ŚwiatZaczęło się. Rosjanie wciągają flagę. Ale to nie flaga Rosji

Zaczęło się. Rosjanie wciągają flagę. Ale to nie flaga Rosji

Znów na maszty wciągana jest czerwona flaga, na świecie kojarząca się z mało chlubną przeszłością ZSRR, a w Federacji Rosyjskiej z najlepszymi chwilami triumfu narodu. Rosjanie przywołują swoje dawne symbole, eksponując je tam, gdzie w walce z obrońcami Ukrainy uda im się zająć obce terytoria.

Czerwona flaga z sierpem i młotem, która zawisła w maju 1945 roku nad berlińskim Reichstagiem, powraca w ukraińskich miastach, zajmowanych przez Rosję
Czerwona flaga z sierpem i młotem, która zawisła w maju 1945 roku nad berlińskim Reichstagiem, powraca w ukraińskich miastach, zajmowanych przez Rosję
Źródło zdjęć: © YouTube

Flaga powieszona nad berlińskim Reichstagiem 9 maja 1945 roku, kiedy naziści poddali się Sowietom, stała się ikoną zwycięstwa w II wojnie światowej. Sztandar z radzieckimi insygniami w postaci sierpa i młota, z napisem "150. karabin, Zakon Kutuzowa drugiej klasy, Dywizja Idritz, 79. Korpus Strzelców, 3. Armia Uderzeniowa, 1. Front Białoruski" znów okazuje dla Rosjan się ważnym znakiem.

Zaprezentowano go w ramach zainscenizowanego wyczynu propagandowego w okupowanym regionie Chersonia. Flaga zawisła na szczycie budynku rady regionalnej w mieście Heniczesk, a przed budynkiem, jak podało CNN, pojawił się ponownie pomnik byłego radzieckiego przywódcy Władimira Lenina.

W środę natomiast opublikowane zostały filmy, jak żołnierze mocują flagę w Kreminnie, mieście w powiecie siewierodonieckim w obwodzie ługańskim. Kreminna znalazła się na początku tego tygodnia pod rosyjską okupacją i wspieraną przez Rosję kontrolą separatystów.

Szczególne eksponowanie flagi z czasów ZSRR w okupowanych częściach Ukrainy zdaje się być specjalnym zabiegiem przed obchodami Dnia Zwycięstwa w Rosji 9 maja. To przekaz propagandowy, który ma przekonać rosyjskich obywateli, że Władimir Putin odniósł sukces i pokonał znów "nazistów".

Wielki powrót sowieckiej flagi zwycięstwa z II wojny

Rosja zazwyczaj obchodzi święto paradą wojskową przez Plac Czerwony i przemówieniem prezydenta Władimira Putina. Łopatologiczne analogie, dokonywane przez reżim rosyjskiego satrapy, między obecnym konfliktem a II wojną światową, będą wykorzystane z pewnością w tym roku. Już w przemówieniu wygłoszonym 24 lutego Putin zasugerował, że Zachód wkracza w granice Rosji, tworząc "fundamentalne zagrożenia" na wzór Niemiec z 1941 roku i przedstawił Rosję jako obrońców uciskanych mniejszości.

Putin przez 20 lat swoich rządów wzmacniał kult nieskazitelnej Armii Czerwonej, skutecznie oczyszczając ją propagandowo ze zbrodni i krzywd wojennych, takich jak gwałty i masakry polskich cywili i oficerów. Teraz w Ukrainie to, co było w Rosji tak ukrywane w wizerunku radzieckiego żołnierza, wraca z całą mocą. Dowodem na prawdziwą naturę tej armii są zdjęcia ciał obywateli ukraińskich miast, leżące na ulicach, informacje o gwałtach na kobietach i dzieciach w Ukrainie oraz pralki i telewizory, kradzione w opuszczonych mieszkaniach i pakowane do czołgów.

Ukraińscy internauci już stworzyli własną wersję parady zwycięstwa. Szydercze obrazki pokazują wojsko Federacji Rosyjskiej, maszerujące ze zwiniętymi dywanami, doniczkowymi kwiatami, elektroniką i domowymi sprzętami. Bojowe helikoptery i samoloty układające się w paradny szyk objuczone są pralkami.

Wybrane dla Ciebie