Wielka Brytania zamknie się na Polaków. Wpuszczą tylko wybranych
Po Brexicie o pracę dla Polaków w Wielkiej Brytanii będzie dużo ciężej. Szerokie zmiany w brytyjskiej polityce imigracyjnej oznajmiła we wtorek premier Theresa May.
Zarys nowego brytyjskiego planu w sprawie imigracji Theresa May zapowiedziała podczas trwającej od niedzieli konwencji Partii Konserwatywnej w Birmingham. Trzon jej propozycji jest prosty: koniec ze swobodnym przepływem osób i priorytetowym traktowaniem imigrantów z państw Unii Europejskiej. Do brytyjskiego rynku pracy będą dopuszczani przede wszystkim najbardziej wykwalifikowani pracownicy.
- Kiedy wyjdziemy z Unii Europejskiej, wprowadzimy nowy system imigracyjny, który skończy ze swobodą przepływu raz na zawsze. Po raz pierwszy od dekad, to ten kraj będzie kontrolował i wybierał tych, których chce, by tu przyjechali - powiedziała May w oświadczeniu.
Wizy dla wybranych
Kogo zatem będzie chciał przyjąć brytyjski rząd? Wizy pozwalające na pracę będą przyznawane przede wszyskim pracownikom o wysokich kwalifikacjach - ale tym, którzy będą spełniać odpowiednie warunki (m.in. poziom dochodów), zapewniające, że nie będą stanowić konkurencji dla Brytyjczyków. Nawet wtedy jednak imigranci będą mogli sprowadzić członków swojej rodziny jedynie pod warunkiem otrzymania zaproszenia przez pracodawców.
Obywatele UE, którzy już się osiedlili - wśród nich największą grupą są Polacy - będą mogli zostać, a ich prawa pozostaną niezmienione. Ale tym, którzy będą chcieli do nich dołączyć, będzie znacznie trudniej. Napływ imigrantów o niskich kwalifikacjach, którzy stanowili dotąd podstawę wielu sektorów brytyjskiej gospodarki (m.in. służbie zdrowia) zostanie mocno ograniczony, a ich miejsce mają zająć Brytyjczycy.
Trudniejsze może okazać się nie tylko osiedlenie w Wielkiej Brytanii, ale także podróże. May zapowiedziała jednak, że szczegółowe rozwiązania zostaną opracowane dopiero w trakcie negocjacji z Unią Europejską. Podczas wywiadu w BBC nie wykluczyła, że po Brexicie Brytyjczycy będą musieć wypełniać formularze wizowe, jeśli będą chcieli podróżować po Europie. W domyśle, to samo może teoretycznie czekać obywateli UE podróżujących do Wielkiej Brytanii.
May uderzy w brytyjską gospodarkę?
Zapowiedź konserwatywnego rządu nie jest wielkim zaskoczeniem. Ale wzbudziła duże emocje, zarówno wśród Polaków mieszkających (choć ich zmiany nie będą dotyczyć) w Wielkiej Brytanii, jak i u brytyjskich komentatorów.
"Nikt nie wspomina o przyszłości, którą kradniemy młodszym ludziom, przyszłości, w której mieli cały kontytent do dyspozycji i którzy teraz, wbrew swojej woli, zostają przypięci do tej małej wysepki ze względu na małostkowośc swoich starszych kolegów" - napisał Ian Dunt, redaktor naczelny portalu politics.co.uk.
- Osoby przybywajace do Wielkiej Brytanii z Unii nie mogą liczyć na żadne preferencje i będą traktowani tak, jak reszta świata, czyli w praktyce gorzej. Bo osoby z Commonwealthu czy USA i tak są traktowani preferencyjnie. Podobnie jak osoby z państw tzw. starej Unii. Szykanowana bedzie Europa Wschodnia, czyli Polacy! A niedawno zapewniala, że będzie zupełnie inaczej - przewiduje Krzysztof, Polak mieszkający w Poole w południowej Anglii.
Według Pawła Świdlickiego, analityka ds. Brexitu z ośrodka Edelman w Londynie, zapowiedź May może pomóc jej we wzmocnieniu swojej słabej pozycji w Partii Konserwatywnej, ale wcielenie nowego systemu ostatecznie może okazać szkodliwe się dla brytyjskiej gospodarki.
- Myślę, że to dobrze zagrało wśród konserwatystów. Jest tam wiele osób, które chcą ograniczenia imigracji i takich, którzy chcą wyrównania warunków dla migrantów z UE i reszty świata. Problem w tym, że wiele biznesów jest niezadowolonych z faktu, że rząd chce zatrzymać imigrację ludzi o niższych kwalifikacjach - mówi Świdlicki. - Owszem, jest takie przekonanie, że napływ tych ludzi był zbyt duży, ale nie jest tak, że Wielka Brytania poradzi sobie bez nich, bo od nich zależy wiele gałęzi gospodarki. Bezrobocie jest na bardzo niskim poziomie, więc znalezienie Brytyjczyków, którzy podejmą tego typu pracy będzie trudne - dodaje.
Jak podkreśla, raport specjalnej komisji ds. migracji, na której szefowa brytyjskiego rządu oparła swój pomysł, wcale nie wykazuje, by napływ niewykwalifikowanych pracowników wiązał się z negatywnymi konsekwencjami, jak zaniżanie płac dla Brytyjczyków czy większa przestępczość. Dlatego wcale nie jest pewne, na ile ogłoszony plan będzie wcielany w życie.
- Rząd mówi, że wszyscy będą traktowani jednakowo. Ale jednocześnie wiadomo, że kwestie tzw. mobilności pracy będą jeszcze przedmiotem negocjacji nowej umowy handlowej z Unią Europejską. Ostatecznie może się więc okazać, że obywatele UE będą w jakiś sposób uprzywilejowani - ocenia ekspert. - Wniosek, dla Polaków, którzy będą chcieli pracować w Wielkiej Brytanii po Brexicie jest taki: o pracę będzie trudniej. Ale jeszcze nie wiadomo, jak bardzo - dodaje.
Przeczytaj również: Theresa May chce kontrolować migrację. Brytyjski biznes przerażony
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl