Wielkopolskie. Areszt dla podejrzanych o zabójstwo mężczyzny ze szczególnym okrucieństwem
Sąd w Pleszewie przychylił się do wniosku prokuratury o zastosowanie trzymiesięcznego aresztu dla trojga podejrzanych o zabójstwo mężczyzny ze szczególnym okrucieństwem – poinformował rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wlkp. Maciej Meler.
26-letnia kobieta, matka 5-letniej dziewczynki, oraz dwóch mężczyzn w wieku 17 i 20 lat trafią decyzją sądu na 3 miesiące do aresztu. Prokuratura postawiła im zarzuty dokonania wspólnie i w porozumieniu zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem 43-latka. Zamordowanego zaatakowano podczas snu i zadano mu kilkadziesiąt ran kłutych nożem o długości ostrza 30 centymetrów.
"Poczynione w sprawie ustalania uprawdopodobniły w stopniu znacznym udział podejrzanych w wyjątkowo brutalnym czynie" - powiedział prokurator. Wyjaśnił, że "na miejscu zdarzenia zabezpieczono liczne ślady daktyloskopijne, traseologiczne i osmologiczne". "Ślady te będą poddane dalszym, szczegółowym badaniom kryminalistycznym. Przeprowadzono szczegółowe i drobiazgowe oględziny zarówno samego miejsca zdarzenia jak i obrażeń, jakich doznał pokrzywdzony" - przekazał PAP prokurator Meler.
Zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem
Do morderstwa doszło w niedzielę 1 sierpnia, około godziny 21:00 na terenie ogrodów działkowych przy ulicy Wierzbowej w Pleszewie. Tam znaleziono ciało zamordowanego 43-letniego mężczyzny. Policjanci zatrzymali troje mieszkańców Pleszewa: dwóch mężczyzn i kobietę.
Rzecznik prokuratury powiedział również, że na podstawie stwierdzonych u denata obrażeń, ustalono, że został zamordowany z dużym udziałem agresji. " Został pobity nie tylko pięściami i nogami, ale przy użyciu kamienia i ostrego narzędzia." - poinformował Meler.
Śledczy poszukują dowodów zbrodni, także na terenie oddalonego o 3 kilometry od ogródków działkowych wyrobiska, zalanego wodą po dawnej cegielni. Podejrzani mieli wyrzucić w tym miejscu niektóre narzędzia zbrodni.
Wiadomo, że zmarły tego samego dnia, kilkanaście godzin wcześniej, miał pobić swoją 40-letnią konkubinę. "Kobieta trafiła do szpitala, ale po kilkunastu minutach opuściła go na własne żądanie" - wyjaśnił prokurator.
Po tym zdarzeniu do domku letniskowego, gdzie przebywał pokrzywdzony, przyjechał 17-letni syn kobiety ze swoją dziewczyną i kolegą. "Z naszych wstępnych ustaleń wynika, że zatrzymani w sprawie postanowili wymierzyć sprawiedliwość na własną rękę" - wyjawił Meler.
Podejrzani nie przyznali się do zabójstwa. Potwierdzili jedynie swoją obecność na miejscu zdarzenia.
Kobiecie i 20-latkowi grozi kara dożywocia. 17-latkowi do 25 lat więzienia.