PolskaWiceprezes Związku Polaków na Białorusi niemile widziany w Polsce

Wiceprezes Związku Polaków na Białorusi niemile widziany w Polsce

Józef Porzecki, wiceprezes nie
uznawanych przez władze łukaszenkowskie struktur Związku Polaków
na Białorusi, otrzymał jednorazową zgodę na wjazd do Polski.

01.03.2008 | aktual.: 01.03.2008 18:03

Kilka dni temu Porzecki nie został wpuszczony do Polski, gdy próbował wjechać do kraju przez przejście w Kuźnicy. Okazało się, że od 22 grudnia jego dane figurują w spisie osób niepożądanych na terytorium Polski. Anulowano mu wizę i zawrócono na Białoruś.

Jak powiedział mjr Józef Puczyński z Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej w Białymstoku, Porzecki wjechał do Polski w piątek rano, przez przejście w Kuźnicy, na podstawie jednorazowej zgody Urzędu ds. Cudzoziemców oraz SG. W systemie informatycznym SG nie ma danych, że już wrócił na Białoruś.

Z działaczem ZPB nie udało się do czasu nadania tej depeszy skontaktować.

W rozmowie z portalem Kresy24.pl Porzecki powiedział, że jest mu przykro, że po raz kolejny polskie służby z niezrozumiałych przyczyn potraktowały go jako osobę niepożądaną. Dobrze jednak, że ostatecznie zakaz cofnięto - zaznaczył. Dodał, że białoruska propaganda rządowa już zdążyła wykorzystać fakt jego niewpuszczenia do Polski w publikacjach wymierzonych przeciwko ZPB.

Gdy Porzeckiego nie wpuszczono do Polski, Urząd ds. Cudzoziemców, który wnioskował o wpisanie go na listę osób niepożądanych, odmówił podania powodów tej decyzji. Powołał się jedynie na stosowne przepisy prawne.

Porzecki mówił wówczas, że nie ma pojęcia, dlaczego znalazł się na liście. Dodał, że jest sprawą zbulwersowany, brak mu słów. Przypomniał, że podobny incydent miał miejsce w 2000 roku i został przeproszony przez polskie władze po pięciu latach.

Wskazał też, że w ciągu ostatnich trzech lat trzy razy był przetrzymywany w białoruskich więzieniach i przez dwa lata miał zakaz wyjazdu z Białorusi.

Porzecki zaznaczył wtedy, że ostatnio bez problemu wjeżdżał do Polski. W grudniu ubiegłego roku wraz z prezes ZPB Andżeliką Borys uczestniczył w spotkaniu z marszałkami Sejmu i Senatu oraz ministrem spraw zagranicznych.

W 2000 r. po nagłej dymisji Tadeusza Gawina z funkcji szefa ZPB, nieoficjalnie mówiło się, że powodem dymisji był skandal z Porzeckim, któremu polskie służby graniczne zakazały wjazdu do Polski.

Krążyły wówczas domysły, że była to kara za współpracę z władzami białoruskimi lub nawet służbami specjalnymi tego kraju. Po dymisji Gawina Porzecki był p.o. szefem ZPB.

Grodzieński dziennikarz Siahiej Astraucou, który badał przyczyny konfliktu w ZPB, twierdził wówczas, że jedna grupa wysuwa przeciwko drugiej argumenty ciężkiego kalibru. Stronnicy Gawina oskarżali Porzeckiego o sabotaż.

Potwierdzenie, że pieczątka w paszporcie Porzeckiego nie jest pomyłką, lecz wstawiono ją dlatego, że uważany jest w Polsce za persona non grata, były prezes ZPB usłyszał z ust wysokich urzędników państwowych, w tym ówczesnego wiceministra spraw wewnętrznych Bogdana Borusewicza - powiedział wtedy Astraucou.

W 2005 r. tygodnik "Wprost" napisał, że wystawiony Porzeckiemu w 2000 r. zakaz wjazdu do Polski wiązał się z tym, że zdaniem polskich służb Porzecki był współpracownikiem białoruskiego KGB.

Tygodnik przytoczył wówczas wypowiedź m.in. Andrzeja Stelmachowskiego, prezesa Stowarzyszenia Wspólnota Polska, który powiedział, że wyjaśniał sprawę Porzeckiego i od służb specjalnych usłyszał, że podstawy do wydania zakazu wjazdu są poważne.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)