Wielka Brytania: flirt w pracy - dlaczego nie?
Ally McBeal - flirt idealny? (AFP)
Dobrze jest czasem poflirtować w pracy - wynika z ostatnich badań. Według nich, flirt nie tylko ułatwia pracę, ale i pozytywnie wpływa na efektywność. Jak się okazuje, najlepiej wiedzą o tym Brytyjczycy.
Z przeprowadzonej w Wielkiej Brytanii ankiety wynika, że amorom w miejscu pracy poddaje się 48% osób. Do flirtowania przyznaje się dwa razy więcej kobiet niż mężczyzn. Co więcej, panie flirtują najchętniej z własnymi szefami. Panowie natomiast częściej wybierają koleżanki na równorzędnych stanowiskach.
Blisko połowa ankietowanych uważa, że najlepszym przykładem udanego flirtu w pracy jest przypadek Jamesa Bonda. Główny bohater uwodzi sekretarkę swojego szefa, by uzyskać potrzebne mu informacje. W czołówce udanych flirtów znalazła się również Ally McBeal oraz Rachel z "Przyjaciół". Niezwykle popularnej ostatnimi czasy Bridget Jones zazdrości tylko 10% kobiet.
Dlaczego Brytyjczycy flirtują ze swoimi szefami? Jak twierdzą - jeśli ma się fory u przełożonego - można zrzucić swoją robotę na kogoś innego, wyjść z biura wcześniej, spóźnić się przy wykonywaniu zleconego zadania bądź częściej brać wolne.
Dwie piąte ankietowanych jest zdania, że flirt w pracy zwiększa ludzką wydajność. Są jednak i tacy, którzy uważają, że amory podważają pracownicze kompetencje (31%), a nawet powinny być postawą do kroków dyscyplinarnych (17%).
Jedna czwarta badanych była świadkiem sytuacji, w których niewinny na pierwszy rzut oka flirt wymknął się spod kontroli. 45% zauważyło, że osoby, które miały się ku sobie, po wszystkim przestawały ze sobą rozmawiać. Zdaniem 36%, flirt w pracy może prowadzić do romansu, 26% natomiast było świadkiem przerodzenia się romansu w pracy w stały związek. (jask)