Wiceszef BOR zrezygnował ze stanowiska. Nie poszedł z tym do przełożonego?
Kolejna dymisja w Biurze Ochrony Rządu. Tym razem odejść postanowił Jacek Lipski, wiceszef instytucji. Powód? Chciał zostać oddelegowany do Straży Granicznej, z którą był wcześniej związany. Coś się tu jednak nie zgadza. Zamiast poinformować o swojej decyzji przełożonego, funkcjonariusz miał zwrócić się w tej sprawie do ministra spraw wewnętrznych i administracji Mariusza Błaszczaka.
Biuro Ochrony Rządu na swoim twitterowym koncie poinoformowało o rezygnacji płk Jacka Lipskiego ze stanowiska. Jak dodało, została ona złożona na ręce szefa BOR Tomasza Miłkowskiego. Dymisja nie oznacza jednak, że funkcjonariusz żegna się z Biurem.
"Super Express" sugeruje, że Biuro może nie mówić wszystkiego. Donosi o kulisach odejścia wiceszefa Biura. - Lipski poszedł z dymisją do MSWiA, nie do szefa BOR Tomasza Miłkowskiego. Poprosił o dwutygodniowy okres wypowiedzenia. Musiało dojść do jakiegoś zgrzytu między Lipskim a Miłkowskim – usłyszał dziennik, jeszcze przed publikacją komunikatu BOR.
Oświadczenie miało pojawić się po tym, jak dziennik wypytywał o szczegóły rezygnacji Lipskiego. - Gdyby „Super Express” nie wysłał pytań do MSWiA, informacja o dymisji nie ujrzałaby światła dziennego. Lipski miał zrezygnować na początku tygodnia. O jego odejściu wiedziało kierownictwo ministerstwa, w Biurze była to tajemnica - twierdzi informator dziennika.
Fala odejść?
Przypomnijmy, że Lipski to nie pierwsza osoba, zajmująca wysokie stanowisko w BOR, która w 2017 r. zrezygnowała z funkcji.
W styczniu z posadą pożegnał się Andrzej Pawlikowski, szef BOR. W czerwcu odszedł natomiast pełniący obowiązki szefa BOR Tomasz Kędzierski. Po nich przyszedł czas na Lipskiego.
Źródło: "Super Express"/WP