Ojciec Anastazji o pogrzebie. "Tak zdecydowała moja żona i syn"
Ciało 27-letniej Polki, brutalnie zamordowanej na greckiej wyspie Kos, jest już w Polsce. Rodzina potwierdziła jej tożsamość. Wiadomo też, że wkrótce - po kilku tygodniach od dramatu - dojdzie do pogrzebu. Rodzina zwróciła się do wszystkich z apelem w tej sprawie.
05.07.2023 | aktual.: 05.07.2023 09:37
- Żona była w prokuraturze, pokazano jej ciało, po pewnych szczegółach rozpoznała Anastazję. Nie mamy już żadnych wątpliwości, że to nasza córka - mówi w rozmowie z "Faktem" ojciec zamordowanej w Grecji dziewczyny.
Mężczyzna podkreślił w rozmowie z dziennikarzami, że rodzina chce zrobić teraz wszystko, by godnie pochować 27-latkę. Jego zdaniem to jeden z najtrudniejszych momentów dla bliskich Anastazji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Prokuratura wydała zgodę na pogrzeb Anastazji
Ostatnie pożegnanie Anastazji odbędzie się najprawdopodobniej w najbliższych dniach. - Prokurator powiedział, że możemy się zająć organizacją pogrzebu - przyznał "Faktowi" ojciec.
Choć rodzina przygotowuje się do uroczystości, która ma się odbyć we Wrocławiu, najbliżsi Anastazji zdecydowali, że będzie ona miała prywatny charakter. - Tak zdecydowała moja żona i syn. Informacje o pogrzebie podamy tylko najbliższym i przyjaciołom. Bardzo prosimy wszystkich o uszanowanie naszej prywatności - prosi stanowczo ojciec zamordowanej dziewczyny.
Śmierć 27-letniej Polki. Podejrzany nie przyznaje się do winy
Anastazja zaginęła 12 czerwca na greckiej wyspie Kos, gdzie pracowała w jednym z hoteli. Niemal tydzień później greckie media poinformowały, że znaleziono ciało 27-letniej Polki.
Zobacz także
Zwłoki zostały odkryte około kilometra od domu 32-latka z Bangladeszu Salahuddina S. i 500 metrów od miejsca, w którym dzień wcześniej znaleziono telefon komórkowy Polki. Mężczyzna został wcześniej aresztowany.
Przeprowadzona na wyspie Rodos sekcja zwłok Polki potwierdziła śmierć przez uduszenie. Podejrzany o porwanie, gwałt i morderstwo 27-latki Banglijczyk nie przyznaje się do winy.
Źródło: "Fakt", WP Wiadomości