ŚwiatWielkanoc w Burkina Faso

Wielkanoc w Burkina Faso

W afrykańskim Burkina Faso w Wielkanoc ludzie tańczą i śpiewają, w Szwecji po ulicach chodzą czarownice, a w USA nasz lany poniedziałek to zwykły dzień pracy. Do święcenia w kościele nosiłem liście zerwane z prawdziwych palm – wspomina ciemnoskóry Eric Alira, znany z polsatowskiego programu "Bar". Zanim na dobre osiadł w Chocianowie, ponad 20 lat życia spędził w afrykańskim Burkina Faso.

Wielkanoc w Burkina Faso
Źródło zdjęć: © SP-GW

07.04.2007 | aktual.: 07.04.2007 09:38

W tym kraju na marzec i kwiecień, więc także na Wielkanoc, przypadają największe upały. Nawet nie wiem, ile tam jest teraz stopni, ale aż strach myśleć – mówi Eric. W Burkina Faso mieszkają ludzie różnych wyznań: od katolików, przez animistów (wierzą w zbawienie przez wsparcie dusz zmarłych bliskich), po muzułmanów.

Mięso w cieniu palm

Mimo różnych wyznań święta wielkanocne obchodzą wszyscy. W powietrzu jest podniosła atmosfera. Do kościołów chodzą nawet ci, którzy nie wierzą w Boga. Później są rodzinne, wspólne zabawy ze śpiewem i tańcami – opowiada Eric. Jest też uroczysty, wspólny posiłek, ale zupełnie inny niż w czasie świąt w Polsce. W Burkina ludzie są tak biedni, że na jedzenie bardzo drogiego w tym kraju mięsa stać tylko bogaczy. Ale w święta pozwalają sobie na to wszyscy. Z tego powodu w czasie każdych świąt je się to samo: potrawę z mięsa. Dużo wcześniej planuje się, które kury, barany czy... gołębie zostaną zabite na tę ucztę – wyjaśnia Eric. Z mięsa i warzyw gospodynie gotują wielki gar pysznej potrawy. Cała rodzina w świąteczny dzień dokładnie myje ręce, zasiada na dworze, w cieniu palm i je uroczysty posiłek. Rękoma, bezpośrednio z garnka. Taki jest zwyczaj. Dzieci jedzą z innego kotła niż dorośli. Nie ma wiele alkoholu, bo najważniejsze jest to, że przy posiłku spotyka się cała rodzina i może jeść mięso. A słowo
"rodzina" ma w afrykańskim znaczeniu nieco inne znaczenie niż w Polsce. Mam około 20 braci i sióstr, bo mój tata ma pięć żon! To w Afryce nic złego, wręcz przeciwnie. Za bogatego jest uznawany ten, kto ma wielką rodzinę
– uśmiecha się Eric. Od kiedy ożenił się w Polsce i urodziły mu się dwie córeczki, obchodzi Wielkanoc zgodnie z naszą tradycją: z koszyczkiem niesionym do poświęcenia, dzieleniem się jajkiem podczas uroczystego śniadania, oblewaniem się wodą w śmigus dyngus.

Palmy prosto z Polski

Eric ma polskie obywatelstwo. Traktuje nasz kraj jak drugą ojczyznę i tęsknota za rodzinnym krajem nie doskwiera mu w święta tak bardzo, jak tysiącom Polaków, którzy wyjechali do pracy w Anglii czy Irlandii. Linie lotnicze, niestety, nie ułatwiają nam przyjazdu do kraju. Bilety przed świętami są bardzo drogie – żali się Irek Żak ze Zgorzelca, który pracuje w Londynie. Wielkanoc spędzi nie z rodziną, a z innymi rodakami w Wielkiej Brytanii. Mieszkający w Anglii Polacy starają się spędzać Wielkanoc zgodnie z tradycją. W Palmową Niedzielę idą do kościołów święcić palemki. Oczywiście, importowane z ojczyzny. Palmy i inne świąteczne akcesoria można kupić w polonijnych sklepach, które rosną jak grzyby po deszczu – opowiada Irek. Pracujący w Londynie Polacy mieszkają najczęściej razem. Po kilka osób w jednym domu. Zaprzyjaźniają się, święta spędzają wspólnie, razem tęsknią za rodzinami w kraju. Wielkanocne uroczystości są organizowane także przez polonijne kluby – mówi Irek Żak. W londyńskich sklepach widać
wielkanocne dekoracje, ale o wiele uboższe niż w Polsce. Natomiast tradycyjne jajka wypierają w Wielkiej Brytanii jajka z czekolady. Tych jest mnóstwo, w każdym sklepie
– dodaje Irek. Słodkie jajka są właściwie jedynym na Wyspach wielkanocnym zwyczajem, który pielęgnują rdzenni Brytyjczycy. Takie jajka są puste w środku. Zgodnie z miejscową tradycją wkłada się do nich słodycze i obdarowuje domowników w niedzielny poranek. Wiele uciechy mają przy tym dzieci, bo rodzice ukrywają przed nimi czekoladowe jajka w domu lub w ogrodzie i maluchy muszą je odnaleźć. Jest przy tym sporo zabawy. Brytyjczycy rzadko spędzają Wielkanoc w domach. W związku ze świętami wolne są piątek i poniedziałek. Nie pracują wówczas urzędy ani szkoły. Większość Anglików traktuje Wielkanoc jak przedłużony weekend i wyjeżdża na narty albo po prostu za miasto– opowiada Irek Żak. Dlatego Londyn na czas świąt pustoszeje. Ci, którzy zostają, mogą wziąć udział w świątecznych imprezach organizowanych w mieście. Np. w zawodach "Egg Rolling",
czyli w turlaniu jajek, które odbywają się w miejskich parkach. Poniedziałek pracowity

Zupełnie nietradycyjnie Wielkanoc wygląda w Nowym Jorku. To naprawdę mało zauważalne święta, ponieważ poniedziałek nie jest dniem wolnym od pracy – mówi Elżbieta Jagielska, która mieszka w USA. Są obchodzone tylko w niedzielę. Tego dnia rodziny siadają do wspólnego, uroczystego posiłku – opowiada. Emigranci, w zależności od tego, z jakiego kraju pochodzą, starają się obchodzić Wielkanoc na obczyźnie jak najbardziej tradycyjnie. W Green Point, dzielnicy, gdzie mieszka najwięcej Polaków, widać w przedświąteczną sobotę ludzi idących z koszyczkami do kościołów. Czuć święta w powietrzu. Podobnie do nas Wielkanoc obchodzą np. Włosi. W poniedziałek we włoskiej dzielnicy sklepy są pozamykane, choć w Stanach to normalny dzień pracy. Oczywiście, w dzielnicach, gdzie mieszkają katolicy, w poniedziałek jest wielkie lanie wody – opowiada Jagielska. W_ USA Wielkanoc ma duże przełożenie na... komercję. Stanowi taki symboliczny przełom zimy i wiosny. Sklepy wystawiają nowe, wiosenno-letnie kolekcje, są liczne
wyprzedaże zimowych ubrań – dodaje pani Ela. Właśnie w te święta, raz w roku, prezydent USA zaprasza do ogrodów przy Białym Domu dzieci, aby szukały pochowanych w różnych zakamarkach czekoladowych jajek z upominkami._

Wyspa pełna tajemnic

Wyspa Wielkanocna zawdzięcza swoją nazwę dacie odkrycia. Jako pierwszy dotarł do niej holenderski żeglarz Jacob Roggeven. Stało się to w Wielkanoc 1722 roku. Wyspa jest uznawana za jedną z najbardziej tajemniczych na świecie. Wszystko przez kamienne posągi, zwane moai. Choć całe pokolenia badaczy i historyków głowiły się, kiedy i po co powstały, dotąd nikt nic mądrego nie wymyślił. Wiadomo tylko, że zostały wykute w skałach z wygasłego krateru wulkanu i przetransportowane na wyspę. Stoją tam do dziś. Wyspa Wielkanocna jest też wyjątkowo... osamotniona. Aż dwa tysiące kilometrów dzielą ją od kolejnej wyspy, a cztery tysiące kilometrów od stałego lądu. Należy do Chile, jest położona na Oceanie Spokojnym. Do lat 50. XX wieku była wielkim pastwiskiem dla owiec. Dopiero gdy wybudowano tam lotnisko, stała się atrakcją turystyczną. Dziś jest bazą ratowniczą dla amerykańskich wahadłowców kosmicznych.

Podryw na... rózgę

W Szwecji jajka zostały wyparte przez... rózgi. W tym kraju tradycja nakazuje, aby w Wielki Piątek jak najwcześniej wstać z łóżka, podejść do kogoś, kto jeszcze śpi i trzepnąć go rózgą. To tradycja pochodząca jeszcze ze średniowiecza. W tamtych czasach kawalerowie biegali po chałupach i "chłostali" panny. Ta, którą adorator z rózgą dopadł, musiała go ugościć. Jeśli rózga, która początkowała taką znajomość, była do wieczora złamana, oznaczało to, że miłość się spełni. Dziś panowie nie biegają już za swoimi wybrankami z rózgami, ale szwedzkie bazary są przed Wielkanocą pełne pięknie zdobionych rózg. W Szwecji jest także taki zwyczaj, że w Wielki Czwartek ludzie chodzą przebrani za czarownice. Natomiast w Wielki Piątek po domach chodzą kolorowo ubrane i wymalowane dzieci i proszą o drobne pieniążki. Monety należy wrzucać do specjalnie przygotowanych kubeczków lub czajniczków.

Pogrzeb śledzia

Unikatowy rytuał, polegający na katowaniu i uśmiercaniu Bogu ducha winnego śledzia, kończył przed wiekami post w Irlandii. Przez 40 dni jedzono tam tylko ryby. W Wielką Sobotę miejscowy rzeźnik stawał na czele procesji. Szła ona przez całe miasto z zawieszonym na kiju śledziem. Był on bity i poniewierany, a potem wrzucany do pobliskiej rzeki. Na jego miejsce zawieszano przystrojony w kwiaty udziec barani. Potem Irlandczycy tańczyli na ulicach z radości, że nadeszła niedziela wielkanocna. Wstawali o świcie, aby podziwiać pierwsze promienie słońca i odtańczyć skoczny taniec. Później nadchodził czas na posiłek. Pieczono na tę okazję wielkie ciasto. Dzisiaj Irlandczycy ograniczają się do zjedzenia uroczystego obiadu, na który serwowane są indyk i szynka.

Edyta Golisz

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)