Władimir Putin zarządził sprawdzenie gotowości bojowej armii. Szykuje się na Ukrainę?
Prezydent Rosji Władimir Putin polecił ministerstwu obrony sprawdzenie gotowości bojowej sił zachodniego i centralnego okręgów wojskowych, a także niektórych rodzajów wojsk - poinformował szef resortu obrony Rosji Siergiej Szojgu. Prezydent postawił na nogi 150 tysięcy żołnierzy.
Do sprawdzenia gotowości dochodzi w czasie, gdy na Ukrainie zachodzą głębokie przemiany przemiany polityczne, a na Krymie, gdzie stacjonuje rosyjska Flota Czarnomorska, wzrastają nastroje separatystyczne.
Alarm bojowy
- Zgodnie z poleceniem prezydenta FR dzisiaj o godz. 14.00 (godz. 11 czasu polskiego) bez uprzedzenia ogłoszono alarm bojowy w wojskach Zachodniego Okręgu Wojskowego, a także w związkach taktycznych i jednostkach wojskowych stacjonujących na jego terytorium, w 2. Armii Centralnego Okręgu Wojskowego, jak również dowództwach Obrony Powietrzno-Kosmicznej, Wojsk Powietrznodesantowych, Lotnictwa Dalekiego Zasięgu i Lotnictwa Transportowego - przekazał Szojgu, cytowany przez agencję ITAR-TASS.
- Głównodowodzący postawił zadanie sprawdzenie gotowości wojsk do działań przy rozwiązywaniu sytuacji kryzysowej - dodał minister.
Choć oficjalnie nikt nie poinformował, że ćwiczenia mają związek z wydarzeniami na Ukrainie, to większość ekspertów twierdzi, że tak właśnie jest.
W kilka godzin po ogłoszeniu alarmu dla jednostek z dwóch okręgów wojskowych, minister obrony Szojgu poinformował, że jego resort monitoruje sytuację na Krymie. - Podejmujemy działania konieczne dla zagwarantowania bezpieczeństwa naszych obiektów - oświadczył Szojgu.
W 2013 roku na polecenie Putina w Siłach Zbrojnych FR przeprowadzono sześć niezapowiedzianych kontroli gotowości bojowej. Objęły on wszystkie rodzaje wojsk na całym terytorium Rosji.
Protesty w Sewastopolu i Symferopolu
Tymczasem przed budynkiem parlamentu Autonomicznej Republiki Krymu w Symferopolu trwają demonstracje krymskich Tatarów, którzy występują przeciwko przejawom separatyzmu na półwyspie, oraz prorosyjskich protestujących.
Euromajdan PR donosi na Twitterze, że proukraińscy Tatarzy skandują: "Krym to Ukraina" oraz "Allahu Akbar". Z kolei zwolennicy przyłączenia półwyspu do Rosji krzyczą "Krym to Rosja". Między grupami doszło do starć i są ranni - informuje również Euromajdan.
Zobacz zdjęcia: Demonstracje w Sewastopolu i Syferopolu
Innym krymskim mieście - Sewastopolu od kilku dni trwają prorosyjskie demonstracje. Część mieszkańców domaga się przyłączenia do Rosji. Flota Czarnomorska w podwyższonej gotowości
W związku z możliwą destabilizacją sytuacji na Krymie we wtorek w stan podwyższonej gotowości bojowej postawiona została Flota Czarnomorska. Informowała o tym "Niezawisimaja Gazieta", powołując się na źródło w resorcie obrony Rosji. Tego dnia na ulicach Sewastopola pojawił się także rosyjski transporter opancerzony.
W Sewastopolu od kilku dni trwają prorosyjskie demonstracje. Część mieszkańców tego portowego miasta domaga się przyłączenia do Rosji. Tymczasem - jak informuje na swoich stronach internetowych "Niezawisimaja Gazieta" - Flota Czarnomorska została postawiona w stan gotowości bojowej. Informatorzy dziennika twierdzą, że rosyjskie wojska chcą zabezpieczyć bazę okrętów wojennych na wypadek dalszej destabilizacji sytuacji w regionie.
Zobacz zdjęcia: Flota Czarnomorska - rosyjski atut w grze z Ukrainą
Rosjanie na Krymie
Po odsunięciu od władzy na Ukrainie prezydenta Wiktora Janukowycza na Krymie coraz wyraźniej zarysowują się podziały między rosyjskojęzyczną ludnością a Ukraińcami. W Moskwie rozważa się wydanie rosyjskojęzycznym obywatelom Ukrainy paszportów Federacji Rosyjskiej w przyspieszonym trybie.
Według rosyjskich danych około 60 proc. z 2 mln mieszkańców Krymu to Rosjanie, około 25 proc. - Ukraińcy i około 12 proc. - krymscy Tatarzy. Ci ostatni występują przeciwko separatystycznym tendencjom, zachowując lojalność wobec władz w Kijowie.
W Symferopolu, stolicy Autonomicznej Republiki Krymu, Rosjanie stanowią dwie trzecie ludności. W Sewastopolu i Kerczu odsetek Rosjan jest jeszcze większy.
Źródła: PAP, IAR.
Zobacz również: Co grozi Polsce w przypadku rozpadu Ukrainy?