Węgrzy zaprosili obrońcę pedofilii na konferencję Grupy Wyszehradzkiej. Polska zainterweniowała
Milo Yiannopoulos, skrajnie prawicowy skandalista z USA, został zaproszony na konferencję organizowaną przez węgierską prezydencję Grupy Wyszehradzkiej. Po interwencji Polski, prawdopodobnie w Budapeszcie się nie pojawi.
04.01.2018 | aktual.: 04.01.2018 14:42
Yiannopoulos miał wystąpić podczas konferencji "Future of Europe" 23 stycznia, imprezie odbywającej się pod patronatem Grupy Wyszehradzkiej w Budapeszcie i ufundowanej przez węgierski MSZ. Jego pojawienie się na liście gości wywołało międzynarodowy skandal. Urodzony w Wielkiej Brytanii skandalista, zdeklarowany homoseksualista, konserwatysta i katolik był do niedawna jedną z największych wschodzących gwiazd na amerykańskiej "alternatywnej prawicy", ale wypadł z łask po tym, jak w sieci ukazało się jego nagranie, na którym broni pedofilii.
Powiedział wówczas m.in. że "w świecie gejowskim, stosunki miedzy młodszymi chłopcami i starszymi mężczyznami są jednymi z najbardziej wzbogacających relacji" i są "ogromnie pozytywnymi doświadczeniami dla tych chłopców". Stwierdził też, że seks z dojrzałymi płciowo 13-latkami nie jest pedofilią.
Podczas konferencji w Budapeszcie miał wygłosić główną przemowę wieczoru, poświęconą kwestiom europejskiej tożsamości, wojen kulturowych i migracji. Ostatecznie jednak jej nie wygłosi. Jak podaje węgierski portal Index.hu, wszystko przez nacisk polskich dyplomatów, którzy nie chcieli, by Milo występował pod szyldem Grupy Wyszehradzkiej.
Węgierski rząd, który finansuje sympozjum i udzielił mu patronatu, zaczął dystansować się od imprezy. Jak wyjaśniły władze, organizacja i wysyłanie zaproszeń leżała w gestii fundacji Marii Schmidt, historyczki znanej z prawicowych poglądów i sympatii dla Orbana. Po polskiej interwencji oraz po tym, jak sprawą zainteresowała się międzynarodowa prasa, nazwisko Yiannopoulosa zniknęło ze strony internetowej. Ostatecznie ustalono, że Milo przyjedzie do Budapesztu, ale wystąpi na osobnej imprezie fundacji Schmidt. Odwołano także udział innego kontrowersyjnego prelegenta, Götza Kubitschka, niemieckiego publicysty i aktywisty związanego ze skrajnie prawicową Alternatywą dla Niemiec.
Milo, do niedawna dziennikarz skrajnie prawicowego portalu Breitbart, jeszcze kilka miesięcy temu był jedną z największych amerykańskiej prawicy. Jako zdeklarowany gej w związku z czarnoskórym partnerem, a do tego konserwatysta, antyfeminista określający się jako katolik o żydowskich korzeniach, był widziany na prawicy jako skuteczna broń przeciw liberalnym i lewicowym krytykom. Ciągle prowokował skandale i łamał tabu, krytykując "brzydkie feministki", chwaląc się seksualnymi wyczynami, czy postulując by homoseksualiści nie ujawniali swojej tożsamości, ale tworzyli normalne heteroseksualne rodziny. Sam siebie nazywał "niebezpiecznym pedałem". Wszystko to wywindowało go do statusu jednej z ikon ruchu "alternatywnej prawicy", który wyniósł Donalda Trumpa do prezydentury. Ostro krytykował islam i muzułmańskich imigrantów i wzywał do obrony cywilizacji opartej na chrześcijaństwie. W tym kontekście chwalił też polski rząd. Szczególnie spodobało mu się przemówienie Beaty Szydło w Sejmie po zamachach w Manchesterze.
"Polska premier niszczy elity i polityczną poprawność po Manchesterze" - napisał wówczas Milo.
Jego gwiazda świeciła tak jasno, że w 2017 roku miał być jednym z najważniejszych mówców podczas konferencji CPAC - największego dorocznego spendu amerykańskich konserwatystów. Podpisał też umowę na książkę z jednym z największych wydawnictw, Simon and Schuster. Ale pochwała pedofilii okazała się jednym skandalem za dużo. Konserwatyści cofnęli zaproszenie, wydawnictwo wycofało się z umowy, a Milo powrócił na polityczny margines.