PolskaWjazd do Schengen tylko z oryginałami tablic rejestracyjnych

Wjazd do Schengen tylko z oryginałami tablic rejestracyjnych

Kierowcy, którym ukradziono lub którzy
zgubili tablice rejestracyjne i zamiast nowych założyli duplikaty
z takimi samymi numerami, narażają się na kłopoty, podróżując po
krajach strefy Schengen. Państwa te nie uznają tak zwanych
wtórników tablic, więc kierowcę, który ich używa, mogą potraktować
jak... złodzieja - ostrzega dziennik "Polska".

Duplikat wydajemy na życzenie kierowcy, ale zawsze radzę, by wymienił je na nowe. Dla własnego bezpieczeństwa - mówi Rajmund Kądziela, zastępca dyrektora wydziału praw jazdy i rejestracji pojazdów Urzędu Miasta Łodzi. Poza tym wymiana trwa krócej, bo tylko jeden dzień, a koszty są prawie identyczne.

Kradzież nawet jednej tablicy trzeba natychmiast zgłosić do wydziału komunikacji w miejscu rejestracji auta. Jeśli decydujemy się na wtórniki, urząd zabiera nam dowód rejestracyjny i tę tablicę, która została. Później wysyła ją do producenta, który dorabia skradzioną. Rajmund Kądziela przestrzega także przed chałupniczym dorabianiem tablic, bo i takie sytuacje się zdarzają. To wbrew prawu. Tablice mają hologramy pozwalające na identyfikację ich oryginalności - wyjaśnia Kądziela.

Na czas produkcji brakujących tablic urząd wydaje kierowcy tymczasowe tablice i czasowe pozwolenie na prowadzenie samochodu. Informację o tym, że tablice są wtórnikami, wpisujemy do dowodu rejestracyjnego i karty pojazdu. Polskiej policji drogowej to wystarczy - mówi Kądziela.

Drogówka w krajach strefy Schengen jest bardziej podejrzliwa. Kierowca z wtórnikami może zostać uznany za złodzieja między innymi w Niemczech, bo tam pojęcie wtórników tablic nie istnieje. W razie ich zgubienia kierowca wymienia dowód rejestracyjny i dostaje nowe numery. Dzięki temu przestępca niczego nie przeskrobie na cudze konto. W policyjnych kartotekach natychmiast pojawia się informacja, które tablice zostały skradzione.

Dlaczego Polacy tak chętnie wybierają wtórniki? Z wygody. Wymiana dowodu rejestracyjnego wymaga wizyty w urzędzie, wypełnienia kilku druków i odstania co najmniej pół godziny w kolejce. Ale to nie koniec. Po otrzymaniu nowego dowodu trzeba jeszcze odwiedzić ubezpieczyciela i dokonać zmian w umowie ubezpieczeniowej, czyli poświęcić kolejny dzień na bieganie po urzędach - przyznaje dziennik "Polska". (PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)