Wielka Brytania. Polski lekarz zawieszony za słabą znajomość angielskiego
Polski lekarz kardiolog pracujący w Wielkiej Brytanii został zawieszony przez tamtejszą izbę lekarską. Jak podaje dziennik "Daily Mail", powodem zawieszenia Polaka jest słaba znajomość języka angielskiego. Lekarz aż sześć razy nie zdał wymaganych egzaminów językowych. Otrzymał jednak od komisji dyscyplinarnej kolejną, siódmą szansę.
20.05.2021 09:19
62-letni kardiolog Tomasz Fryźlewicz do Wielkiej Brytanii przeprowadził się z Krakowa w 2006 roku. Kwalifikacje medyczne zdobył 35 lat temu. Po przeprowadzce na Wyspy początkowo pracował na zastępstwie w kilku szpitalach publicznych oraz analizował dane z echokardiogramów.
Jednak z uwagi na wielokrotnie niezdane testy oceniające znajomość języka angielskiego (w mowie, czytaniu, słuchaniu i pisaniu), specjalista został zgłoszony do tamtejszej izby lekarskiej, czyli General Medical Council (GMC). Jak podaje dziennik "Daily Mail", od tamtej pory po każdym nieudanym podejściu do egzaminu polski lekarz musiał stawiać się przed specjalnymi komisjami medycznymi.
ZOBACZ: Sytuacja w PO. Jarosław Sellin znalazł winnego. To Donald Tusk
Potrzebuje więcej czasu na egzaminie
Mieszkający w Plymouth polski kardiolog mógł z początku podejmować pracę w szpitalach, ale pod nadzorem. Jednak z uwagi na brak postępu w kwestii znajomości angielskiego, po trzecim posiedzeniu komisji w 2017 roku został zawieszony na 6 miesięcy w wykonywaniu zawodu. W 2018 roku ponownie dopuszczono go do pracy pod nadzorem, natomiast w 2020 roku znów go zawieszono, tym razem na rok.
Z informacji, które podaje gazeta "Daily Mail", wynika, że polski lekarz nie zgodził się na kolejne podejście do egzaminu językowego, przez co zawieszono go na kolejne 10 miesięcy. Polak wyjaśniał, że potrzebuje więcej czasu w trakcie testu, aby go zdać.
Otrzymał jeszcze jedną szansę
Medical Practitioners Tribunal Service (MPTS), czyli trybunał analizujący skargi kierowane na lekarzy, który decyduje także o możliwości wykonywania przez nich zawodu, nie podjął decyzji o dożywotnim zawieszeniu lekarza. Polak otrzymał natomiast jeszcze jedną szansę, którą musi wykorzystać na zaliczenie międzynarodowego egzaminu IELTS lub językowego testu dla pracowników służby zdrowia OET.
Jak przekazuje "Daily Mail", polski lekarz dość ostro wypowiada się w kontekście członków GMC, którzy badają jego sprawę. Określił ich jako "niehumanitarnych biurokratów", a samą sytuację nazwał "polowaniem na czarownice". Siebie z kolei uważa za ofiarę "pośredniej dyskryminacji" z powodu swojej narodowości.
"Biurokraci z GMC stosują niewykonalne i niewspółmierne środki, zamiast szukać wykonalnego rozwiązania mojej sytuacji" - stwierdził lekarz, cytowany przez gazetę.
GMC odpiera zarzuty
Zarzuty formułowane przez polskiego lekarza Tomasza Fryźlewicza o "niehumanitarne traktowanie" odrzuca Peter Warne z GMC.
"Jego oskarżenia są bezpodstawne i to na nim spoczywa obowiązek wykazania, że zna język angielski na poziomie umożliwiającym mu bezpieczną pracę jako lekarz. Realistycznie patrząc, jedynym sposobem na przywrócenie dr. Fryźlewiczowi zdolności do wykonywania zawodu lekarza byłoby zdanie testu. Zamiast tego starał się on ustalić standard akceptowalny dla siebie. Zignorował to, o co go poproszono, i stara się zrzucić winę na innych" - powiedział Warne.