PolitykaWiesław Dębski: trzęsienie ziemi - PO zyskuje w sondażu

Wiesław Dębski: trzęsienie ziemi - PO zyskuje w sondażu

Wystarczyły zaledwie dwa tygodnie, by w sondażu Homo Homini dla Wirtualnej Polski nastąpiło prawdziwe trzęsienie ziemi. Bez zbędnych ceregieli spieszę podzielić się tą sensacją z Czytelnikami. Cóż się więc dzieje? Pozytywnym bohaterem sondażu jest tym razem Platforma Obywatelska. Negatywnym zaś szef PO i jego rząd.

Wiesław Dębski: trzęsienie ziemi - PO zyskuje w sondażu
Źródło zdjęć: © WP.PL

Przeczytaj też: Zaskakujące wyniki sondażu - rośnie poparcie dla PO!

Tarzające się po ziemi w śmiertelnym uścisku dwie partie dokonały częściowego obrotu - wprawdzie PO (23 proc.) wciąż jeszcze leży na dole, ale w porównaniu z poprzednim badaniem zyskała 2 punkty procentowe. Dominanci z PiS (30 proc.) stracili tych punktów aż 4! Efekt jest taki, że ci z dołu zbliżyli się do tych z góry o 6 pkt. proc. Można się cieszyć, można szykować szampana. Choć pewnie nikt z platformersów nie podejmie się odpowiedzi na pytanie: skąd ta zmiana.

Trudno bowiem sobie wyobrazić, by powodem sukcesu była tzw. demokratyczna elekcja partyjna. Zachowujący dystans obserwatorzy marudzą bowiem, że wybory zbytnio przypominały ustawkę, by można było je nazwać demokratycznymi. To oczywisty efekt siły szefa partii. Jest ona nie tyle efektem silnej osobowości, ile narzędzi, jakie jemu (i innym prezesom, i przewodniczącym) dają obecne przepisy. Szefowie partii są bowiem niczym pan dziedzic wobec chłopów pańszczyźnianych - każdego mogą wyciągnąć za kapotę do najwyższych stanowisk (ministra sportu nawet), każdego mogą strącić z piedestału, wydać na łaskę i niełaskę przybocznych, pozbawić miejsca na listach wyborczych. To szef decyduje nie tylko o tym, czy upokorzony zostanie na przykład Grzegorz Schetyna, ale nawet o tym, czy podobny los spotka związanych z nim Andrzeja Halickiego i Rafała Grupińskiego. Nie tylko chyba ja mam wrażenie, że w PO realizują stare hasło Radka Sikorskiego o dożynaniu watahy...

Może ktoś zapytać, jaki to ma związek z dobrym wynikiem PO? Odpowiem: niewielki. Raczej, jak to wiele razy już bywało, PO zyskała dzięki... Jarosławowi Kaczyńskiemu. Kolejne piruety, jakie wykonuje prezes, kolejne zawieszanie i odwieszanie, kolejne biliony złotych odnalezione na ulicy sprawiają, że tzw. miękki elektorat nie chce się już w to bawić. I rzecz najważniejsza, z której prezes nie zdaje chyba sobie jeszcze sprawy. To jego wizyta na Majdanie. Mój serdeczny przyjaciel, zaangażowany pisowiec powiedział mi tak: nie wybaczę Kaczyńskiemu tego, że w Kijowie stał obok przywódcy ukraińskich nacjonalistów, pod banderowskimi flagami! I nie jest to przykład jednostkowy. Kto nie wierzy, niech poczyta w internecie opinie na ten temat.

Wróćmy jeszcze do Donalda Tuska. Skoro jego kojarzy się z dożynaniem schetynowców, to oczywiste jest, że spora część elektoratu oddziela partię od budzących wątpliwości działań jej szefa. I bingo! Premiera oceniamy znacznie gorzej niż na początku grudnia. Dobrze myśli o nim zaledwie 22 proc. badanych, czyli o 5 pkt. proc. mniej niż na początku miesiąca!!! Nieco mniejszy spadek (2 pkt. proc.) odnotował rząd, negatywnie oceniany przez 74 proc. badanych. Postępowanie Tuska dla wielu jest niezrozumiałe. Nadal nie wiemy, o co właściwie chodzi w sporze ze Schetyną? Dlaczego premier jest tak zdeterminowany w zrównaniu z ziemią środowiska swego dawnego przyjaciela? Ale także i inne decyzje wciąż budzą wątpliwości, choćby te związane z rekonstrukcją rządu.

Wszystko to sprawia, że gromy spadają na głowę Donalda Tuska. A zalękniony premier, chyba w geście obronnym, traktuje demokrację wewnątrzpartyjną w specyficzny sposób - opiera się na swych stuprocentowych pewniakach, o czym może świadczyć skład nowego kierownictwa PO. Przewodniczący jest premierem, I wiceprzewodnicząca - marszałkiem sejmu.

Wiceprzewodniczący to marszałek senatu, wicemarszałek sejmu, prezydent Warszawy i szef MSZ. Sekretarz generalny jest rzecznikiem rządu. Można powiedzieć, że kierownictwo PO znajduje się na emigracji w... rządzie.

Ludzie to widzą, ci spoza twardego elektoratu mają takiego uprawiania polityki dość. Co w takiej sytuacji powinien zrobić Donald Tusk? Odsyłam premiera do jego własnego wystąpienia sejmowego, w czasie debaty nad wotum nieufności dla rządu Marka Belki z 2005 r. Z ust szefa opozycji padły wtedy mocne słowa, ówczesny premier został sponiewierany i pouczony, co powinien zrobić, gdy notowania jego gabinetu zbliżają się do 80 proc. ocen negatywnych. Czas wyciągać wnioski z własnych słów?

Wiesław Dębski specjalnie dla Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)