Wisłą płyną już tylko niewielkie plamy oleju opałowego
Na Wiśle w rejonie Torunia i Bydgoszczy przez cały dzień widoczne były już tylko nieduże plamy i strużki oleju opałowego, który w poniedziałek wieczorem wyciekł z rurociągu PERN "Przyjaźń" w okolicach Włocławka. Po południu zauważono też niewielkie ilości oleju w miejscu awarii w okolicach Włocławka. Olej widoczny jest głównie w
zakolach i szuwarach.
Galeria
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/brudna-wisla-6038645627384449g )[
]( http://wiadomosci.wp.pl/brudna-wisla-6038645627384449g )
Zanieczyszczona Wisła
W Toruniu i Bydgoszczy-Fordonie nadal ustawione są zapory, częściowo przegradzające Wisłę. Dyżurujący przy nich strażacy zbierają niewielkie ilości oleju z powierzchni rzeki. Śladów paliwa nie ma już natomiast w leżącym dalej w dół rzeki Chełmnie, 118 km z biegiem Wisły od miejsca awarii.
Jak poinformował pełnomocnik zarządu PERN Krzysztof Zalewski, badania podwodne magistrali będą kontynuowane w czwartek. Silny nurt i mała widoczność pod wodą utrudniają dotarcie do płaszcza rurociągu, który przysypany, znajduje się pod dnem - dodał.
Zalewski wyjaśnił, iż PERN uzgodnił ze strażą pożarną, że w przypadku gdyby podczas prowadzonych prac podwodnych doszło ewentualnie do wycieku pozostałości oleju opałowego zalegającego w rurociągu, będzie on natychmiast neutralizowany.
Sytuacja jest pod pełną kontrolą. Cały czas pracujemy nad tym, aby wypompować resztki zalegającej substancji. Robimy wszystko, żeby w rurociągu nie zostały najmniejsze jej ilości - podkreślił Zalewski. Zapewnił, iż PERN sfinansuje środki sorbcyjne dostarczane samorządom, dzięki którym można usunąć olej opałowy zbierający się np. w zakolach rzeki.
Według szacunków PERN, do rzeki wyciekło około 40 metrów sześciennych paliwa, z czego - jak oceniają służby kryzysowe - udało się zebrać tylko około 15%.
Trzeba przyznać, że zaangażowane siły i poniesione koszty są zdecydowanie nieadekwatne do osiągniętych efektów. Rwący nurt i silny wiatr uniemożliwiły zebranie większej ilości paliwa - poinformował szef Kujawsko-Pomorskiego Centrum Zarządzania Kryzysowego Lech Kubera.
Ze względu na to, że na powierzchni rzeki unoszą się jedynie niewielkie plamy oleju, zrezygnowano z użycia kosztownego granulatu, wiążącego paliwo. Jeden z dostępnych na rynku granulatów kosztuje 40 tysięcy zł za tonę.
Najważniejsze, że skutki wycieku oleju opałowego ograniczyły się praktycznie do powierzchniowego zanieczyszczenia rzeki. Woda jest właściwie natleniona. Nie zaobserwowano śniętych ryb i martwych ptaków - podkreślił Kubera.
Tymczasem zdecydowano o zamontowaniu kolejnej zapory w Nieszawie, położonej kilkanaście kilometrów poniżej Włocławka. Nowa zapora ma przede wszystkim powstrzymać ewentualny napływ oleju, który może wydostać się z rurociągu w trakcie jego naprawy.
Strażacy mają też przystąpić do oczyszczania rzecznych zatoczek. Przy pomocy separatorów zostanie oddzielony znajdujący się w nich olej.
Jak poinformował rzecznik komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej Paweł Frątczak, po południu w pobliżu Włocławka pojawiły się niewielkie ilości oleju, możliwe, że wydostawał się jeszcze powoli z uszkodzonego rurociągu. Wisła poniżej Włocławka jest ciągle monitorowana. W pogotowiu są służby kryzysowe województwa pomorskiego - na wypadek, gdyby olej pojawił się w dolnym biegu Wisły.
Przy obecnej szybkości przepływu, woda pokonuje odległość 170 km od Włocławka do granicy województw kujawsko-pomorskiego i pomorskiego w ok. 48 godzin.
Ze względu na rozstawienie zapór ograniczony jest zrzut wody z tamy we Włocławku.
Przypuszczalnie przyczyną wycieku oleju opałowego była awaria rurociągu PERN, którego część biegnie pod korytem rzeki. Do uszkodzenia doszło na odcinku rurociągu, który biegnie z Płocka do Nowej Wsi Wielkiej k. Bydgoszczy i dalej do Rejowca. Po wykryciu wycieku wstrzymano tłoczenie paliwa tym rurociągiem.