Wiejas: "Życzę Kaczyńskiemu spokoju. Warunek – odsunięcie Macierewicza. Znikną krzyki z pokładu" (Opinia)
W rankingu polityków, którzy robią Polakom wodę z mózgu, jedno z czołowych miejsc powinien zająć Antoni Macierewicz. Już od dziewięciu lat bawi się w skandaliczny sposób. Ku chwale swojej i PIS. Za zgodą Jarosława Kaczyńskiego.
10.04.2019 | aktual.: 10.04.2019 15:03
Odwrócę kolejność i najpierw napiszę, o czym miał być ten tekst. Miał opisywać działalność Antoniego Macierewicza – tropiciela zamachu smoleńskiego. Zdań przybywało i coraz bardziej zdawałem sobie sprawę, że to bez sensu.
To dlatego, że Macierewicz to tylko trybik – istotny, ale tylko trybik – w propagandzie PIS. Bez zgody dyrygenta tego chóru, czyli Jarosława Kaczyńskiego, nie byłby możliwy koncert DJ-a Macierewicza.
Do ręki wziął płytę: "Katastrofa smoleńska, czyli kto zabił Lecha Kaczyńskiego". I w sposób bezmyślny Macierewicz ją zmasakrował.
Cyniczna gra Macierewicza
Zrobił to (w kolejności historycznej) jako : przewodniczący zespołu parlamentarzystów (od lipca 2010 roku), szef MON (od listopada 2015 roku) i wreszcie przewodniczący podkomisji smoleńskiej (Od marca 2016 roku). W tym czasie tylko on, Antoni Macierewicz, mógł prześwietlić wszystkie spiski prowadzące do zamordowania prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego.
W tym momencie rozstanę się z Antonim Macierewiczem. On nie jest wart, żeby pisać o nim jako polityku. To polityczna hiena, która buduje swoją pozycję na zmarłych. Mógłbym inaczej ocenić działalność byłego szefa MON tylko wtedy, gdyby przedstawiła ostateczny raport ze swoich dokonań. Tymczasem takowego nie ma.
Dlatego skoncentruję się na władcy Antoniego Macierewicza, tej marionetki – Jarosławie Kaczyńskim.
Drepcząc co miesiąc (od 10 maja 2010 roku) Jarosław Kaczyński zaczął budować mit swojego brata Lecha Kaczyńskiego, który zginął z katastrofie 10 kwietnia 2010 roku. Nie chcę oceniać znaczenia dla Polski zmarłego tragicznie (na miesięcznicach był częstokroć "poległym") prezydenta.
Suflowane przez Macierewicza – przez cały czas na użytek PiS - "rewelacje" podsycały jedynie mit zmarłego. Trotyl (Macierewicz powtórzył to 10 kwietnia 2109 roku)
, źle przeprowadzony remont w Rosji, spisek Tusk-Putin – to wszystko konsolidowało elektorat Prawa i Sprawiedliwości.
"Już dochodzimy do prawdy" lub "za chwilę poznamy prawdę"– te zaklęcia dawały kilka procent Jarosławowi Kaczyńskiemu. Oddzielmy tu wyraźnie Jarosława Kaczyńskiego – brata zmarłego bliźniaka (nawet nie próbuję wyobrazić sobie jego bólu) od Jarosława Kaczyńskiego (wyrachowanego politycznego gracza).
Prezes PiS, od 2015 roku, to znaczy od czterech już lat, zdawał się nie zauważać, że jego partia ma bezwzględny wpływ na prokuraturę. A ta nie potrafiła znaleźć choćby cienia dowodów na zamach na Lecha Kaczyńskiego.
Prezes PiS powinien odciąć się od Macierewicza
Pozwalał za to w nieskrępowany sposób głosić prawdy objawione Macierewiczowi. Nawet jeśli jego wiara w "kapłana smoleńskiego", którego sam wyhodował, słabła, to nie zrobił nic, aby położyć tamę w radosną DJ-kę Macierewicza.
Dlatego w dziewiątą rocznicę katastrofy, Jarosław Kaczyński powinien otwarcie powiedzieć: "Macierewicz kłamał, a ja mu bezpodstawnie uwierzyłem".
Nie wierzę, że prezesa PiS będzie na to stać. Pociesza mnie jedno – Polacy widzą, że Jarosław Kaczyński robi "politykę na grobach". Cena za to może być straszliwa. I ta osobista, i polityczna. Panie prezesie, ta cena osobista może boleć tysiąckrotnie boleśniej. Tu mogą panu pomóc tylko najbliżsi. Terapia ogólnonarodowa, którą pan zastosował, jest zbędna.
Tak zwyczajnie, po ludzku, życzę panu, żeby zapomniał straszliwe słowa: "Zmieścisz się, śmiało", a potem przerażający krzyk ofiar. Wybuchów tam słychać nie było.
Gdy pan wreszcie o tym zapomni, wtedy łatwiej będzie usunąć w niebyt "kapłana" Macierewicza, który za pana przyzwoleniem robi w duszach Polaków katastrofę podziału. Większą niż ta z 10 kwietnia 2010 roku.