Wisła za Tuskiem: bo takie nasze było widzimisię
W niespełna dwunastotysięcznej Wiśle na Śląsku
Cieszyńskim, znanej głównie jako baza beskidzkiej turystyki,
rodzinnej miejscowości Adama Małysza, wybory prezydenckie wygrał
Donald Tusk. W drugiej turze poparło go tam prawie 83,5%
wyborców. To jeden z najlepszych wyników Tuska w Polsce.
24.10.2005 | aktual.: 24.10.2005 16:45
Wisła - jak mówią jej mieszkańcy - głosowała za Tuskiem, bo ludzie żyją tu z pracy na swoim, a on stawia na gospodarczą wolność i niskie podatki. Przeciw Kaczyńskiemu - bo podkreśla swój katolicyzm, a w Wiśle większość to protestanci. Za Tuskiem, bo przystojniejszy i ma ładniejszą żonę. No i "trochę podobny" do Kwaśniewskiego - honorowego obywatela Wisły, który przedwojenny zameczek na Zadnim Groniu uczynił swoją rezydencją i podniósł prestiż Wisły.
Takie nasze było widzimisię - podsumowuje tę litanię argumentów na rzecz prezydentury Donalda Tuska starsza kobieta, sprzedająca na miejscowym targowisku regionalne wyroby z drewna. Głosowała na Tuska, podobnie jak większość z prawie 4,7 tys. wiślańskich wyborców, którzy w minioną niedzielę poszli tam do urn wyborczych. Frekwencja wyniosła nieco ponad 50%, kilka procent więcej niż w pierwszej turze.
Górale twardo stąpają po ziemi. W Wiśle nie ma wielkich zakładów pracy, ludzie przeważnie mają małe firmy. Tusk promował w kampanii liberalizm, swobodę działalności gospodarczej, sprzyjanie przedsiębiorczości, niższe podatki. To ludzi do niego przekonało - komentuje burmistrz Wisły Jan Poloczek.
Tydzień wcześniej burmistrz gościł w mieście ustępującego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, który został trzecim w historii honorowym obywatelem Wisły. W ostatnim czasie Kwaśniewski bywał tu wiele razy. Za jego kadencji zbudowany na przełomie lat 20. i 30. XX w. dla prezydenta Mościckiego zameczek na Zadnim Groniu, po generalnym remoncie znowu stał się prezydencką rezydencją. Kwaśniewski gościł tu m.in. koronowane głowy i prezydentów państw Grupy Wyszehradzkiej. Prezydent zaangażował się też w budowę skoczni narciarskiej w Wiśle. W drugiej turze Kwaśniewski poparł Tuska.
Burmistrz Poloczek ma nadzieję, że również nowy prezydent będzie zauroczony Wisłą, zameczkiem i Beskidami, a rezydencja utrzyma status prezydenckiej. Nie wierzy, aby prezydent Lech Kaczyński chciał odebrać wiślanom związany z rezydencją prestiż, dając mieszkańcom nauczkę za głosowanie na jego konkurenta.
Prezydent Polski, niezależnie kto nim jest, nie może być człowiekiem małostkowym, który podejmowałby decyzję tylko na podstawie statystki wyborczej. Wierzę, że prezydent weźmie pod uwagę argumenty i doceni wartość tego miejsca - powiedział burmistrz. Przyznał, że z uwagą śledził wypowiedzi obu kandydatów do prezydentury, którzy zapowiadali ograniczenie kosztów Kancelarii Prezydenta. Wierzy, że nowy prezydent nie będzie szukać oszczędności właśnie w Wiśle.
Mieszkańcy Wisły obawiają się jednak o przyszły los zameczku. Sprzedać go nie ma prawa, bo to majątek narodowy - przekonuje Andrzej Cieślar, który w pobliżu wiślańskiego rynku sprzedaje wiklinowe koszyki. Pan Andrzej cieszy się, że Wisła tak mocno poparła Tuska, ale wynik wyborów w całym kraju aprobuje. Uważa, że na niechęć do Lecha Kaczyńskiego wśród wiślan mogło wpłynąć także to, że jest on wyraźnie kojarzony z Kościołem katolickim.
Pewnie, że ludzie się boją, że jak Kaczyński dojdzie do władzy, to protestantom może się pogorszyć - uważa Cieślar. Wielowyznaniowość to specyficzna cecha Wisły. Dominuje tu wyznanie protestanckie. Do Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego należy połowa mieszkańców, katolicy stanowią 30%. Pozostali to m.in. świadkowie Jehowy, Baptyści, Zielonoświątkowcy, Adwentyści Dnia Siódmego, Ruch Stanowczych Chrześcijan. W mieście jest po pięć świątyń ewangelickich i katolickich oraz świątynie innych wyznań.
Oczywiście, że to ma znaczenie. Etyka protestancka mówi: pracuj a będziesz miał; praca, praca, praca. A katolicyzm mówi: czekaj aż ci z nieba spadnie. Tusk mówi: pracujcie, zarabiajcie pieniądze. Tu ludzie żyją z własnego biznesu, głosowali we własnym interesie; mają podobne podejście do życia, inną niż gdzie indziej mentalność - przekonuje Jerzy Zembrzuski, który w Wiśle zamieszkał pięć lat temu; w wyborach nie głosował.
Wyniki poprzednich wyborów potwierdzają, że Wisła zawsze głosowała nieco inaczej niż inne miejscowości powiatu cieszyńskiego; wygrywała tu raczej lewica, przegrywała kojarzona z Kościołem prawica. Ostatnie wybory parlamentarne w mieście wygrał SLD (28,16%) przed PO (26,7%), PiS (17,26%) i SdPl (11,79%). Także cztery lata wcześniej wygrała tu lewica. W pierwszej turze wyborów prezydenckich wiślanie poparli Tuska (53,96%), ale drugi był Marek Borowski (22,8%), a dopiero trzeci Lech Kaczyński (11,47%).
Mieszkańcy Wisły jednak niezbyt chętnie mówią o swoich wyborczych preferencjach. Na kilkadziesiąt osób, z którymi rozmawiał reporter PAP, większość nie umiała wyjaśnić swojego wyboru ani fenomenu wyborczego zwycięstwa Tuska. Mądrzejszy i ładniejszy - skwitował sprzedawca skórzanych kurtek na targowisku. Na prezencję Tuska i urodę jego żony zwracali uwagę też inni wyborcy; pani Maria zaznaczała nawet, że jest "trochę do Kwaśniewskiego podobny". Wielu bez ogródek tłumaczyło, że po prostu Tusk wydawał im się lepszy.
Choć Wisła w ponad czterech piątych poparła Donalda Tuska, w poniedziałek reporterowi PAP nie udało się w miasteczku spotkać nikogo, kto by był wynikiem wyborów szczególnie zmartwiony lub snuł negatywne wizje prezydentury Lecha Kaczyńskiego.
Przeciwnie, w komentarzach dominował humor. A wie pan, że już likwidują lądowisko dla helikoptera przy prezydenckim zameczku? - pytał ten czy ów rozmówca - "bo Kaczor przecież na wodzie wyląduje..." - dodawali rozbawieni.
Marek Błoński