Wizy do USA: nie pomógłby i Kościuszko - komentarz Internauty
Ani Kwaśniewskiemu, ani Pastusiakowi nie uda się skłonić Amerykanów do zniesienia wiz dla Polaków pisze Krzysztof Skowroński - i ma rację. Powiem więcej, nawet gdyby premierem został cudem zmartwychwstały Pułaski, a prezydentem takoż ożywiony Kościuszko, też by nic to nie pomogło.
Oczywiście, nasze władze poruszyły sprawę wiz, by poprawić swą słabnącą popularność w narodzie. Ale właśnie dla tej samej przyczyny władze amerykańskie coraz bardziej zaostrzają środki bezpieczeństwa.
Stany Zjednoczone są właśnie w fazie wzmożonej czujności. Co chwila ogłasza się tam nowy alarm antyterrorystyczny. Zabrania się nawet pasażerom podczas długich lotów, ustawiania się w kolejce do toalety. A ostatnio, FBI, rozesłała okólnik do lokalnych komisariatów policji w całych Stanach, by funkcjonariusze zwracali uwagę na ludzi z przewodnikami, atlasami i almanachami. Bo w takich wydawnictwach są opisy rzek i kanałów, mostów, zapór i budynków, a to wszystko może pomóc terrorystom w wyborze celu do ataku. Skąd mu to znamy?
Tak więc, to nie różnica poziomu między nami a USA sprawia, że raczej nie będziemy tam jeździć bez wizy. Ale fakt, różnica jest duża. Na przykład, nowi członkowie RPP są może i kiepscy – jak pisze Skowroński – ale żaden z nich nie stał się jeszcze bohaterem witryny internetowej, która by wykpiwała jego śmieszne wypowiedzi. Pozostajemy tu daleko w tyle za USA, bo witryn z cytatami np. G.W.Busha trudno zliczyć.
No i jest jeszcze jedna, istotna różnica. Polscy dziennikarze z reguły przekonują nas, że Polacy są przypadkowym społeczeństwem ciemniaków, prymitywów i złodziei, a Polska to padół, z którego trzeba uciekać (lepiej tylko nie pakować przewodnika do walizki)... Amerykańscy dziennikarze natomiast zapewniają obywateli USA, że ich kraj jest pod każdym względem numerem 1 na świecie, a Amerykanie są wspaniali.
Tymczasem, tak naprawdę, obie te opinie są chyba znacznie przesadzone.
Natalia Wiślicz