Wiadomo, gdzie naprawdę urodził się Obama
Biały Dom przedstawił pełny akt urodzenia prezydenta Baracka Obamy, co ma uciszyć spekulacje m.in. kręgów republikańskich, jakoby szef państwa nie był urodzony w Stanach Zjednoczonych. Dokument został udostępniony na oficjalnych stronach rządowych.
W specjalnym wystąpieniu dla mediów Obama oświadczył, że nie chciał podejmować tego tematu w obliczu ważniejszych kwestii, z którymi borykają się Stany Zjednoczone, ale pragnie położyć kres kontrowersji, aby skupić się na rozwiązywaniu ważnych problemów kraju.
- Urodziłem się na Hawajach. Pokazywaliśmy dowody w tej sprawie. Wszystkie media, które to badały, potwierdziły, że rzeczywiście urodziłem się na Hawajach 4 sierpnia 1961 r. Umieściliśmy zaświadczenie o tym w internecie. Mimo to jednak temat krążył w obiegu. Obserwowałem to ze zdumieniem i rozbawieniem - powiedział prezydent.
- Normalnie nie komentowałbym czegoś takiego. (...) Mamy jednak przed sobą ogromne wyzwania, problemy do rozwiązania, które wywołają wielkie dyskusje. Będą ogromne różnice zdań. Ufam, że naród amerykański potrafi się zjednoczyć i rozwiązać te problemy. Nie osiągniemy tego jednak, jeżeli naszą uwagę będą odrywać poboczne widowiska i karnawałowi pyskacze. I jeżeli będziemy tracić czas na wymyślanie sztucznych problemów. Nie mamy czasu na takie głupstwa - dodał.
Fakt urodzenia Obamy w USA kwestionował ostatnio Donald Trump, nowojorski miliarder, który zapowiada start w wyścigu do nominacji prezydenckiej w Partii Republikańskiej. Trump spotkał się z mediami po ogłoszeniu przez Biały Dom komunikatu o świadectwie urodzenia Obamy i przypisał sobie zasługę, że prezydent udostępnił opinii publicznej jego oryginał. Sugerował też, że uważa sprawę za zamkniętą.
- Chcę spojrzeć na to świadectwo, ale mam nadzieję, że jest prawdziwe. (Prezydent) powinien był to zrobić już dawno. Jestem zaszczycony, że odegrałem wielką rolę w uwolnieniu się od tego tematu - powiedział. Zaczął jednak kwestionować wykształcenie Obamy - domagając się upublicznienia dokumentów o jego studiach na prestiżowych uniwersytetach Columbia i Harvard.
Dokument, który pokazał Biały Dom, to oryginał tzw. certificate of live birth (dosł. świadectwo żywego urodzenia). Poprzednio publikowano kopię tego dokumentu. Trump twierdził, że jest on niewystarczający - chociaż władze w USA uznają go wszędzie za legalny dowód urodzenia. Domagał się pokazania "birth certificate" (świadectwa urodzenia).
Z sondaży wynika, że znaczna część Amerykanów - zwłaszcza wyborców Partii Republikańskiej - nie wierzy, że Obama urodził się w USA. Trump i inni tzw. birthers - jak określa się kwestionujących urodzenie prezydenta w USA (od ang. birth - urodzenie) - sugerują, że Obama w istocie urodził się w Kenii. Stamtąd pochodził jego nieżyjący już ojciec, który studiował na uniwersytecie na Hawajach.
Zgodnie z amerykańską konstytucją, o stanowisko prezydenta mogą ubiegać się tylko obywatele urodzeni na terytorium Stanów Zjednoczonych Ameryki. Gdyby Obama rzeczywiście urodził się Kenii, prowadziłoby to do podważenia legalności jego prezydentury.