Wilki "wyrwały" jej psa spod nóg. Kolejne ataki na Podkarpaciu

W ostatnich tygodniach coraz częściej dochodzi do ataków wilków na Podkarpaciu. Zwierzęta nie boją się już obecności człowieka. W Smolniku jeden z leśników musiał uciec na drzewo, a w Lubatówce wilk wyrwał kobiecie psa ze smyczy.

Wilki coraz śmielej atakują na Podkarpaciu
Wilki coraz śmielej atakują na Podkarpaciu
Źródło zdjęć: © Facebook
Joanna Zajchowska

Do niebezpiecznych zdarzeń doszło ostatnio m.in w Komańczy. Leśnik zmierzał lasem w kierunku Smolnika, gdy między drzewami zauważył leżące wilki. Te na jego widok wstały i zbliżyły się. Jeden z osobników wysunął się na przód stada i podszedł do leśnika, szczerząc kły i jeżąc sierść na karku.

Mężczyzna postanowił wdrapać się na drzewo i stamtąd usiłował wzywać pomocy. W końcu udało mu się dodzwonić do kolegi, który po ponad godzinie zdołał dotrzeć na miejsce ciągnikiem.

Wilk w tym czasie ciągle był pod drzewem i usiłował dostać się do przerażonego mężczyzny. Stawał na tylnych łapach i warczał w kierunku leśnika. Uciekł dopiero, gdy zjawił się kierowca w traktorze i narobił hałasu.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

WP News wydanie 17.03

Specjaliści z Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska potwierdzili, że tropy i ślady drapania należą do wilka. Łukasz Lis z RDOŚ w Rzeszowie przekazuje WP, że w gminie Komańcza odnotowano już 12 podobnych incydentów, w trakcie których wilki zachowywały się agresywnie wobec człowieka.

W ostatnich tygodniach coraz więcej wilków atakuje także zwierzęta domowe. Jedno z takich zdarzeń nagłośniła mieszkanka wsi Lubatówka niedaleko Krosna.

"Wilki wydarły jej psa spod nóg"

Jak opisuje w rozmowie z WP Katarzyna Potocka, do ataku doszło po godz. 6 rano. Kobieta wyszła przed dom wraz z psem, gdy zobaczyła watahę 10 osobników. Na jej oczach wilki zbliżyły się do psa zapiętego na smyczy. Mieszkanka Lubatówki relacjonuje, że zwierzęta dosłownie "otoczyły ją" i "wydarły" jej psa spod nóg. Ona sama w wyniku szoku i stresu przewróciła się. Porwany pies nie należał do małych - był to solidnej postury owczarek szkocki.

Jak podkreśla, tylko kilka dni wcześniej, również przed godz. 8 rano, wilki zaatakowały i porwały mniejszego psa z sąsiedniego podwórka. Kolejne doniesienia wzbudzają jeszcze większy niepokój wśród mieszkańców.

- Polami, gdzie wilki są widywane często przechadzają się rodziny z dziećmi, młodzież... Mieszkam tu wiele lat i nigdy dzikie zwierzęta nie podchodziły tak blisko ludzi. Teraz zaczynają traktować obszary zamieszkałe jak swoje terytorium łowieckie - stwierdza mieszkanka Lubatówki.

Gmina na poniedziałek zaplanowała spotkanie sołtysa z mieszkańcami w celu podpisów pod petycją dotyczącą odstraszania dzikich zwierząt.

Ataki wilków w całym kraju

Doniesienia o wilkach w pobliżu ludzkich siedzib napływają z różnych części Polski, w tym z Podkarpacia, Małopolski oraz Dolnego Śląska. W Ujeździe (woj. podkarpackie) od kilku tygodni lokalni mieszkańcy zauważają samotnego wilka, który nie boi się ludzi. W ostatnim czasie zagryzł tam dwa szczeniaki, które biegały na nieogrodzonym podwórku.

Podobna sytuacja miała miejsce w Tarnawie Dolnej, gdzie wilk wtargnął na jedno z podwórek i zagryzł psa. Z kolei na Dolnym Śląsku wilki były widziane na obrzeżach wsi, gdzie zaobserwowano przypadki ataków na zwierzęta hodowlane.

Nikt nie wie, ile wilków żyje na Podkarpaciu

Instytut Analiz Środowiskowych przekazuje WP, że najwięcej incydentów z wilkami ma miejsce na Podkarpaciu. Gdy pytamy w RDOŚ, ile wilków żyje na Podkarpaciu, okazuje się, że to liczba trudna do oszacowania. W ubiegłym roku RDLP w Krośnie szacowała populację drapieżnika na ponad 500 sztuk. Łukasz Lis z Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Rzeszowie zastrzega się, że może podać szacunkowe dane, ale tylko z obszaru Natura 2000 Bieszczady, gdzie RDOŚ przeprowadziła inwentaryzację zwierząt chronionych.

Eksperci wskazują, że populacja wilka coraz śmielej rozmnaża się w okolicy terenów mieszkalnych. Wpływ ma na to kurczenie się naturalnych siedlisk: rozwój infrastruktury i wycinka lasów powodują, że wilki tracą swoje terytoria.

Gminy, które mają największe problemy z obecnością dzikich zwierząt prowadzą rejestr niebezpiecznych zdarzeń. Takie dokumenty są następnie przekazywane do ministerstwa, które może wydać zezwolenie na odstrzał lub odstraszenie zwierzęcia.

Joanna Zajchowska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Czytaj także:

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (131)