Wielkanocne chodzenie ze śmiertecką i polewacka - świąteczne zwyczaje w Małopolsce
Zwyczaje związane z Wielkanocą górale rozpoczynali chodzeniem ze śmiertecką, a kończyli polewacką. Współcześnie góralskie tradycje wielkanocne są kultywowane jedynie częściowo - powiedziała etnograf z Muzeum Tatrzańskiego Anna Kozak.
02.04.2015 | aktual.: 04.04.2015 09:26
- Ciekawym, ale już niestety nieistniejącym zwyczajem było chodzenie ze śmiertecką, czyli kukłą przypominającą znaną marzannę - powiedziała Anna Kozak. Zwyczaj ten był praktykowany na podhalańskiej wsi przez dziewczynki jeszcze w latach 60. ub. wieku. - Współcześnie inscenizacje takie przedstawiają jedynie zespoły folklorystyczne, ale tradycyjne chodzenie ze śmiertecką już zginęło z krajobrazu podhalańskiej wsi - dodała.
W czwartą niedzielę Wielkiego Postu, zwaną przez górali niedzielą śmierną lub białą, młode góralki przygotowywały kukłę przybraną w białe szaty, symbolizującą śmierć. Ze śmiertecką dziewczynki odwiedzały domostwa deklamując: "Sła śmiertecka z miasta, Pon Jezus do miasta dziywcynta jom niesom, o jojecka prosom". - To symboliczne mijanie się dobra ze złym. Dziewczynki od gospodarzy otrzymywały jajka lub drobną monetę - wyjaśniła etnograf.
W Niedzielę Palmową, zwaną przez górali kwietną, na Podhalu święcono gałązki wierzby - bazie. - Takie bazie miały dawniej magiczną moc. Połykane wierzbowe kotki miały chronić przed chorobami gardła. Bazie kładziono też pod pierwszą skibę podczas orki, co miało zapewnić obfity plon - opowiadała Kozak.
W Wielki Czwartek w kościołach milkną dzwony. Na dawnej podhalańskiej wsi chłopcy na ten dzień przygotowywali drewniane kołatki zwane kłapacami, z którymi obiegali wsie robiąc dużo hałasu i oznajmiając nastanie Triduum Paschalnego.
- W Wielki Piątek o świcie odbywało się rytualne obmycie w potoku mające zapewnić zdrowie i hart ducha, oraz postrzyżyny. Wierzono, że strzyżone w Wielki Piątek włosy bujnie odrosną. Gaździny w ten dzień robiły masło, które służyło jako panaceum na różne dolegliwości, również u zwierząt gospodarskich - mówiła etnograf.
Niepraktykowanym już zwyczajem na Podhalu było odpalanie huby od poświęconego w kościołach ognia. Żarzącą się hubę zanoszono do gospodarstw i dymem okadzano inwentarz. Ten zabieg miał ustrzec zwierzęta od chorób i drapieżników.
W świąteczną sobotę świecono pokarm nazywany przez górali święceliną. - Dawniej górale do koszyków wkładali po trosze wszystkich produktów pochodzących z gospodarstwa, m.in. wykrawki z ziemniaków, które później sadzono na polu - powiedziała pracownica Muzeum Tatrzańskiego.
Obrzędy wielkanocne kończyła wesoła polewacka, czyli lany poniedziałek. - Kawalerowie z niecierpliwością oczekiwali na ten dzień. Wówczas panny na wydaniu musiały być mokre - to oznaczało, że mają powodzenie i szybko wyjdą za mąż - dodała etnograf.