Wiesław Dębski : opozycja nie zajmuje się tym, co nas najbardziej boli
Obserwując naszą scenę polityczną można dojść do wniosku, że Polakom żyje się w czasach kryzysu całkiem znośnie. Cała, bowiem opozycja, w błogim zadufaniu, zajmuje się wszystkim, tylko nie tym, co nas najbardziej boli.
A wystarczy poczytać gazety, by zorientować się, co należałoby umieścić na sztandarach. Oto przykłady: rząd wycofuje się z dodatkowych środków na przedszkola. Chorą osobę wiezie się przez pół Polski na czyszczenie specjalnej pompy, bo tak chce NFZ. OFE zapowiadają, że emerytury będziemy dostawali tylko przez 10 lat. Raporty GUS przynoszą zatrważające dane na temat Polskiej biedy (np. wśród rodzin, w których jest więcej niż troje dzieci odsetek biednych wynosi aż 44 proc. Od dwóch lat rośnie liczba Polaków żyjących na granicy egzystencji). Rząd szykuje zmiany w prawie dotyczącym mieszkań komunalnych - oznaczać będą wyższe czynsze i uniemożliwienie dziedziczenia najmu.
I najważniejsze: jak pisze "Gazeta Wyborcza" bogaci się na kryzysie bogacą, biedni biednieją!!! W skali globu 5 proc. krezusów kontroluje 52 proc. światowego dochodu. Najuboższe 5 proc. ma jedynie 0,2 proc.
Jest o co walczyć!!! Spójrzmy, więc, jak się tymi problemami zajmują nasi (wasi) politycy. Na początek prawica udająca lewicę. W programie "Z każdej strony" zapytałem wiceprezesa PiS, Mariusza Kamińskiego, dlaczego są partią jednego, smoleńskiego tematu? Kamiński odpowiedział, że dwie sprawy uważają za szczególnie ważne: bezrobocia i emerytur obecnych i przyszłych. I przywołał przygotowany przez PiS projekt bardzo ważnej ustawy: Narodowy Program Zatrudnienia. - Złożyliśmy go już w październiku ub. roku - powiedział wiceprezes - i domagamy się poważnej debaty na temat walki z bezrobociem.
Czyżby? Nie widziałem takiego hasła w czasie ulicznych przemarszów zwolenników PiS. Nie słyszałem, by partia ta wezwała ludzi do protestu w kwestiach społecznych przed siedzibą prezydenta, czy premiera. Nawet sam prezes Kaczyński mówił - czy to na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie, czy w Rybniku, czy w Krakowie - o zupełnie innych sprawach. A zapytany o współpracę z Solidarnością (czyli związkiem zawodowym!) odpowiedział tak: "Nie widzimy ze strony związku chęci zbliżenia do nas a my narzucać się nie zamierzamy". Uff…
Dobrze, zostawmy prawicę i spójrzmy na "prawdziwą" lewicę… A tam kłótnie i targanie się po szczękach. Podobno poszło o to, kto jest lewicą. Trochę to przypomina anegdotę z mojego uniwersytetu: pewien profesor, wybitny specjalista od marksizmu, na wykładach zwykł mówić: Prawdziwych marksistów jest niewielu. Sam Marks. No…, e… Engels. W niektórych aspektach Lenin. I oczywiście ja! Parafrazując mistrza można powiedzieć: prawdziwa lewica, to oczywiście Miller (dla Millera, bo dla Palikota Palikot).
I tak, od miesięcy, przygania kocioł garnkowi. Nie zważając, że sam kocioł jeszcze niedawno zapowiadał wprowadzenie podatku linowego i pisał na swym blogu: "Sądzę, że wiele pomyłek bierze się z niezrozumienia liberalizmu. (…). Trudno też wyzwolić się z tradycyjnego pojmowania roli podatków, które traktuje się jedynie, jako instrument realizacji zasad sprawiedliwości społecznej. Jeszcze trudniej zrozumieć, że nie warto wadzić się z rynkiem, bo ostatecznie to on właśnie ma rację".
A garnek zapomina, jak będący jego własnością tygodnik drukował na okładce znak "Zakaz pedałowania" a on sam przysięgał na Boga i szukał udogodnień dla najbogatszych. Ale ja jestem dobry człowiek, miana lewicy obu panom nie odbieram, niech tylko skorzystają z możliwości, jakie mają i zrobią coś pożytecznego dla własnego oraz potencjalnego elektoratu. Niech się nie walą po gębach, tylko wezmą do solidnej roboty - tego chyba ludzie od nich oczekują? Mam rację?
Na razie jednak mając taką opozycję (tę udającą, że jest prawicową lewicą i tę "naprawdę" lewicową) rząd może spać spokojnie. A rzecznik Platformy Obywatelskiej, czasowo zatrudniony na etacie rzecznika rządu, może sobie w telewizji dworować z aktora Szyca i prezydenta Kwaśniewskiego… Brawo, panie Pawle, to było cudowne (choć niektórzy twierdzą, że jednak żenujące). Czekamy na więcej występów, których tak nam, dziennikarzom, pan skąpi…
Wiesław Dębski specjalnie dla Wirtualnej Polski