Władysławowo. Protest rolników i rybaków zakończony przed czasem
Protest rolników i rybaków we Władysławowie został zakończony przed czasem. - Chcemy ulżyć turystom jadącym na Hel - tłumaczyli organizatorzy. Wcześniej to właśnie oni dali upust swoim emocjom skarżąc się na odcięcie ich od jedynego przejazdu na Półwysep Helski.
24.07.2021 14:55
Legalnie zgłoszony protest AgroUnii oraz rybaków we Władysławowie miał planowo zakończyć się o godzinie 16. Jednak pod naporem kierowców organizatorzy zdecydowali się rozwiązać zgromadzenie blisko dwie godziny przed czasem.
- Nie mieliście jaj, żeby jechać do Warszawy. Trzeba było pojechać pod Kancelarię Premiera i wywalić tonę ryb przed wejściem, a nie robić taki protest. My tu musimy kolejne 3 godziny czekać na przejazd. To jest chore - krzyczał w stronę protestujących jeden z kierowców.
Na kolejne komentarze oraz wyzwiska zareagowali organizatorzy. - Ze względu na to, że przyjeżdżają tu turyści i wyszło słońce, a ludzie denerwują się w samochodach, będziemy kończyć nasz protest troszkę wcześniej (...). Bardzo przepraszamy wszystkich, których ten protest dotknął, ale to nie nasza wina a rządu, który nie zrealizował swoich obietnic - ogłosili do kamer.
Zobacz też: Wojna o polską świnię. "Co godzinę upadają 3 gospodarstwa"
AgroUnia kończy protest. Kołodziejczak: ile razy mamy się przebranżawiać?
Andrzej Antosik ze Sztabu Kryzysowego Armatorów Rybołówstwa zapowiedział, że protest kończy się o 14, ale już w poniedziałek organizacja zamierza zgłosić kolejny wniosek o manifestację. - Będziemy to robić cyklicznie, aż do skutku - ogłosił.
Do propozycji skrócenia protestu namawiać miał lider AgroUnii. - Są dzieci, są ludzie którzy się denerwują. My nie chcemy zaogniać konfliktu w Polsce - mówił Michał Kołodziejczak. Rolnik "zadawał pytania retoryczne rządzącym", czy zapowiedź powstania holdingu spożywczego oraz zakaz połowu dorsza ma doprowadzić do bankructwa rybaków a później do przejęcia ich gospodarstw przez spółki skarbu państwa.
Przewodniczący AgroUnii apelował także o zajęcie się problemem rolnictwa przez Donalda Tuska. - Nie pozwolimy wam (politykom) wrócić do lat 90. - do tego, co wtedy było: licznych licytacji komorniczych, do samobójstw rolników (...). Teraz schodzimy z tej drogi, ale jesteśmy bardziej wkurzeni niż na nią wchodziliśmy - mówił Kołodziejczak.
Poddenerwowani kierowcy po kolejnej wypowiedzi rolnika dopytywali się, czy będą mogli w końcu przejechać, sugerowali, żeby to teraz "zablokować rolników", na koniec sugerowali przebranżowienie się protestującym. - Przebranżawiać się kolejny raz i zmieniać znowu pracę? To jest chore, ciągle szukać czegoś nowego - odpowiedział Kołodziejczak.