Wiktor Orban będzie bronił chrześcijańskiej Europy. Polska ma iść za jego przykładem
Wiktor Orban wzywa do zbudowania globalnego sojuszu antyimigracyjnego. W ten sposób będzie bronił Europę Wschodnią przed zgubnymi wpływami Zachodu. Dzięki wizerunkowi lidera regionu premier Węgier planuje wygrać wybory. Ma wielkie szanse utrzymać stanowisko.
- Chrześcijaństwo jest ostatnią nadzieją Europy - oświadczył Wiktor Orban w dorocznym orędziu wygłoszonym w Budapeszcie. – Zachód upada, gdyż nie dostrzega zalewu imigrantów w Europie.
Zdaniem szefa węgierskiego rządu "inwacja" imigrantów, zwłaszcza z Afryki, spowoduje, że "ziszczą się najgorsze koszmary Europejczyków". Według Orbana stary kontynent rozdziera podział na państwa narodowe na wschodzie i "strefę imigracyjną o mieszanej populacji" na zachodzie, która zmierza w przeciwnym kierunku.
- Jakby absurdalnie to nie brzmiało, to niebezpieczeństwo nadchodzi z Zachodu i stanowią je politycy w Brukseli, Berlinie i Paryżu – mówił Orban. Premier Węgier chce walczyć z tymi wpływami poprzez zachowanie etnicznej homogeniczności kraju i zatrzymanie imigracji, która według niego zagraża kulturowej i gospodarczej spójności Europy.
Orban liderem Europy Wschodniej
Atak Orbana na wielokulturowość Zachodu i odwołanie się do wsparcia krajów Grupy Wyszehradzkiej zostały przyjęte brawami. – Nie uważamy tej walki za beznadzieją. Wprost przeciwnie. Wygrywamy – świadczył polityk przedstawiający się w roli regionalnego przywódcy i obrońcy chrześcijaństwa, za którego przykładem idą pozostałe kraje Europy Wschodniej, w tym Polska.
Przemówienie Wiktora Orbana w Budapeszcie pokazuje jaką strategię zamierza stosować partia Fidesz przed zaplanowanymi na 8 kwietnia wyborami parlamentarnymi. Premier mobilizuje wyborców podkreślając konieczność przeciwstawienia się zgubnym zapędom Zachodu uosabianym przez George’a Sorosa i strach przed masową imigracją. Przywódcy Fideszu od lat szczycą się tym, że walczą z dominacją Brukseli tak jak w przeszłości przeciwstawiali się dominacji Moskwy. Równocześnie Orban chwali się postawieniem zasieków na granicy, które w 2015 r. powstrzymały falę imigrantów i polityką gospodarczą, która wyciągnęła Węgry z zapaści gospodarczej.
Szef węgierskiego rządu podkreśla przy tym poparcie Polski i innych krajów regionu. W ten sposób stara się oddalić zarzuty o podważanie zasad demokracji i gospodarki rynkowej, które regularnie pod jego adresem wygłaszają politycy na Zachodzie. Krytycy Obrana podkreślają, że w ciągu 8 lat sprawowania rządów premier ograniczył niezależność sądów i wolność słowa jak również przyczynił się do znacznego wzrostu korupcji na Węgrzech.
Pomimo zarzutów o autorytarne zapędy i niezadowolenia z powodu nieuczciwości urzędników Węgrzy nie widzą powodów, aby dokonywać zmian u szczytów władzy zwłaszcza w obliczu braku realnej opozycji. Według najnowszych sondaży Fidesz popiera nieco ponad połowa wyborców, a drugą siłą polityczną będzie prawicowy Jobbik. Socjaliści z 10-procentowym poparciem są dopiero na miejscu trzecim.