Wiesław Dębski: Donald Tusk jeszcze trochę porządzi, a po 15 miesiącach odda władzę
"Dzisiaj wszyscy przyzwoici ludzie w Polsce muszą zażądać natychmiastowego skrócenia kadencji sejmu!" Nie, nie, proszę się nie obawiać, to nie ja stałem się radykałem. To żądanie Donalda Tuska! Z 2006 roku, po ujawnieniu tzw. taśm Beger, duperelnych w porównaniu z tymi najnowszymi, na których słychać, co o naszym państwie mówią i jak ubijają interes polityczny minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz i prezes NBP Marek Belka - pisze Wiesław Dębski w felietonie dla WP.PL.
Znaną, dzięki posłowi Macierewiczowi, metodą "wycieraczki" redakcja "Wprost" weszła w połowie ub. roku w posiadanie tajemniczych taśm. Budzących wątpliwości - kto nagrał i kto to nagranie podrzucił na wycieraczkę redaktora Latkowskiego? Nikt jednak nie dementuje tego, co słyszymy, premier się zapoznaje i wyznaje: "Przykra sprawa. Nie lekceważę jej". Minister i prezes NBP milczą (po publikacji felietonu NBP wydało oświadczenie w tej sprawie - przyp. red.). Nie bez powodu przecież. Więc i my pozbądźmy się zbędnych wątpliwości.
Tym bardziej, że pół Polski usłyszało miłe głosy panów Belki i Sienkiewicza. Obaj z doświadczeniem politycznym, obaj obeznani z wielkim światem. Na co dzień piękna polszczyzna, wyrafinowane konwersacje, wzorce państwowej odpowiedzialności. Ale, gdy o najważniejszych sprawach kraju rozmawia się w knajpie, w tle słychać stukot noży, widelców i kieliszków, to z czasem słowa stają się mniej uładzone.
I tymi mocnymi słowami minister Sienkiewicz przekonuje nas, że "państwo polskie istnieje teoretycznie, praktycznie nie istnieje", że Polskie Inwestycje Rozwojowe to "ch.., dupa i kamieni kupa. Tego nie ma". A Polacy mają w du..e Orliki i autostrady, którymi bez przerwy chwali się Platforma. Sorry, za brzydkie słowa, ale taką mamy dzisiaj polityczną polszczyznę. Ale w sumie wulgaryzmy, to tylko okoliczności przyrody...
Sprawa jest znacznie poważniejsza. Mamy do czynienia, jak powiedział prof. Kazimierz Kik, z łamaniem konstytucji. - I to w jakim celu? PO nadużywa wszystkich instrumentów, jakie ma do dyspozycji państwo, celem uratowania swojej pozycji politycznej - twierdzi profesor. I ma Kik rację. Sienkiewicz chciał, aby NBP - poprzez finansowanie deficytu budżetowego - pomógł Platformie (nielegalnie) w trudnych wyborczych latach. Belka w zamian za to żądał głowy ówczesnego ministra finansów Jacka Rostowskiego i nowelizacji ustawy o banku centralnym (oba żądania w następnych miesiącach zostały spełnione). Co to jest, jak nie łamanie Konstytucji RP? Andrzej Celiński mądrze zauważył: W starej Unii ten rząd po czymś takim padłby w tydzień...
Bardzo to wszystko przypomina los rządzących na Węgrzech socjalistów, którzy na wewnętrznym spotkaniu przyznali, że permanentnie oszukują wyborców, ukrywając przed nimi, że państwo jest w kryzysie, na skraju upadku. Rządząca partia została przez wyborców ukarana i odesłana do kąta. Podobnie stało się też z polską lewicą, po tym jak przyszedł Rywin do Michnika...
Czy tak też skończy Donald Tusk i jego partia? Wątpię. Mieliśmy już przecież poważną aferę, nazywaną hazardową. Choć premier przyznawał, że afera była, to jednak ostatecznie ukręcono jej łeb. I nic, ziemia się nie zatrzęsła, słońce nadal świeciło, o dymisji gabinetu mowy nie było. Nie ma więc powodów, by sądzić, że tym razem rząd nie zagra z nami w głupiego Jasia. Już to zresztą widać - po niedzielnych wypowiedziach ludzi PO, ze szczególnym uwzględnieniem posła Adama Szejnfelda.
Bumu więc (moim zdaniem) nie będzie. Pogłębi się jedynie erozja PO. Przybędzie ludzi zawiedzionych tą partią (czytam właśnie w internecie: "Koniec, tym razem nie dam robić z siebie głupka. Porzucam Platformę!").
Oczywiście ludzie PO mogą zasłonić oczy i krzyczeć: nic się nie stało, Polacy, nic się nie stało. Mogą lekceważyć skojarzenie: nadzorca służb specjalnych + szef banku centralnego + wybory. Mogą też pytać: kto nagrał? Ale jednak najważniejsze pozostaje kto mówił i co mówił. I do kogo z treścią rozmowy się udał (nie wierzę, że Sienkiewicz poszedł do restauracji "Sowa i Przyjaciele" z własnej inicjatywy, ktoś go musiał wysłać i łatwo się domyślić kto).
Tusk zapewne jeszcze trochę porządzi. A po 15 miesiącach odda władzę - z woli wyborców. Czy można ten proces jeszcze odwrócić? Moim zdaniem można. Ale trzeba szczerze porozmawiać z Polakami, przyznać co się stało i dlaczego było to możliwe. Donaldowi i jego kumplom podziękować. Powołać nowy rząd i wezwać: wszystkie ręce na pokład. I wespół w zespół twardo wiosłować... Może wtedy wyborcy (wciąż wierzący w pisowskie zagrożenie) dadzą się przekonać. Z naciskiem na "może"...
Wiesław Dębski specjalnie dla WP.PL
Zobacz fragment rozmowy ministra Bartłomieja Sienkiewicza z szefem NBP Markiem Belką: