Wieża w Pizie bardziej prosta
Krzywa Wieża w Pizie, uratowana przez zespół
ekspertów pod kierunkiem prof. Michała Jamiołkowskiego z
Politechniki w Turynie, w dalszym ciągu się prostuje. Jak
poinformowano na międzynarodowej konferencji we Florencji, słynny
zabytek, któremu jeszcze kilka lat temu groziło zawalenie, wrócił
do stanu sprzed dwustu lat.
Tego, że wieża cztery lata po zakończeniu prac konserwatorskich wciąż się prostuje, nie widać wprawdzie gołym okiem, ale naukowcy, którzy je prowadzili, nie kryją swego zdumienia.
Stały monitoring, który prowadzimy, wykazał, że wieża, zmniejszając przechył, nadal wraca do pionu w kierunku północnym, dzięki czemu budowla stała się bardziej stabilna - powiedział urodzony we Lwowie prof. Jamiołkowski, mieszkający we Włoszech od ponad 40 lat. Zapewnił, że słynnemu zabytkowi nic nie grozi i będzie stał jeszcze przez co najmniej dwieście lat. Zastrzegł jednak, że wieża powinna być poddana stałej kontroli.
Jego wniosek poparli inni naukowcy z powołanego w 1990 roku Międzynarodowego Komitetu na Rzecz Ratowania Wieży w Pizie. Metoda zastosowana przez ekspertów polegała na umocnieniu jej struktury (m.in. poprzez specjalne "zastrzyki" z cementu) oraz na wybraniu ziemi spod fundamentów od strony północnej, dzięki czemu udało się nie tylko zahamować coraz szybciej powiększający się przechył, ale nawet zmniejszyć go o 44 centymetry.
W grudniu 2001 roku, po dwunastu latach prac, wieża na Polu Cudów została ponownie otwarta dla zwiedzających, a włoska prasa nazwała prof. Michała Jamiołkowskiego "supermanem z Pizy".
Sylwia Wysocka