Węgrzy blokują drogi w proteście przeciwko politykom
Ponad dwa tysiące pojazdów zablokowało drogi na Węgrzech w 113 miejscach. Odbyły się też marsze i wiece. Jak pisze Associated Press, był to protest przeciwko politykom - rządzącym i opozycyjnym - których ludzie obwiniają za kłopoty gospodarcze.
Jest coraz więcej ludzi, którzy mają już dość tego, jak politycy kierują krajem. Partie polityczne nadają się jedynie do dzielenia kraju, natomiast nie robią nic, żeby rozwiązywać problemy - powiedział jeden z organizatorów protestu Bela Szots. AP cytuje go nie podając, czy jest przedstawicielem jakiegoś ugrupowania.
Szots poinformował, że do blokowania dróg użyto średnio po 18 pojazdów w każdym miejscu, tarasując tylko połowę jezdni i pozostawiając drugą otwartą dla ruchu. Podkreślił, że ta akcja protestacyjna jest skierowana tak samo przeciwko partiom opozycyjnym, jak i przeciwko rządzącej koalicji, której przewodzą socjaliści.
Do protestów, przeradzających się czasem w zamieszki, regularnie dochodzi na Węgrzech od września zeszłego roku, kiedy ujawniono nagranie z wypowiedzią premiera, w której przyznał, iż przed wyborami parlamentarnymi oszukiwał społeczeństwo co do stanu gospodarki.
Również w sobotę kilkuset ludzi uczestniczyło w antyrządowym marszu w Budapeszcie. Policja pilnowała, żeby demonstranci pozostawali na chodnikach i nie blokowali ruchu.
W ostatnich miesiącach koalicja rządząca podniosła podatki, ograniczyła dotacje i zwolniła z pracy tysiące pracowników sektora publicznego, dążąc do redukcji deficytu budżetowego, który w zeszłym roku wyniósł 9,4% PKB.
Węgry były kilkakrotnie upominane przez Komisję Europejską w związku ze zbyt wysokim deficytem budżetowym. Zgodnie z kryteriami z Maastricht, warunkiem wejścia do strefy euro jest zmniejszenie deficytu budżetowego do najwyżej 3% PKB.
W ubiegłym roku premier Ferenc Gyurcsany zapowiedział przeprowadzenie szeregu bolesnych reform, które mają doprowadzić do spadku deficytu budżetowego w 2008 r. do 4,3% PKB.
Centroprawicowy Fidesz bojkotuje Gyurcsanya w parlamencie; deputowani Fidesz opuszczają salę, kiedy tylko premier zaczyna przemawiać.