Wielka Brytania: Mężczyzna zrezygnował z wesela i miesiąca miodowego dla... świni
W Wielkiej Brytanii doszło do naprawdę nietypowego zdarzenia. Lee Durkin kilkanaście minut po rozpoczęciu swojego wesela zostawił żonę Joannę i pobiegł do domu, by zajmować się... świnią. Nowożeńcy musieli też zrezygnować ze wspólnego miesiąca miodowego, ponieważ nie mają komu zostawić zwierzęcia.
Mężczyzna otrzymał świnię sześć lat temu od swojej byłej dziewczyny. Parsnip, bo tak się wabi, to samiec z gatunku wietnamskiej świni zwisłobrzuchej.
Ceremonia ślubna odbyła się normalnie i nie zapowiadała późniejszego wyjścia pana młodego. Stoły dla gości na weselu był przyozdabiane zdjęciami świni. Durkin przypomniał sobie o niej i wyszedł z wesela kwadrans po godzinie 17:00. Panna młoda została z goścmi sama.
- Joanna rozumie, że Parsnip jest dla mnie na pierwszym miejscu. Wie, że jeśli ktoś włamie się do domu z nożem, w pierwszej kolejności będę bronić zwierzęcia - powiedział Brytyjczyk.
Przed godziną 22:00 wrócił na wesele, ale goście już wyszli.
Para nie ma komu oddać świni pod opiekę, dlatego musiała zrezygnować ze wspólnego miesiąca miodowego. Z powodu Parsnipa nie pojechała na żaden urlop w ciągu ostatnich czterech lat. - Urlop to tylko jakiś tydzień, a Parsnip przynosi mi radość cały rok. Jestem pewien, że Joanna to rozumie. Musi rozumieć, bo mimo wszystko wyszła za mnie za mąż - dodał mężczyzna.
Świnia ma problemy z akceptacją Joanny. Żona ciągle próbuje się zaprzyjaźnić ze zwierzęciem, ale Parsnip czasami zachowuje się wobec niej agresywnie. - Bywa mi z nią ciężko, ale ciągle wierzę, że nam się uda żyć w przyjaźni - mówiła Brytyjka.
Parsnip z języka angielskiego to pasternak zwyczajny. Roślina ta pochodzi z rodziny selerowatych i jest bardzo podobna do pietruszki.
Gatunek wietnamskiej świni zwisłobrzuchej sprowadzono do Europy w latach 60. XIX wieku. W kłębie osiąga 50 centymetrów wzrostu, maksymalnie może ważyć do 60 kilogramów. Średnia długość życia wynosi około 10 lat.