Węgierska prawica odwołała wiec protestacyjny
Partia Fidesz, główne ugrupowanie
prawicowej węgierskiej opozycji, odwołała zaplanowany wiec na rzecz ustąpienia socjalistycznego premiera
Ferenca Gyurcsanyego.
Jako przyczynę tej decyzji podano względy bezpieczeństwa. Według powszechnej opinii, w trakcie odbywających się od poniedziałku w Budapeszcie ulicznych protestów chuligani wykorzystują demonstrantów jako osłonę do formowania własnych bojówek.
Stolica Węgier jest obecnie widownią najgwałtowniejszych aktów przemocy od czasu antykomunistycznego powstania w 1956 roku.
Informując o odwołaniu wiecu, członek kierownictwa Fideszu Laszlo Koever zaznaczył, że jego partia otrzymała "konkretne wiadomości o planowanych zamachach bombowych" i innych "prowokacjach" ze strony rządu i służb specjalnych. Bliższych szczegółów na ten temat nie podał.
To, co dzieje się dziś na ulicach Budapesztu oraz kontynuowanie przemocy jest wyłącznie w interesie rządu - zaznaczył Koever.
Gyurcsany przyjął decyzję Fideszu z zadowoleniem. Planowane na koniec tygodnia imprezy zawierają w sobie kilka czynników i ryzyko, o których musimy porozmawiać. Jestem zadowolony, że organizatorzy odwołali jedną z imprez. Podjęli jedynie słuszną decyzję- oświadczył premier na międzypartyjnym spotkaniu, którego celem było rozładowanie obecnej wybuchowej sytuacji politycznej.
Mimo zaproszenia, Fidesz i sprzymierzeni z nim chadecy zbojkotowali spotkanie. Poza socjalistami i wspierającymi ich liberałami jako jedyni przedstawiciele opozycji przybyli tylko reprezentanci niewielkiego Węgierskiego Forum Demokratycznego (MDF).
Podłożem obecnych demonstracji ulicznych w Budapeszcie jest przyznanie się Gyurcsanyego, iż świadomie okłamywał społeczeństwo w sprawie sytuacji gospodarczej państwa. W obliczu niezrównoważonego budżetu, którego tegoroczny deficyt ma przekroczyć 10 procent produktu krajowego brutto, rząd zdecydował się na oszczędności, oznaczające dla wielu obywateli wyraźny spadek poziomu życia.