Węgry potajemnie przyjmowały uchodźców. "Celowo nie ujawnialiśmy tej informacji"
Przez cały ubiegły rok Węgry przyjęły około 1300 uchodźców. Sensacyjną informację ujawnił wiceminister spraw zagranicznych Kristóf Altusz w rozmowie z "Times of Malta". Polityk tłumaczy, że nie informowano o przyjmowaniu uchodźców, gdyż "troszczono się o ich dobro" i obawiano się reakcji opinii publicznej.
17.01.2018 11:50
Wiceminister spraw zagranicznych Węgier zaznaczył, że ostre wypowiedzi premiera Orbana na temat imigrantów to tylko "język polityki", a drzwi jego kraju stoją otworem przed ludźmi szukającymi bezpiecznego miejsca do życia.
- Jeśli ktoś chce szukać schronienia na Węgrzech, jesteśmy otwarci. Ale nie mieszajmy definicji. Emigranci zarobkowi nie są uchodźcami - stwierdził.
Kristóf Altusz dodał, że jego kraj w 2017 roku przyjął około 1300 uchodźców, jednak rząd nie informował o tym opinii publicznej, gdyż, jak stwierdził, "mogłoby to zagrozić beneficjentom takiego rozwiązania".
Podczas specjalnie zwołanej konferencji prasowej, słowa Altusza prostował minister spraw zagranicznych i handlu Węgier Péter Szijjártó.
- Osoby ubiegające się o azyl lub chronione przez konwencje genewskie nie mają nic wspólnego z nielegalnymi imigrantami, których Unia Europejska zamierza osiedlić tutaj na podstawie kwot przesiedlenia. Oba rozwiązania też nie mają ze sobą nic wspólnego - tłumaczył.
Szijjártó podkreślał również, że każdy, kto przyjeżdża na Węgry i składa wniosek o azyl zostaje poddany "gruntownemu przeglądowi".
"Kombinatorstwo stulecia"
Rozczarowania postawą rządu Węgier, który dotąd znany był ze swojej antyimigranckiej polityki, nie kryją przedstawiciele skrajnej prawicy. Rzecznik partii Jobbik Péter Jakab nazwał postawę gabinetu Orbana "kombinatorstwem stulecia". Polityk domaga się, by rząd przedstawił na specjalnym posiedzeniu parlamentu kim są uchodźcy, jak przybyli na Węgry i gdzie obecnie przebywają. Jeżeli Orban odmówi, Jakab uzna, że premier "za plecami ludzi spełnił unijne żądania".