ŚwiatWielki problem Chin. "To może być katastrofalne"

Wielki problem Chin. "To może być katastrofalne"

Najnowszy spis powszechny wykazał największe od lat 50. XX wieku spowolnienie demograficzne. - To może być katastrofalne nie tylko dla Chin, ale i dla całego świata - ostrzegają eksperci. W dodatku, według japońskiego dziennika Nikkei, ze spisu w tajemniczy sposób zniknęło 14 milionów dzieci.

Chiny mają coraz większy problem demograficzny
Chiny mają coraz większy problem demograficzny
Źródło zdjęć: © VCG via Getty Images | VCG

Chiny długo zwlekały z ujawnieniem ostatniego spisu powszechnego. Spodziewano się, że zostanie on podany do wiadomości publicznej już w kwietniu. Tak się jednak nie stało. Spekulowano, że chińskie komunistyczne władze robią wszystko, żeby zatrzeć niepokojące statystyki i przedstawić je w niewywołującej obaw formie.

Wyniki zostały wreszcie ogłoszone na początku poprzedniego tygodnia. Jak z nich wynika, liczba ludności Chin kontynentalnych wzrosła w ostatniej dekadzie o niecałe 5,4 proc. do ponad 1,41 mld osób. To najniższe tempo wzrostu odnotowane od lat 50. XX wieku. Wzrost był niższy niż w poprzednim spisie powszechnym z 2010 roku, gdy wynosił 5,84 proc. A także niższy niż we wcześniejszych takich spisach, prowadzonych od 1953 roku, które dawały wyniki dwucyfrowe - zauważyła agencja Reuters.

- Tempo wzrostu populacji naszego kraju rzeczywiście uległo spowolnieniu. Głównym powodem jest to, że populacja kobiet w najbardziej korzystnym do rodzenia wieku maleje, a dodatkowo Chińczycy mają dzieci w późniejszym wieku. Rosną także koszty wychowywania dzieci. Drugi czynnik jest taki, że proces starzenia się społeczeństwa znacznie przyspieszył - mówił na konferencji prasowej dyrektor biura statystycznego Ning Jizhe.

Gigantyczne obciążenie dla Chin

Chiny twierdzą jednak, że spowolnienie demograficzne jest spodziewane i kontrolowane, a polityka planowania urodzin i działania rządu przynoszą pozytywne wyniki. Innego zdania jest jednak wielu ekspertów, którzy wskazują, że Państwo Środka ma coraz większy problem z demografią, co już niedługo może się odbić na kondycji gospodarczej państwa.

- To jest bardzo duży problem. Przede wszystkim problem ze starzejącym się społeczeństwem. Spis powszechny pokazał, że już niedługo Chiny osiągną maksymalną liczbę populacji, a potem będzie się ona zmniejszać - mówi prof. Marcin Jacoby z Uniwersytetu SWPS w Warszawie. I dodaje: To jest gigantyczny stres i obciążenie dla chińskiej gospodarki.

Do także problem, który może odbić się na sytuacji gospodarczej całego świata, bo pogłębiający się kryzys populacyjny i ekonomiczny Państwa Środka, niekorzystnie będzie wpływał na kondycję gospodarczą w innych częściach świata. Także w Europie, dla której Chiny są największym importerem.

Krzywa przyrostu populacji w Chinach na przestrzeni lat
Krzywa przyrostu populacji w Chinach na przestrzeni lat© www.worldometers.info

Jak wskazują eksperci, między innymi agencji Stratfor, chiński problem z demografią jest wyjątkowy, także na tle chociażby Europy. Chińczycy starzeją się szybciej, niż osiągną średni bądź wysoki poziom zamożności, co ma być szczególnie niepokojącym trendem. Także w kontekście spowolnienia gospodarczego i perspektyw na przyszłość. - To jest wielkie wyzwanie, bo w Chinach bardzo dynamicznie zmienia się struktura społeczna. Te procesy zachodzą szybciej niż w Europie. Władze muszą bardzo szybko działać - dodaje prof. Jacoby.

Muszą działać szybko, bo władza w Chinach opiera się na bardzo dużym poparciu i zaufaniu społecznym. - Dopóki będzie to wszystko, dopóty będzie rozwój gospodarczy i stabilność. Problemy demograficzne stawiają duży znak zapytania dotyczący tej stabilności - podkreśla ekspert.

Zagadka 14 milionów dzieci

Japoński magazyn japoński "Nikkei Asian Review", po opublikowaniu spisu, zwrócił uwagę na jeszcze jedną niepokojącą rzecz.

Ogłoszone w poprzednim tygodniu wyniki spisu powszechnego mówią o ponad 253 mln dzieci w wieku do 14 lat. Jednak według oficjalnych danych urzędu statystycznego w latach 2006-2020 - czyli w okresie, w którym te dzieci mogły przyjść na świat - odnotowano w Chinach w sumie tylko ok. 239 mln narodzin. Ta wynosząca ponad 5 proc. różnica oznacza, że ponad 14 mln dzieci w jakiś sposób "dołączyło" do grupy wiekowej 0-14 lat - zaznacza japoński tygodnik.

Chiny wprowadzają nowe środki na rzecz poprawy demografii
Chiny wprowadzają nowe środki na rzecz poprawy demografii© VCG via Getty Images | VCG

Jak to się stało? Japończycy sugerują, że Chiny mogły "dodać" dzieci do spisu, żeby poprawić statystyki. Chiński urząd statystyczny odpowiada, że dysproporcja między liczbą dzieci a liczbą narodzin w ostatnich latach wynika głównie z różnych sposobów obliczania tych wartości. Jedną z nich uzyskano bezpośrednio ze spisu powszechnego, podczas gdy druga szacowana była na podstawie mniejszych badań i może być niedokładna.

Co zrobią Chiny?

Nawet jeśli Chiny mają rację i różnice w liczbie młodych obywateli Państwa Środka nie wynikają z próby zatuszowania przez Pekin niepokojącego zjawiska, nie znaczy to, że władze kraju nie podejmują działań w celu poprawy sytuacji demograficznej. Pekin już zapowiedział, że myśli nad "szerokim wsparciem społecznym i ekonomicznym".

W 2015 roku Chiny zrezygnowały z polityki jednego dziecka. Po początkowym, choć niewielkim, wzroście, statystyki znów zaczęły się jednak pogarszać. Od tego czasu rząd myśli nad kolejnymi sposobami na zwiększenie dzietności. Na razie konkretne pomysły są dwa: spowolnienie spadku siły roboczej w miastach poprzez podniesienie wieku emerytalnego i zachęcenie Chińczyków do migracji ze wsi do metropolii, a także zwiększenie produktywności. Żeby tak się stało, chińskie władze centralne I lokalne planują położyć większy nacisk na kształcenie zawodowe, badania naukowe i infrastrukturę cyfrową.

Burza w szklance wody

Jak mówi Rafał Tomański, znawca Azji i autor wideobloga "Środek od środka", chiński rząd przyjął też ostatnio nową strategię gospodarczą. - Chodzi o strategię podwójnego obiegu. Polega ona na tym, że stawiasz na produkcję krajową, ale jednocześnie aktywizujesz rynek zewnętrzny. To ma być plan, który ma stworzyć nową klasę średnią i sprawić, żeby zaczęła zarabiać. W gruncie rzeczy największym problemem Chin są bowiem teraz nie statystyki urodzin, a zbyt małe płace. A to powoduje, że ludzie nie chcą mieć dzieci - tłumaczy Tomański.

Według Rafała Tomańskiego poruszenie wywołane ostatnim spisem powszechnym jest przesadzone. - To trochę burza w szklance wody. Dzieci jest mniej ze względu na sytuację finansową. Chińczycy powtarzają często, że jeżeli masz dziecko, nie zrobisz kariery. Tam konkurencja jest zawsze silna. Zawsze masz setki tysięcy osób, które siedzą ci na plecach, i jak się potkniesz, to po tobie. Chiny zdają sobie jednak sprawę z tego problemu i próbują się mu przeciwstawiać - kończy ekspert.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
chinydemografiakryzys
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (428)