Wielkie zamieszanie z podróżą do Stanów. LOT przeprosił pasażera
Miał być długo wyczekiwany lot z Polski do Stanów Zjednoczonych, a była kilkudniowa przepychanka z przewoźnikiem, po tym, jak pasażer zobaczył wiadomość o anulowaniu lotu. PLL LOT dopiero po interwencji dziennikarzy przyznał, że pasażer mógł zostać "wprowadzony w błąd".
O problemach pasażera pisze "Gazeta Wyborcza". Mężczyzna wybierał się pod koniec września w podróż samolotem LOT-u do San Francisco z przesiadką w Los Angeles. Na początku września na stronie przewoźnika znalazł informację, że lot został odwołany. Aby zmienić datę lotu miał skontaktować się telefonicznie z biurem obsługi klienta, co okazało się drogą przez mękę. Dodzwonić udało się dopiero po kilku dniach.
- Nagle od pani w infolinii dowiedziałem się, że nastąpiła pomyłka i tak naprawdę lot się odbędzie, bo nie został on odwołany, a jedynie zmieniono numer rejsu - mówi pasażer "Gazecie Wyborczej". Domagał się zwrotu pieniędzy, bo w międzyczasie zmienił już swoje plany. Usłyszał, że to jednak niemożliwe.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pan Krzysztof za przelot do USA zapłacił voucherem, który dostał od PLL LOT za wcześniejszy lot, który nie doszedł do skutku z powodu choroby pasażera. Teraz usłyszał, że voucher już nie jest ważny, więc nie może także dostać nowego.
"Data, godziny wylotu i przylotu nie uległy żadnej zmianie. Chodziło wyłącznie o zmianę numeru rejsu. Na ten moment pasażer ma aktualną rezerwację na wszystkie loty zgodnie z pierwotnym planem" - tak PLL LOT odpowiedziało na pytania dziennikarzy w tej sprawie.
Dopiero po kolejnej interwencji, przewoźnik przyznał, że "wygenerowana wiadomość systemowa", którą dostał pasażer, mogła go "wprowadzić w błąd". Wtedy PLL LOT przeprosił za całą sytuację i zaproponował panu Krzysztofowi wydłużenie ważności vouchera lub zwrot środków za zakupiony bilet - podaje "Gazeta Wyborcza".
Czytaj także:
Źródło: "Gazeta Wyborcza"