tak będzie i z tym projektem, zgodnie z regulaminem. Proszę powiedzieć innym obywatelom, że ich projekty są gorsze - odpowiedziała marszałek Sejmu Elżbieta Witek.
W trakcie posiedzenia Sejmu o głos poprosiła minister rodziny i polityki społecznej. Marlena Maląg stwierdziła, że w tym roku rząd na wsparcie osób z niepełnosprawnościami przeznaczy "blisko miliard złotych". - Nie jest prawdą to, co mówi pani poseł Hartwich, że Fundusz Solidarnościowy jest przeznaczany na inne cele. Nie, Fundusz Solidarnościowy wspiera osoby z niepełnosprawnościami i wszystkie środki, które są przekazywane z daniny solidarnościowej, są przekazywane na te programy - tłumaczyła.
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski