Wieś Moszczanka pozostawiona sama sobie. "Ludzie są przerażeni"
Sytuacja we wsi Moszczanka (woj. opolskie) jest dramatyczna. Mieszkańcy, jak mówią, zostali pozostawieni sami sobie. Strażacy OSP sami próbują ratować, co mogą. Jednak po trzech dniach są już bezradni. - Moszczanka za chwilę może zostać całkowicie odcięta od świata - mówi nam Paweł Kozakiewicz, mieszkaniec wsi. I dramatycznie apeluje o wsparcie ze strony władz.
"MOSZCZANKA TONIE i znikąd nie ma pomocy! " - zaapelował Paweł Kozakiewicz, mieszkaniec wsi Moszczanka. Jednak dramat dotyczy kilku tysięcy osób mieszkających wzdłuż Złotego Potoka, od Gór Opawskich do Prudnika: Jarnołtówek, Pokrzywna, Moszczanka, Łąka Prudnicka.
W rozmowie z Wirtualną Polską relacjonuje, że mieszkańcy "uciekli na górkę". Wszystkie osoby mieszkające wzdłuż koryta rzeki zostały ewakuowane. - Tu nie ma nikogo. Najgorsze jest to, że tu nie ma absolutnie żadnej pomocy poza Ochotniczą Strażą Pożarną - mówi roztrzęsiony.
We wsi potrzebny jest już sprzęt ciężki, kamienie, które można byłoby rozłożyć w miejscach, gdzie woda podbiera. Sytuacja w tym miejscu jest nietypowa. - Nie tyle podnosi się poziom wody i zalewa jak wszędzie indziej, ile tereny są górskie, więc ta woda po prostu zabiera wszystko - tłumaczy nam mieszkaniec Moszczanki.
- Dróg koło szkoły już nie ma, resztka ludzi ratuje kościół, drogi dojazdowe są zablokowane - wymienia po kolei straty.
Zdjęcia, które udostępnił pan Paweł na swoim Facebooku, są częściowo nieaktualne. -Koło tego małego sklepu nie ma już asfaltu, woda wszystko zabrała, jeden most jest zagrożony - mówi nam, podkreślając, że sytuacja z minuty na minutę jest coraz gorsza.
- Moszczanka może zostać całkowicie odcięta od świata i tak już nie wyjedziemy poza gminę - mówi Paweł Kozakiewicz. Dodatkowym zagrożeniem jest potężne, stare drzewo. Jeśli runie, druga część wioski zostanie sparaliżowana, ponieważ spadnie na most.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nie ma pomocy i nikt nie przyjedzie
Jak słyszymy, przez całą niedzielę przeleciał jeden helikopter. - Jesteśmy skrajnie wycieńczeni, bo to jest trzecia doba, tylko dzisiaj jest najgorzej - mówi zrezygnowany.
Mieszkańcy sami organizują pomoc, jednak - jak usłyszeliśmy - za chwilę mogą pozostać bez prądu. - Ludzie tutaj są bohaterami, strażacy OSP są bohaterami. Kto może, bierze kogoś do domu. Jesteśmy spanikowani - mówi drżącym głosem. W tle słychać krzyki innych mieszkańców. - Taka jest atmosfera teraz we wiosce, ludzie są przerażeni - dodaje.
Jak mówi, wieś Moszczanka i pobliskie miejscowości potrzebują wsparcia centralnego. - Pamiętam rok 1997, przyjeżdżały potężne kamienie i to w jakiś sposób uratowało wiele miejsc. A dziś przywieźli nam żwirek. Tym możemy sobie "żabki" robić, a nie ratować drogi - opowiada zbulwersowany pan Paweł.
Strażacy OSP chodzą wokół wioski, ale nic więcej już nie są w stanie zrobić. - Nie ma nikogo z Państwowej Straży Pożarnej. To są mieszkańcy wsi, nie zawodowcy, oni naprawdę trzeci dzień walczą - mówi załamany Paweł Kozakiewicz.
Kamila Gurgul, dziennikarka Wirtualnej Polski