PolskaWitold Waszczykowski: Schetyna uprawia "megafonową" dyplomację

Witold Waszczykowski: Schetyna uprawia "megafonową" dyplomację

Nie milkną echa kontrowersyjnej wypowiedzi Grzegorza Schetyny o obchodach rocznicy zakończenia II wojny światowej w Moskwie. Słowa wywołały wściekłość Rosjan, również politycy opozycji krytykują ministra za uprawianą przez niego "megafonową" dyplomację. - Czy za tym kryje się jakiś misternie uknuty przez pana ministra plan? - zastanawia się Witold Waszczykowski (PiS). - Minister jest wierny prawdzie historycznej, która może być niewygodna dla strony rosyjskiej. W tej sytuacji rosyjski MSZ nie potrafi powstrzymać emocji, będąc świadomy, że i dziś Federacja Rosyjska jest sponsorem agresji i przemocy w Donbasie - broni Schetyny Michał Szczerba (PO).

Witold Waszczykowski: Schetyna uprawia "megafonową" dyplomację
Źródło zdjęć: © PAP | Jacek Turczyk

03.02.2015 18:08

- Szef polskiego MSZ Grzegorz Schetyna okrył hańbą nie tylko siebie, ale także całą służbę dyplomatyczną swojego kraju i kulturę polityczną Polski - oświadczył sekretarz stanu w MSZ Federacji Rosyjskiej Grigorij Karasin. W reakcji na te słowa ambasador Rosji w Polsce został w poniedziałek wezwany do MSZ i wręczono mu notę protestacyjną. Szefa MSZ bronił doradca prezydenta Tomasz Nałęcz na antenie RMF FM: - W obliczu rosyjskich kłamstw Schetyna broni polskiej wersji historii - powiedział.

- Minister jest wierny prawdzie historycznej, która może być niewygodna dla strony rosyjskiej. W tej sytuacji rosyjski MSZ nie potrafi powstrzymać emocji, będąc świadomy, że i dziś Federacja Rosyjska jest sponsorem agresji i przemocy w Donbasie - broni Schetyny poseł PO Michał Szczerba. W poniedziałkowym oświadczeniu polskiego MSZ stwierdzono m.in., że wypowiedź wiceszefa rosyjskiej dyplomacji, to kolejna próba manipulacji historią XX w. przez wysokich rangą przedstawicieli Federacji Rosyjskiej. MSZ zaapelowało też do strony rosyjskiej o oddzielenie historii od "bieżącego kontekstu politycznego".

- Mam problem ze zrozumieniem celowości tej wypowiedzi - mówi WP Witold Waszczykowski, poseł PiS, wiceprzewodniczący komisji spraw zagranicznych. - Nie chcę się licytować z Rosją w krytyce polskiego szefa MSZ, ale jako osoba, która ma za sobą doświadczenie 20 lat pracy w dyplomacji i 30 lat wykładów z historii dyplomacji, muszę stwierdzić, że to wystąpienie nie było zgodne ze sztuką dyplomacji. Waszczykowski podkreśla, że należy wypominać Rosjanom nieścisłości z historii, ale za pomocą skutecznej polityki historycznej. Natomiast prowadzenie "pojedynków historycznych" przy okazji spraw bieżących nie jest rolą ministra spraw zagranicznych. - Między Polską a Rosją istnieje olbrzymi protokół rozbieżności, teraz do tej długiej listy minister Schetyna dołożył zaszłości historyczne, co prowadzi tylko do pyskówki między ministerstwami - wskazuje.

- Rolą ministra spraw zagranicznych jest utrzymywanie kanałów dialogu, poszerzanie ich, polepszanie współpracy z innymi państwami, a po czymś takim nie wyobrażam sobie, żeby Siergiej Ławrow był skory do rozmowy ze Schetyną - ocenia. Wskazuje, że na wypowiedź Schetyny odpowiedział wiceminister, co świadczy o ignorowaniu i marginalizowaniu polskiego ministra.

- Czy za tym stoi jakiś misternie ukuty plan, który ma doprowadzić do rozwiązania spraw polsko-rosyjskich? Czy to świadomie konstruowana strategia, która ma nam coś pozytywnego załatwić? Nie dostrzegam racjonalności w zachowaniu ministra - zastanawia się Waszczykowski. I dodaje: - Taka "megafonowa" dyplomacja nie przystoi ministrowi spraw zagranicznych.

"Zaczepne" wypowiedzi Schetyny krytykuje również Tadeusz Iwiński, poseł SLD, wiceprzewodniczący komisji spraw zagranicznych. W jego opinii błędem jest sprowadzanie stosunków polsko-rosyjskich na płaszczyznę historyczną. - Takie drażnienie lwa w klatce jest niepotrzebne - ocenia. Prowadzi wyłącznie do ośmieszenia ministra (z szefa MSZ drwi m.in. rosyjska agencja Ria Novosti, która na swojej stronie internetowej opublikowała karykaturę Grzegorza Schetyny. Polityk został na niej przedstawiony jako pies uwiązany na smyczy w barwach amerykańskiej flagi - przyp. js). Tymczasem, jak wskazuje poseł SLD, to my powinniśmy ośmieszać Rosjan, np. punktując to, że próbują udowodnić, że decyzja Nikity Chruszczowa z 1954 r. o przekazaniu Ukrainie Krymu przez władze ZSRR, była nielegalna. - Przy całym naszym krytycznym stosunku wobec postawy Rosji, która złamała prawo międzynarodowe dokonując aneksji Krymu i narusza integralność terytorialną Ukrainy, bo 12 tys. rosyjskich żołnierzy walczy w Donbasie, powinniśmy zachowywać
się racjonalnie - dodaje.

W poniedziałek, Schetyna na antenie RMF FM pytany o pomysł prezydenta Bronisława Komorowskiego, by obchody 70. rocznicy zakończenia II wojny światowej odbyły się 8 maja na Westerplatte, oświadczył, że to "interesujący projekt". Zapytany o to, czy organizacja takich uroczystości będzie postrzegana jako alternatywa dla uroczystości w Moskwie, które odbywają się 9 maja, powiedział: - To nie jest naturalne, że obchody zakończenia wojny organizuje się tam, gdzie ta wojna się rozpoczęła. Ale dlaczego wszyscy przyzwyczailiśmy się tak łatwo, że to Moskwa jest miejscem, gdzie czci się zakończenie działań wojennych, a nie np. Londyn czy Berlin, co byłoby jeszcze bardziej naturalne.

Zdaniem Iwińskiego kuriozalna była również wypowiedź Schetyny ws. wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau. Stwierdzenie szefa MSZ, że pierwsi jako wyzwoliciele weszli do obozu żołnierze ukraińscy. wywołało medialną burzę. - To tak jakbyśmy powiedzieli, że za cały stalinizm odpowiada dwóch Gruzinów: jeden Stalin, drugi Ławrientij Beria. Na tej samej zasadzie Warszawę, a potem Berlin wyzwolili Białorusini, bo byli to żołnierze 1. Frontu Białoruskiego - mówi.

Waszczykowski uważa, że rocznica wyzwolenia Auschwitz była szansą, której nie wykorzystano. Zdaniem posła PiS należało zaprosić Władimira Putina, wziąć przykład z Lecha Kaczyńskiego, który 1 września 2009 r. na Westerplatte w jego obecności wskazywał, do czego prowadzi imperialna polityka. - Putin najpewniej by odmówił, ale może wysłałby wyższą rangą delegację, z którą moglibyśmy nawiązać dialog - mówi.

Rozmówcy WP negatywnie odnoszą się do pomysłu prezydenta Komorowskiego. - Gdybyśmy trzymali się tej logiki obchody zakończenia I wojny światowej powinny się odbywać w Sarajewie - ironizuje Iwiński. Przewiduje, że efekt zamieszania wokół tej inicjatywy będzie taki, że państwa zachodnie nie będą reprezentowane na najwyższym szczeblu ani w Moskwie, ani na Westerplatte. - Schetyna będzie ośmieszany w wielu krajach. To niepotrzebne kłopoty. Nie chcę być złośliwy, bo bardzo cenię pana prezydenta Komorowskiego, ale dwaj magistrzy historii, wsparci opinią doktora habilitowanego Tomasza Nałęcza wybrali złe pole konfrontacji - konkluduje Iwiński. I przywołuje powiedzenie francuskiego humanisty Michela de Montaigne'a: "Każdy z nas czasem mówi głupstwa. Nieznośne są tylko głupstwa wygłaszane uroczyście".

Joanna Stanisławska, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (848)