Więcej cudzoziemców w amerykańskiej armii?
Wobec rosnących trudności z werbunkiem ochotników, siły zbrojne USA zamierzają zwiększyć ich rekrutację wśród obcokrajowców - podał "Boston Globe". Zachętą ma być perspektywa otrzymania obywatelstwa amerykańskiego.
26.12.2006 | aktual.: 26.12.2006 21:01
Powołując się na anonimowe źródła w Pentagonie, bostoński dziennik pisze, że rozważa się nawet zakładanie punktów werbunkowych za granicą. Nie ujawniono jednak na razie szczegółów - gdzie takie punkty miałyby powstać i jakie byłyby kryteria przyjęcia do armii USA.
Pentagon ma od kilku lat - głównie od początku wojny w Iraku - trudności z wykonywaniem rocznych planów werbunku rekrutów do zawodowej armii amerykańskiej.
Rozszerza się w związku z tym zakres programu przyspieszonego trybu przyznawania obywatelstwa imigrantom służącym w wojsku amerykańskim.
Liczba imigrantów w mundurze, którzy zostali obywatelami USA, zwiększyła się z 750 w 2001 roku do prawie 4600 w bieżącym roku. Obecnie w amerykańskich siłach zbrojnych służy około 30 tys. osób, które nie są obywatelami USA. Stanowi to ok. 2% żołnierzy służby czynnej. Około 100 żołnierzy-imigrantów zginęło w wojnach w Iraku i Afganistanie. Byli wśród nich Polacy.
Zwolennicy werbowania cudzoziemców zwracają uwagę, że w historii USA imigranci licznie służyli w armii amerykańskiej, począwszy od wojny o niepodległość. W wojnie secesyjnej (1861-1865) prawie 20 procent żołnierzy Unii było imigrantami.
Na najemnikach z obcych krajów polegały też armie Francji (Legia Cudzoziemska) i imperium brytyjskiego.
Prezydent George W. Bush, a także nowy szef Pentagonu Robert Gates, zgodzili się z dawno wyrażaną opinią dowódców, że należy zwiększyć liczebność armii.
Mają w tym pełnie poparcie Demokratów, którzy od stycznia przejmują kierownictwo w Kongresie USA.
Tomasz Zalewski