Witold Waszczykowski: będzie porozumienie UE z Turcją, ale to nie rozwiąże wszystkich problemów
• Najważniejsze, czy i z jaką szybkością będzie wdrażane - ocenił Waszczykowski
• Szef MSZ sceptycznie o utworzeniu na terenie Turcji tzw. hot spotów
• To skomplikowana operacja. Może się, niestety, nie powieść - mówił szef MSZ
• Zapewnił, że na Polskę nie spadną nowe zobowiązania, dotyczące imigrantów
18.03.2016 | aktual.: 18.03.2016 10:13
Szef polskiej dyplomacji Witold Waszczykowski przewiduje, że na dzisiejszym szczycie UE uda się zawrzeć ostateczne porozumienie z Turcją ws. kryzysu imigracyjnego. Minister mówił w radiowej Jedynce, że nie zakończy to jednak wszystkich problemów związanych z napływem imigrantów.
Waszczykowski powiedział, że najważniejsze będzie to, czy i z jaką szybkością porozumienie będzie wdrażane. Sceptycznie ocenił mechanizm mający powstrzymać napływ imigrantów do Europy, który prawdopodobnie będzie w nim zapisany. Zakłada on utworzenie na terenie Turcji tzw. hot spotów, w których sprawdzana będzie tożsamość uchodźców. Po takiej kwalifikacji będą oni przyjmowani do Europy w miejsce nielegalnych migrantów. - To skomplikowana operacja. Może się, niestety, nie powieść - mówił minister spraw zagranicznych.
Waszczykowski zapewniał, że w przypadku porozumienia UE z Turcją, na Polskę nie spadną nowe zobowiązania dotyczące przyjmowania imigrantów. Jak dodał, polscy dyplomaci od dawna podnoszą w rozmowach z unijnymi urzędnikami, że relokowanie uchodźców do Polski nie ma w obecnej sytuacji sensu. Głównie dlatego, że - zaznaczył Waszczykowski - w naszym kraju nie byłoby dla nich pracy, zwłaszcza, że nie ma jej też dla Polaków, o czym świadczy emigracja zarobkowa. Z tego względu, według szefa MSZ, większość uchodźców, którzy by trafili do Polski, szybko by z niej wyjechała na Zachód w poszukiwaniu pracy i zasiłków.
Szef MSZ podkreślił, że porozumienie z Turcją i szlak bałkański imigracji to nie jedyna kwestia, którą Europa musi się zająć. Przywołał tu niedawne spotkanie z jednym z wysokich rangą urzędników ONZ, który ostrzegał, że na libijskich wybrzeżach już teraz koczuje kilkadziesiąt tysięcy ludzi czekających na lepszą pogodę, by dostać się przez Morze Śródziemne do Europy. - Niestety, może nas czekać kolejna fala olbrzymiej emigracji z tamtych terenów - powiedział.