"Wielki nieobecny" przemówił w Sejmie. Dworczyk zarzucił Budce cynizm
Gorąco w Sejmie. Już na początku środowego posiedzenia doszło do spięcia między Borysem Budką a Michałem Dworczykiem. - Niech pan w swoim cynizmie zachowuje jakąkolwiek wiarygodność, panie Budka - grzmiał z sejmowej mównicy szef KPRM.
Zaczęło się od wniosku formalnego, który chciał złożyć Budka. Poseł Platformy Obywatelskiej zwrócił się do marszałek Sejmu Elżbiety Witek, by ta ogłosiła przerwę w obradach do godz. 12. Jak przekonywał, miałby to być czas dla premiera na uchylenie "skandalicznego rozporządzenia, które obowiązuje od 1 stycznia".
- Polakom zafundowano rekordowe podwyżki gazu, prądu i paliwa, a dla siebie nielimitowane podwyżki w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Panie premierze, czy ma pan jakiekolwiek granice obłudy? - pytał Budka. Chodzi o decyzję Mateusza Morawieckiego, który zniósł limit dodatków dla pracowników KPRM.
Zobacz też: chaos z Polskim Ładem. "Wehikuł wyborczy PiS-u wpadł w głęboki poślizg"
- Panie premierze, czy ma pan jakiekolwiek granice obłudy? Proszę wyjść i powiedzieć, czy są dla pana jakiekolwiek grancie? - pytał. Zwrócił się też do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, aby zainterweniował w tej sprawie.
Po tych słowach na mównicę wszedł niewidziany od dłuższego czasu szef wspomnianej kancelarii Michał Dworczyk. - Przyzwyczailiśmy się, że pan kłamie, ale niech pan zachowa w tym chociaż odrobinę wiarygodności. Rozporządzenie, które pan pokazuje, pozwala dać dodatki osobom, które zarabiają 3 tys. zł brutto. W związku z tym w swoim cynizmie panie Budka, niech pan też jakąkolwiek wiarygodność zachowuje - oświadczył wyraźnie poirytowany Dworczyk po czym wrócił na swoje miejsce.
Następnie marszałek Witek zarządziła głosowanie. Wniosek Budki o przerwę został odrzucony. Relację z posiedzenia można śledzić na WP.
Afera mailowa. Dworczyk jednym z głównych bohaterów
Michał Dworczyk to jeden z głównych bohaterów afery mailowej. Po tym, jak w sieci pojawiły się wiadomości pochodzące rzekomo ze skrzynki szefa KPRM, polityk znacznie ograniczył swoją obecność w mediach i na konferencjach prasowych.
Działacze PiS od początku konsekwentnie odmawiają komentarzy w sprawie wycieku twierdząc, że to efekt działania obcych służb. Jak dotąd jednak nikt nie podważył prawdziwości maili.
W pojawiającej się regularnie w sieci korespondencji doradcy premiera z Mateuszem Morawieckim na czele mieli omawiać m.in. strategie walki z pandemią COVID-19, ustalali przekaz mający się pojawić w "Wiadomościach" TVP oraz zastanawiali się, jak uderzyć w opozycję.