"Wejście Cassini na orbitę - majstersztykiem precyzji"
Po blisko siedmioletniej podróży z Ziemi
sonda kosmiczna Cassini weszła na orbitę wokół Saturna. To
majstersztyk precyzji - ocenia prof. Zbigniew Kłos, dyrektor
Centrum Badań Kosmicznych PAN.
01.07.2004 | aktual.: 02.07.2004 06:38
Sonda Cassini wystartowała 15 października 1997 r. Choć w czasie lotu korygowano jej orbitę, to dotarcie do Saturna nie był wielkim problemem. Problemem jest zawsze wejście na orbitę wokół planety, związane z precyzyjnym wyhamowaniem - podkreślił prof. Kłos.
Sygnał potwierdzający pochwycenie sondy przez pole grawitacyjne Saturna dotarł do podlegającego NASA Laboratorium Napędu Odrzutowego (JPL) w Pasadenie około 6. rano w czwartek czasu polskiego.
Odebranie sygnału oznacza, że Cassini bezpiecznie przebył przerwę między pierścieniami Saturna i wszedł na orbitę planety. Gdyby silnik hamujący nie zadziałał odpowiednio, sonda minęłaby Saturna, pozostając na orbicie wokółsłonecznej. Ta operacja to majstersztyk precyzji Amerykanów - ocenił prof. Kłos. Ekspert przypomniał, że sygnał elektromagnetyczny z Ziemi dolatuje do Saturna w godzinę i 24 min, dlatego cała operacja musiała się odbywać automatycznie.
Był tylko jeden moment, gdy o minutę skrócono pracę silnika - zauważył profesor. Przypomniał też, że w czasie lotu sondy zdarzały się częste przerwy łączności, na przykład gdy sonda weszła w cień pierścieni Saturna (budują je głównie cząstki pyłowe i okruchy lodu). Do przerw w łączności dochodzi wówczas z powodu rozproszenia fal elektromagnetycznych.
Cassini ma krążyć wokół Saturna cztery lata. W tym czasie zbliży się do granic atmosfery Saturna i dokona tam pomiarów. Sonda zbliży się też do największego księżyca Saturna, Tytana.
25 grudnia od sondy oddzieli się skonstruowany przez Europejską Agencję Kosmiczną lądownik Huygens. Wejdzie on w metanowo-azotową atmosferę Tytana, po czym otworzy spadochron i przejdzie przez atmosferę. Miejmy nadzieję, że wyląduje łagodnie - powiedział profesor. Przypomniał, że na pokładzie lądownika, wśród przyrządów zbudowanych przez ESA znajduje się sonda do pomiaru temperatury atmosfery i otoczenia i powierzchni Tytana, która powstała w Centrum Badań Kosmicznych PAN w Warszawie.
Podróż Cassini zajęła niemal siedem lat. Nawet w takim czasie nastąpił rozwój technologii kosmicznych. Gdyby dziś wysyłać sondę, miałaby ona inne niektóre rozwiązania konstrukcyjne i elektronikę. Na pewno lepsza byłaby też technologia kamer - uważa profesor.
Dziś można byłoby wszystko zmniejszyć, dzięki czemu na sondę weszłoby więcej urządzeń. W czasie konstrukcji lądownika Huygensa Polacy zaproponowali umieszczenie tam przyrządu do pomiaru gęstości atmosfery. Odrzucono go jednak, m.in. ze względu na wagę. Gdyby lądownik powstawał z wykorzystaniem współczesnych technologii, nasz przyrząd pewno by się mieścił - ocenia szef CBK PAN.