Wenezuela: Capriles i Maduro będą głównymi rywalami w wyborach po śmierci Chaveza
W październiku ub.r. kandydat wenezuelskiej opozycji Henrique Capriles Radonski przegrał w wyborach prezydenckich z Hugo Chavezem. Wkrótce zapewne znów stanie do walki wyborczej, a jego kontrkandydatem będzie wiceprezydent Nicolas Maduro.
06.03.2013 | aktual.: 06.03.2013 19:51
Zgodnie z konstytucją Wenezueli po śmierci Chaveza, który we wtorek przegrał walkę z rakiem, wybory powinny zostać ogłoszone w ciągu 30 dni. Do tego czasu Maduro przejął obowiązki głowy państwa.
40-letni Capriles, centrysta, gubernator stanu Miranda, postrzega Brazylię z jej polityką gospodarczą i społeczną jako model do naśladowania przez Wenezuelę. Jest niemal pewnym kandydatem opozycji w wyborach prezydenckich. Jednak zdaniem agencji Reutera pokonanie Maduro, o którym pod koniec ubiegłego roku Chavez powiedział, że życzyłby go sobie na swego następcę, może się okazać bardzo trudne w naładowanej emocjami atmosferze po śmierci charyzmatycznego prezydenta.
- To nie będzie wybór między Caprilesem i Maduro, lecz między Caprilesem a duchem Chaveza - powiedział jeden z zachodnich dyplomatów w Caracas.
Reuters odnotowuje, że choć po przegranych zeszłorocznych wyborach Capriles zapewniał, iż jest gotów do kolejnej walki wyborczej i ostro atakował Maduro, zarzucając mu niekompetencję i kłamstwa, w szeregach opozycji pojawiły się obawy, że czeka go kolejna porażka, mogąca położyć kres jego karierze.
Teraz, po śmierci Chaveza, Capriles nie ogłosił jeszcze, że zamierza ubiegać się o najwyższe stanowisko w państwie. Złożył kondolencje i apeluje o jedność w społeczeństwie, spolaryzowanym po 14 latach rządów Chaveza.
Reuters przewiduje, że aby zniwelować różnicę 11 punktów procentowych, jaka w zeszłym roku dzieliła go od Chaveza, Capriles będzie chciał skoncentrować uwagę Wenezuelczyków na codziennych problemach. Powszechne jest bowiem niezadowolenie z rosnących cen, wyłączeń prądu, dziurawych dróg, niedoboru mieszkań, korupcji na wszystkich szczeblach władzy, wzrostu przestępczości.
Capriles, któremu doradzali brazylijscy stratedzy, właśnie na tych kwestiach skoncentrował swą kampanię wyborczą w 2012 roku i zapewne powtórzy to obecnie, usiłując wykazać, że Maduro nie jest właściwym człowiekiem do rozwiązania tych problemów.
Kampania będzie brutalna?
Sądząc po ostrej wymianie zdań między Caprilesem a Maduro w okresie przed śmiercią Chaveza, kampania wyborcza stanie się zapewne brutalna, gdy zakończy się tygodniowa żałoba narodowa. Reuters przypomina, że w zeszłym roku sympatycy Chaveza obrzucali rasistowskimi epitetami Caprilesa, który ma żydowskie korzenie i którego pradziadkowie zginęli w hitlerowskim obozie koncentracyjnym w Treblince.
Capriles, choć kultywuje wizerunek prostego człowieka, pochodzi z bogatej rodziny i uprzedzenia klasowe z pewnością odegrają rolę w walce wyborczej. Maduro, były kierowca autobusu i przywódca związkowy, nazwał go niedawno "małym księciem pasożytniczej burżuazji".
Reuters odnotowuje, że w kwestiach polityki zagranicznej Capriles chce schłodzenia stosunków Wenezueli z dalekimi sojusznikami z ery Chaveza, takimi jak Iran i Białoruś. Opowiada się też za wstrzymaniem subsydiowania cen ropy, dostarczanej takim politycznym sojusznikom jak Kuba, a jednocześnie jest zwolennikiem poprawy stosunków z Zachodem, zwłaszcza ze Stanami Zjednoczonymi.
Maduro naśladuje Chaveza
50-letni Maduro trzymał się prostej strategii, zastępując chorego na raka Chaveza przez ostatnie trzy miesiące - kopiował politykę, styl, a nawet retorykę swego szefa, choć daleko mu do jego charyzmy. Jest niemal pewne, że teraz będzie postępował tak samo, próbując wygrać wybory prezydenckie i odziedziczyć chavezowską rewolucję socjalistyczną - przewiduje Reuters.
Agencja zwraca uwagę, że Maduro został wiceprezydentem, ponieważ był lojalnym sojusznikiem Chaveza. Nie pojawiły się dotąd żadne oznaki, że mógłby dokonać znaczących zmian politycznych, jeśli zostanie wybrany. Panuje powszechne przekonanie, że jako prezydent kontynuowałby radykalną politykę Chaveza, w tym nacjonalizację przedsiębiorstw, zaostrzanie kontroli państwa nad gospodarką, a także wspieranie finansowo sojuszników, takich jak komunistyczna Kuba.
W dziesiątkach wystąpień telewizyjnych Maduro sławił socjalistyczny model państwa w wydaniu Chaveza. - Absolutnie niezłomnie trzymamy się celów, planów i ducha tego programu. (...) Nasz naród chce kontynuować konsolidację społecznie inkluzywnego modelu, który zapewnia ochronę wszystkim, stabilność gospodarczą, postęp i prawdziwą demokrację - mówił.
Podobnie jak czynił to Chavez, Maduro oskarża wrogów o spiskowanie z zamiarem zgładzenia go, obciąża prywatny biznes winą za problemy gospodarcze Wenezueli, zarzuca mu m.in. "spekulacyjne ataki" na wenezuelską walutę, boliwara. Na kilka godzin przed śmiercią prezydenta oskarżył "imperialistycznych" wrogów o zarażenie Chaveza rakiem.
Maduro nie będzie chciał zmian
Reuters zwraca uwagę, że Maduro utrudniłby sobie sytuację, gdyby otwarcie zaproponował jakieś zmiany. Aby wygrać wybory, musi bowiem zapewnić sobie wsparcie całej koalicji Chaveza. W rządzącej partii socjalistycznej zarówno zwolennicy twardej linii ideologicznej, jak i ci, którzy wzbogacili się pod rządami Chaveza, oczekują od Maduro zachowania kontroli państwa nad gospodarką.
Jako szef dyplomacji Wenezueli (od sierpnia 2006 do stycznia 2013) Maduro wiele podróżował, potępiając politykę zagraniczną USA oraz dbając o dobre stosunki z Rosją i Chinami.