Wiceprezydent Afganistanu bije, zleca porwanie, tortury i wykorzystywanie seksualne?
Gdy lokalna afgańska telewizja przeprowadzała wywiad z szerzej nieznanym na świecie politykiem, Ahmadem Iszczim, nie mogła podejrzewać, że rozmowa obije się szerokim echem na całym świecie. Bo kogo może interesować wywiad z byłym gubernatorem afgańskiej prowincji Dżozdżan?
W telewizyjnej rozmowie Iszczi ujawnił, że był porwany, torturowany i wykorzystywany seksualnie na polecenie Abdulraszida Dostuma, który obecnie jest drugą najważniejszą osobą w państwie - pełni funkcję wiceprezydenta. A wszystko zaczęło się od publicznego upokorzenia.
Gehenna
Skonfliktowani politycy spotkali się 25 listopada w prowincji Dżozdżan, na północy kraju. Obaj oglądali mecz buzkaszi, tradycyjnej afgańskiej gry sportowej. Według relacji postronnych widzów, gdy Dostum wypatrzył w publiczności Iszcziego, rzucił się na niego, ściągnął go na ziemię, stopą przydusił jego kark i zagroził, że go udusi. - Kogo obejdzie, jeśli cię teraz zabiję? - mówił według świadków.
Po wszystkim Dostum miał zlecić porwanie swojego wroga, którego nakazał przewieźć do swojej posiadłości w Szeberghan, stolicy prowincji. Według relacji Iszcziego, był on więziony przez pięć dni, bity, torturowany i upokarzany seksualnie przez 10 zbirów, osobiście instruowanych przez wiceprezydenta. Po negocjacjach starszyzny plemiennej został przekazany pod kuratelę agentów wywiadu. Po wszystkim Iszczi trafił na sześć dni pod opiekę lekarzy, miał poranione nogi, biodra i twarz. - Jaka była moja zbrodnia? Jakie on ma prawo, żeby mnie tłuc i zabierać do prywatnego więzienia? Zrobię wszystko, by przywrócić mój honor, zapukam do wszelkich możliwych drzwi - zapowiadał w telewizji Iszczi.
Biuro wiceprezydenta zaprzecza jakoby cała sytuacja miała kiedykolwiek miejsce. Ludzie Dostuma twierdzą, że wszystko zostało wymyślone, by znieważyć jego dobre imię, a w rzeczywistości Iszczi został aresztowany pod zarzutem współpracy z islamską rebelią, czemu z kolei zaprzecza sam poszkodowany. Wiceprezydent osobiście nie zabrał głosu w całej sprawie.
Rywalizacja pomiędzy wiceprezydentem i byłym gubernatorem prowincji sięga aż trzech dekad wstecz, gdy w Afganistanie dobiegała końca wojna ze Związkiem Radzieckim. Dostum został wówczas szefem regionalnych sił paramilitarnych. Na stanowisko apetyt miał też Iszczi i dlatego nigdy nie podporządkował swoich oddziałów Dostumowi i zachował niezależność.
Brutal
Ostatnim incydentem zainteresowali się Amerykanie, którzy są cały czas mocno zaangażowani w Afganistanie, mimo oficjalnego zakończenia interwencji. Programy pomocowe USA mają na celu m.in. stworzenie podwalin państwa prawa, w który respektowane są podstawowe prawa człowieka. Takie incydenty na szczytach władzy tym bardziej nie powinny się więc zdarzać. Zresztą o śledztwo w tej sprawie apelują nie tylko Amerykanie. Prezydent Ghani spotkał się już z całą grupą ambasadorów obcych państw, którzy prosili go o wyjaśnienie tej sprawy.
Wszystkiemu dodatkowej pikanterii dodaje fakt, że Abdulraszid Dostum w przeszłości zapracował sobie na reputację człowieka bezwzględnego, którego amerykański departament stanu określił kiedyś mianem "modelowego watażki wojennego".
Od lat 80. ubiegłego wieku Dostum przewodził etnicznej bojówce Uzbeków, którą w zależności od bieżących układów, rzucał w zasadzie na wszelkie możliwe strony aktualnie trwających konfliktów w Afganistanie. Co do samych Uzbeków w Afganistanie, to stanowią oni istotną, około 10-procentówą mniejszość w populacji kraju.
Dostum zasłużył się po stronie USA w czasie interwencji, rozpoczętej w 2001 roku. Pomagał wówczas agentom CIA w namierzaniu talibów. Przy okazji był oskarżany, że setki fundamentalistów islamskich, których więził w kontenerach, dusiło się na śmierć.
Polityk
Gdy w 2014 roku Dostum przyłączył się do kampanii Aszrafa Ghaniego, było to poczytywane jako pozytywny sygnał i krok ku zjednoczeniu Afganistanu. Jednak nawet po zwycięstwie wyborczym, które zresztą nie obyło się bez kontrowersji, wiceprezydent nie do końca zarzucił dawne życie i metody działania.
We wrześniu jego uzbecka bojówka starła się z oddziałami Tadżyków, którzy chcieli przenieść jeden z cmentarzy na wzgórzach Kabulu.
Kilka miesięcy temu nieomal zginął w ataku talibów, którzy zaatakowali jego konwój. Po zamachu skrytykował rząd i prezydenta Ghaniego o niedostateczną ochronę jego osoby. Oskarżył nawet doradcę prezydenckiego ds. bezpieczeństwa o uknucie całego spisku.
Jednak teraz to Ghani będzie się przyglądał występkom swojego podwładnego. Już teraz wiadomo, że, jeśli Dostum zostanie oskarżony i osądzony, utraci swoje stanowisko. Tak mówi prawo. Problem w tym, że taki wyrok może dodatkowo zdestabilizować i tak rozchwiany kraj. Wiceprezydent jest w końcu przywódcą etnicznej bojówki, która ma na pieńku z wieloma innymi ugrupowaniami zbrojnymi w północnym Afganistanie.